Filmy z polskim lektorem i dubbingiem nowoĹci rapidshare download.
a ja sie boje...
Czytam sobie te carvingowe harce i zdarza sie, ze mam trudnosci z wykonaniem ich w terenie.
Jazda na krawedziach to tez sztuka, moze nie jest techniczna ale bywa bardzo szybka.
Jezeli uzyje tu kolorystycvznego podzialu nastostrad to musze przyznac , ze nie wyobrazam
sobie dlugiego carvingowego skretu na nartostradzie czarnej.
Jadac na atomic gs9 dlugosc 180cm promien16m na trasie niebieskiej skretem dochodzacym do
tak jak czasami nartostrada 20m osiagam po kilku skretach 60- 65 kmh.
Na czerwonych trasach zakladajac ze nie ma ludzi chociaz licho nie spi i zawsze ktos sie znajdzie
to jest tak ze po 4- 5 skrecie w pozycji aerodynamicznej predkosc jest tak duza
ze zaczyna przekraczac 80 kmh i zaczynam sie bac predkosci.
Niewielkie wybrzuszenia nie zawsze da sie skompensowac a to sa juz skoki po kilka metrow,
nie wyobrazam sobie wjechac na bule przed padakiem nie wiedzac co dalej jest w skrecie i
przy tej predkosci. Co sie dzieje? mimo ze nogi mam silne podnosze pozycje, wytracam szybkosc
nawet nie krawedziujac ostro nart droga hamownia to tez kilkadziesiat metrow.
Zawsze mam ten niedosyt ze nie osiagam max dla mnie predkosci, ze przerwalem
rozpedzanie sie, a moze to juz byl prawie max.
Jak to jest u was czy osiagacie maxa.
Ps. predkosci orientacyjne na podstaw nie jednej trasy z pomiarem
Witam
Mógłbym napisać praktycznie to samo co Ty. Dla mnie największym problemem jest moja wyobraźnia podpowiadająca mi, że właśnie może się pojawić ten człowiek znikąd. Dlatego rzadko mi sie zdarza pojechać szybko więcej niz 10 - 12 skretów bo przy przełamaniu zawsze sie otwieram i wrzucam narty w lekki ześlizg. I zawsze jest niedosyt bo okazuje się, że dobrze zaplanowałem zjazd i nikogo nie było ale juz po prędkości i czystości zjazdu.
Maxa miałem parę razy we Włoszech. Jeździłem z prędkością ponad 100 km/h i efekt jest niesamowity, adrenalina aż wali w głowę. Stok był długi i widoczny na całej długości i śnieg był niesamowity twardo a jednocześnie miekko niepotrafie tego okreslic. Tym bardziej, że to było przy sztucznym swietle. Odciążenia na przełamaniach takie, że czujesz jak lecisz nad ziemią na wysokości paru - parunastu centymetrów. Jazda cały czas po łuku bo jednak na krawędzi pewniej. Na wprost nigdy bym tak szybko nie pojechał, to trzeba naprawdę umieć.
ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Zazwyczaj narty wrzucone w ześlizg i niedosyt.
Pozdrawiam
legendarnym już tematem "Prędkość na stoku" co tak się tak rozpędził że moderator musiał go zamknąć?
Pytam z czystej ciekawości drogi Mitku i nie neguję w jakikolwiek sposób Twoich "ponad 100kmh"
- gdzie jest taki stok gdzie po ciemku można sobie pozwolić na taki gaz?,
- w jaki sposób mierzysz prędkość?
- na jakich nartach bo nie potrafie zobie wyobrazić tego na karwerach?
Pytam się bo kiedyś zmierzyli mi w Les Arcs 143 kmh ale to było na specjalnych nartach, jazda na wprost z bardzo długim wybiegiem a i tak wydawało mi się że się zaraz zabiję.
pozdrawiam Janusz
wydaje mi się, że kolegom nie chodzi o prędkość tylko o odczucia, wyobraźnię, wewnętrzne granice...
Mitek naczytałem się Twoich postów i szacun pełen, ale Twoim największym problemem nie jest wyobraźnia!!!
To jest Twój największy Atut. To jest wyobraźnia, a może instynkt i to dzięki niemu jeszcze jeździsz na nartach.
To ta sama wyobraźnia, która jest potrzebna jak jeździsz samochodem, rowerem, skaczesz na spadochronie, czy po prostu przechodzisz przez ulicę
Niedosyt powiadasz. Ten będzie zawsze, przecież jak raz pojedziesz szybciej to tak jakbyś udowodnił, że da się jeszcze szybciej...
A Ci co jeżdźą bez wyobraźni to właśnie ci co nie kontrolują prędkości, jeżdżą szybciej niż potrafią...
P.S. Życzę wszystkim wyobraźni :)
Jak to jest z tym osiąganiem maxa.
Dla mnie są dwie prędkości maxymalne.
1) stok z muldami to jest właściwie zabawa przy małej prędkości i walka z tym aby zjechać jak najszybciej.
2) Druga prędkość maxymalna dotyczy tras przygotowanych. Po pierwsze to muszę znać trasę na pamięć i kilka razy nią zjechać. A dalej to się grzeje aż się pojawi powód dla którego warto zwolnić
a) Bula
b) Ludzie
c) Trasa oblodzona
d) Zwężenie
e) Niezabezpieczone boki trasy drzew itd…….
f) Myśli co będzie jeżeli się wywrócę ?
Ale jednak o tym to myślimy przed zjazdem w momencie kiedy go planujemy. W momencie jak jedziesz na maxa to już nic nie ma znaczenie. Strach jest naturalny a niedosyt będzie zawsze. Zawieszenie na wysokości kilku centymetrów. To właśnie o czym pisał Mitek jest piękne. Najlepsze jest to że nawet nie wiesz czasami czy to jest już lot czy jeszcze dotykasz śniegu. Po śladach widać to idealnie jak jest krawędzi po czym zaraz się urywa na kilka metrów.
Nie będę ukrywał że w towarzystwie w moim przypadku jeżdżę szybciej. Nie szaleje ale jednak coś w tym jest że każdy trochę współzawodniczy. Jeżeli kolega zjedzie na maxa i mu nic nie jest to znaczy że się da. Nie jechałem nigdy na pomiarze prędkości więc nie powiem wiem ile fabryka dała.:)
A ten niedosyt wynika z próby pokonywania własnych granic. A satysfakcja jest kiedy czujesz że tak szybko i ostro to jeszcze nigdy nie jechałeś.
PS. A bezpieczeństwo nie mieszajcie tutaj tego tematu. Jak jest stok pusty to każdy ma prawo poszaleć i nawet się zabić.
wydaje mi się, że kolegom nie chodzi o prędkość tylko o odczucia, wyobraźnię, wewnętrzne granice... Napisz co sam o tym myslisz,
pytan o co nam chodzi jeszcze nie bylo
legendarnym już tematem "Prędkość na stoku" co tak się tak rozpędził że moderator musiał go zamknąć?
Pytam z czystej ciekawości drogi Mitku i nie neguję w jakikolwiek sposób Twoich "ponad 100kmh"
- gdzie jest taki stok gdzie po ciemku można sobie pozwolić na taki gaz?,
- w jaki sposób mierzysz prędkość?
- na jakich nartach bo nie potrafie zobie wyobrazić tego na karwerach?
Pytam się bo kiedyś zmierzyli mi w Les Arcs 143 kmh ale to było na specjalnych nartach, jazda na wprost z bardzo długim wybiegiem a i tak wydawało mi się że się zaraz zabiję.
pozdrawiam Janusz Witam
143 :eek: to jest coś. Ja najszybciej jeździłem we włoszech, rejon Civetty. Nie pamietam teraz jak sie nazywało to miejsce. Gondola wywozi ludzi i od górnej stacji startuje trasa która po paruset metrach sie rozwidla żeby pod koniec sie połączyc. Jeździliśmy między 21.00 a 22.00 mierzylismy czas zjazdu i wyliczalismy prędkość. najlepsze wyniki oscylowały w okolicach 106 - 108 km/h. Myslę, że błąd pomiaru niewielki. Czesto jeździlismy za samochodem na nartach z prędkościami dochodzącymi do 75-80km/h i różnica kolosalna w odczuciu prędkości. Narta offroad długość 180 cm z Dynaflexem albo jakis stary Rossignol Dualtec długość 198 cm.
Najbardziej niesamowity był wtedy jednak snieg. Trzymający idealnie a jednocześnie miękki. Późeniej byłem tam jeszcze dwa razy w innych latach ale juz nigdy nie było takiego fantastycznego śniegu.
A w Les Arcs to każdy może sobie skorzystać czy tylko wybrani, bo to musi byc ciekawe doświadczenie. Moja zona była kiedys w Cervinii na zawodach szybkościowych i wróciła zafascynowana. Najbardziej niesamowity jest podobno dźwięk, który towarzyszy przejazdowi gościa.
Pozdrawiam
Mitek naczytałem się Twoich postów i szacun pełen, ale Twoim największym problemem nie jest wyobraźnia!!!
To jest Twój największy Atut. To jest wyobraźnia, a może instynkt i to dzięki niemu jeszcze jeździsz na nartach. Witam
Wiem ale fredowski zaczął o granicach i w tej kwestii wyobraźnia blokuje. Chociaż wiem, że trasa czysta, chociaż kolega stoi i kontroluje czy przypadkiem nikt poniżej przełamania się nie pojawi "znikąd" to i tak nie potrafię pójść na maxa gdy sam nie widzę.
Pozdrawiam
A w Les Arcs to każdy może sobie skorzystać czy tylko wybrani, bo to musi byc ciekawe doświadczenie. Moja zona była kiedys w Cervinii na zawodach szybkościowych i wróciła zafascynowana. Najbardziej niesamowity jest podobno dźwięk, który towarzyszy przejazdowi gościa najfajniejsze jest to że każdy może naturalnie jak nie ma zawodów, tam już 7latki pomykają że włos staje dęba.
http://www.lesarcs.com/Kilometre-Lan...ed-skiing.html
naprawdę polecam wszystkim, to chyba jedyne miejsce w Alpach gdzie coś takiego organizuje się dla normalego narciarza. Pozdrawiam Janusz
Witam
Witam
Wiem ale fredowski zaczął o granicach i w tej kwestii wyobraźnia blokuje. Chociaż wiem, że trasa czysta, chociaż kolega stoi i kontroluje czy przypadkiem nikt poniżej przełamania się nie pojawi "znikąd" to i tak nie potrafię pójść na maxa gdy sam nie widzę.
Pozdrawiam Dokładnie tak jest. A jak już widzisz to nie ma miejsca żeby prędkość rozwinąć. Ja to przełamałem w snow parku gdzie skacząc nie widzisz miejsca gdzie lądujesz.
Ale są też i tacy którym brakuje zdecydowanie tej wyobraźni. Trochę off topowo ale zobaczcie na tego kolesia. [ame="http://www.youtube.com/watch?v=6iO7_NVdrxE"]YouTube - Wypadek na nartach[/ame]
najfajniejsze jest to że każdy może naturalnie jak nie ma zawodów, tam już 7latki pomykają że włos staje dęba.
http://www.lesarcs.com/Kilometre-Lan...ed-skiing.html
naprawdę polecam wszystkim, to chyba jedyne miejsce w Alpach gdzie coś takiego organizuje się dla normalego narciarza. Pozdrawiam Janusz Cala oprawa tych przejazdow jest musi byc wspaniala.
Ja mialem na mysli takie zwyczajne trasy z pomiarem predkosci ze startu zatrzymanego z fotocela ograniczone lasem i plotkami, wystarczajaco duzo miejsca na zatrzymanie (Schladming), z budka startowa w Davos na Parsenn
czy zwyczyjnie oplotkowana trasa na terenie Skiwelt wszedzie wystarczajaco duze tablice swietlne, to tyle co moge sobie teraz przypomniec
http://www.youtube.com/watch?v=6iO7_NVdrxE Witam
Po mojemu wariat.
Pozdrawiam
Dokładnie tak jest. A jak już widzisz to nie ma miejsca żeby prędkość rozwinąć. Ja to przełamałem w snow parku gdzie skacząc nie widzisz miejsca gdzie lądujesz.
Ale są też i tacy którym brakuje zdecydowanie tej wyobraźni. Trochę off topowo ale zobaczcie na tego kolesia. http://www.youtube.com/watch?v=6iO7_NVdrxE Sorki za off topic ale ten rowerek tego gościa mnie poprostu rozbił :D:D. Jak Mietek zauważył poprostu wariat. Jesli podłoże było twarde to mu gorąco współczuję. Mój kolega leciał w podobny sposób i się nieźle poobijał (również były elementy rowerka:D)
http://chevy89.republika.pl/Narty/Wojtek.wmv
Witam
Po mojemu wariat.
Pozdrawiam Wariat to mało powiedziane, co on w ogóle robił? o.O
Pozwolę sobie polecić moją ulubioną trasę, na którą jednak, żeby załapać się na pustki, trzeba iść zaraz po uruchomieniu wyciągów. Chodzi o Sylvestra na Kronplatzu we Włoszech. Czarna mająca 5 km długości i wspaniałe momenty, jedyny mankament to ludzie... Codziennie helikopter lata kilka razy, bardzo dużo narciarzy słabiej jeżdżących przecenia swoje możliwości i zwyczajnie zsuwa się w niektórych odcinkach lub kończy wakacje w przykry sposób.
hehe skąd ja to znam :) odkąd przesiadłem sie na omeglaski to zacząlem bać się nawet Golgoty, 6-8 skrętów czysto na krawędzi i mam strach w oczach...z reguły kończy się ześlizgiem i wytrącaniem prędkości. I to chyba nie tylko mój problem jak widzę. Czy to rozsądek czy strach ?
Pozwolę sobie polecić moją ulubioną trasę, na którą jednak, żeby załapać się na pustki, trzeba iść zaraz po uruchomieniu wyciągów. Chodzi o Sylvestra na Kronplatzu we Włoszech. Czarna mająca 5 km długości i wspaniałe momenty, jedyny mankament to ludzie... Codziennie helikopter lata kilka razy, bardzo dużo narciarzy słabiej jeżdżących przecenia swoje możliwości i zwyczajnie zsuwa się w niektórych odcinkach lub kończy wakacje w przykry sposób. Faktycznie, trasa rewelacja :) Miałem przyjemność w tym roku jeździć po niej oraz po jej "bliźniaczce" Herrneggu. Na Sylwestrze tłumy bywały przedzikie, praktycznie przed każdą ścianką trzeba się zatrzymywać i planować zjazd w taki sposób żeby wymijać ludzi, co skutecznie niszczy przyjemność z jazdy. Najlepiej obie trasy opisuje to, że dużo ludzi jest "na trasie", a gondolki z dołu wyjeżdżają w większości puste :D
To mój pierwszy post na forum. Pozdrawiam :)
hehe skąd ja to znam :) odkąd przesiadłem sie na omeglaski to zacząlem bać się nawet Golgoty, 6-8 skrętów czysto na krawędzi i mam strach w oczach...z reguły kończy się ześlizgiem i wytrącaniem prędkości. I to chyba nie tylko mój problem jak widzę. Czy to rozsądek czy strach ? To jest chyba cos pomiedzy rozsadkiem i strachem.
Rozsadny to ja taki nie jestem zeby z tego powodu zmiejszac predkosc,
strach moze bardziej prawdopodobne, tylko przed czym?
przed upadkiem raczej nie /upadam sredni 2 razy na dzien/.
Mysle ze u mnie chodzi o to ze nie widze co jest na padaku i zaczyna pracowac wyobraznia, ze tam czlowiek albo zbiegowisko przywypadkowe
i stworze wtedy duze zagrozenie dla innych, pomimo ze wiedzalem, sprawdzalem ze tam nikogo nie bylo.
To jest chyba cos pomiedzy rozsadkiem i strachem.
Rozsadny to ja taki nie jestem zeby z tego powodu zmiejszac predkosc,
strach moze bardziej prawdopodobne, tylko przed czym?
przed upadkiem raczej nie /upadam sredni 2 razy na dzien/.
Mysle ze u mnie chodzi o to ze nie widze co jest na padaku i zaczyna pracowac wyobraznia, ze tam czlowiek albo zbiegowisko przywypadkowe
i stworze wtedy duze zagrozenie dla innych, pomimo ze wiedzalem, sprawdzalem ze tam nikogo nie bylo.
Fredowski lęki są różnego rodzaju...
ja np po wypadku na Bleis w Tonale przesiadłem się na jakiś czas na slalomki i zwoliniłem ze 20 km/h, ale tęsknota była za duża i już coraz częściej zakładam giganty - ale czasami ten lęk jest silniejszy niż uzależnienie od adrenaliny:(
pzdr
Witam
Strach daje sie opanować czy siedo niego przyzwyczaic ale nie zawsze. w czasach szkolno studenckich troche sie wspinałem - raczej taka bardziej zaawansowana turystyka z wykorzystaniem sprztu i technik wspin. nie jaiś wyczyn. Miałem wypadek na Słowacji taki poważny z glebą i od tej pory praktycznie zarzuciłem diałalność w górach . Oczywiście jeździłem i nawet sie wspinałem ale strach był bardzo trudny do opanowania i byłem barzdo niepewny.
Co innego na nartach. Miałem kilka konkretnych dzwonów i zderzeń z drzewami itd. Zawsze po takim zdarzeniu jeżeli nie odniosłem kontuzji starałem się przełamać strach. jak zderzyłem sie z drzewem to nastepnego dnia jeździłem po lesie, jak upadfłem i poturbowałem sie na jakiejs ściance to nastepnego cały dzień na stromiznach. Myslę, że to jest pewnei sposób na opanowanie strachu powypadkowego - poczuc pewność o przyzwyczić sie niejako na nowo do sytuacji w której zdarzenia nastapiło. U mnie to działa no może za wjątkiem jazdy miedzy skałami ale to chyba jeszzce uraz po tym locie w górach chociaż mineło juz tyle lat.
Niestety z narciarzami dobrymi jest najczęściej tak, że upadają rzadko natomiast jak juz to jest to raczej konkretne walnięcie. Ja np. w tym sezonie upadłem 2 razy: raz klasyczna wewnetrzna na płaskim terenie naqwet bez szybkości po zmainie nart na długie a drugi na stromym wyjechały spode mnie narty (slalomka zony 155cm) przeleciałem z nartami w powietrzu, na plecach brzuchu i w róznych innych pozycjach chyba ze 150 metrów zanim sie w końcu zatrzymałem koło mojego synka, który płakał ze smiechu.
Ale w poprzednich sezonach juz nie było tak przyjemnie - demolka sprzetu i szpital tez się zdarzyły.
Pozdrawiam
Mitek - ja po wypadku nie jeździłem 3 miesiące.....
ale nadrobione już :);)
Jak pozbyć się strachu przed szybszą jazdą? Nie mówię tutaj o prędkościach rzędu 80-100 km/h, tylko 50-60 km/h. Stok pusty, warunki dobre, ludzi brak, łagodna czerwona trasa. I gdy zaczynam nabierać prędkości w pewnym momencie włącza mi się hamulec ręczny. Koniec zabawy. Dobrze wiem, że gdy pojadę szybciej, to jazda będzie łatwiejsza i przyjemniejsza, ale widok śniegu przemykającego przed nogami powoduje, że sztywnieję.
O czarnych trasach już nie wspominam. Raz odważyłem się pojechać na krawędziach, a nie ześlizgiwać. Było super, po 2/3 stoku nabrałem pewności, miałem frajdę jak nigdy. Co z tego, skoro pod koniec zaliczyłem bęckę na lód i przy następnym zjeździe miałem stracha przed ruszeniem w dół. I wtedy nie chodzi już nawet o prędkość, wystarczy, że stanę i popatrzę w dół i już żołądek podchodzi mi do gardła. Gdy ruszam znowu zapala się kontrolka i o mocnym wejściu na przody nie ma mowy. Przez to męczę się straszliwie, chociaż wiem, że można szybciej, łatwiej i przyjemniej.
Dodam, że nie jestem początkującym, jeżdżę od 10 lat (raz, dwa razy w roku) i co nieco potrafię. Fakt, że z powodu lęku nie potrafię czerpać radości z jazdy po trudniejszych stokach jest strasznie frustrujący. Gdy zaczynam się przełamywać, wystarczy niegroźny upadek - całą zabawę z oswajaniem trzeba zaczynać od nowa.
Witam
Pewność wynika z techniki w chyba najwiekszym stopniu ale ważne są jeszcze inne okoliczności. Nie przypadkiem zwrócilem uwage w moim poście, że gdy jeździłem najszybciej był niesamowity snieg. To było jedną z rzeczy decydujących. Śnieg i znajomość stoku w sensie terenowym i sniegowym pozwalała na skupienie sie na jeździe bez najmniejszego ryzyka, że "upadne na lodzie". Wszystkie elmenty muszą pracować, bo przy naprawdę szybkiej jeździe nie ma miejsca na błędy i czasu na korekty.
I nie patrz na snieg przed nartami tylko go czuj. Patrz daleko przed siebie i wybieraj optymalna droge jazdy.
Pozdrawiam
Wg mnie strach przed prędkością to, oprócz rzeczy już wymienionych, głównie tracenie kontroli nad nartami. Jeżeli widzi się trasę i mniej więcej ją zna, tylko zachwiania pewności w prowadzeniu mogę spowodować jakieś lęki. Po przekroczeniu pewnej granicy, mając opanowaną technikę, jazda nie powinna sprawiać problemu.
A widok śniegu przemykającego przed nogami ma obowiązek wprowadzać jadącego w stan nieokreślonej radości :)
Wg mnie strach przed prędkością to, oprócz rzeczy już wymienionych, głównie tracenie kontroli nad nartami. Jeżeli widzi się trasę i mniej więcej ją zna, tylko zachwiania pewności w prowadzeniu mogę spowodować jakieś lęki. Po przekroczeniu pewnej granicy, mając opanowaną technikę, jazda nie powinna sprawiać problemu.
A widok śniegu przemykającego przed nogami ma obowiązek wprowadzać jadącego w stan nieokreślonej radości :)
nie jestem do końca przekonany. Jeżdże na nartach jakieś 24 lata (mam 29), z tego parę łądnych lat pod okiem wielu instruktorów i szkół narciarskich. Technicznie, 10 w skali sobie nie dam,jednak ufam swoim umiejętnościom.
Więc, przynajmniej u mnie, strach przed predkością nie wynika z braku ww.
Może to obawa przed kontuzją (jak zaliczę glebę to oczywiście zawsze jest widowiskowa) ? Parę lat temu miałem poważne problemy z kolanem i chyba od tego czasu bardzo kontroluję prędkość... chociaż podobno dalej ciężko mnie dogonić :)
Zastanawia mnie jeszcze jedno, skoro brak umiejętności technicznych powoduje strach, to w takim razie skąd na stokach tylu "potencjalnych dawców", coś tam umiejących, jeżdżących bardzo szybko ale gołym okiem stwierdzić można, że niewiele potrafią. Brak wyobraźni ? A może głupota.
Zastanawia mnie jeszcze jedno, skoro brak umiejętności technicznych powoduje strach, to w takim razie skąd na stokach tylu "potencjalnych dawców", coś tam umiejących, jeżdżących bardzo szybko ale gołym okiem stwierdzić można, że niewiele potrafią. Brak wyobraźni ? A może głupota. Witam
Sam sobie odpowiedziałeś. Może dodałbym do tego nieświadomość:
- własnych możliwośći
- terenową
- śniegową
itd. ogólnie narciarską. Nie zakładam, że każdy słabo jeżdżący jadący szybko to wariat. On po prostu nie wie co robi.
Pozdrawiam
Osobiscie np. nie mam problemów pojachać szybko długim gigantowym skrętem i nawet bardzo mi się to ostatnio podoba:p, (nigdy nie mierzyłem ile km/h, adrenalina musi się pojawić:D) ale zdecydowanie mam spory opór i strach przed taka jazda w ciagu dnia na stoku. Jedyny moment kiedy sobie mogę pozwolić to wczesne godziny ranne zaraz po otwarciu tras jeden, dwa zjazdy no i raczaj trasy niebieskie/czerwone przy odpowiednich warunkach (zmrożony, twardy i przygotowany stok :, słoneczko itp),czasami moża próbowac na koniec dnia również. Ah się rozmażyłem...: Speed1, Speed2
Osobiscie np. nie mam problemów pojachać szybko długim gigantowym skrętem i nawet bardzo mi się to ostatnio podoba:p, (nigdy nie mierzyłem ile km/h, adrenalina musi się pojawić:D) ale zdecydowanie mam spory opór i strach przed taka jazda w ciagu dnia na stoku. Jedyny moment kiedy sobie mogę pozwolić to wczesne godziny ranne zaraz po otwarciu tras jeden, dwa zjazdy no i raczaj trasy niebieskie/czerwone przy odpowiednich warunkach (zmrożony, twardy i przygotowany stok :, słoneczko itp),czasami moża próbowac na koniec dnia również. Ah się rozmażyłem...: Speed1, Speed2 Przyjedz, Mitek tez, na majowke na Moelltaler Gletscher pojezdzimy przeanalizujemy szybkosci. Na zdjeciach nie masz aerodynamicznej pozycji to i predkosc nie przekracza 70 -75 kmh.
szybka jazda i uzyskiwanie dużych szybkości przychodzi łatwiej na nartach gigantowych, też niekiedy lubię szybciej pojechać mam ku temu i pewne umiejetnosci i odpowiedni sprzet tylko jest jedno ale brak miejsca gdzie można by sobie poszaleć, długie deski mam zazwyczaj ze sobą ale prawie zawsze zostają w boksie na dachu (w tym sezonie ani razu nie używane) poprostu mam świadomość tego ,że do takiej szybkości narta potrzebuje dużo miejsca żeby się rozwinąć, i w miarę twardego i równego stoku (przy r=20) tego miejsca trochę trzeba:D, czyli tak: o siebie się nie boję ale boję się innych na stoku bo zawsze może się trafić jakiś głupek siedzący :mad:(czyt.snowbord ) w miejscu gdzie go nie widać, albo ktoś się pojawi tam gdzie go być nie powinno ( ostatni wypadek znajomego: pan był sobie w lasku siku zrobić i jak skończył to wyjechał z za drzewka nie patrząc i skończyło sie na szczęście tylko na potłuczeniach), szybka jazda jak najbardziej tylko trzeba miejsca i umiejetności (znajomy próbował na moich gigantkach i na razie nie dał się namówić na drugi zjazd- za szybko mu było:D, chociaż na nartach sobie nieźle radzi to stwierdził że jeszcze nie dojrzał do takiej narty, i oby wiecej ścigantów miał jakąś samoocenę i hamulec które by im nie pozwoliły na taką jazdę):)
A jaki śnieg jest najlepszy na coś takiego. Mietek coś pisał ale nie sprecyzował dokładnie jakiego rodzaju śnieg był. Według mnie twardy beton wcale nie jest najlepszy na takie szybkie jazdy. Zawsze mogą nam narty odjechać.
Coś takiego jak jest na tych fotkach wydaje się być idealne do takiej szybkiej jazdy. Fotka nr 2. Z jednej strony taki śnieg dobrze trzyma i jest pewny z drugiej nie jest na tyle mokry żeby hamował.
Ale wiecie szybka jazda to jedno. Prawdziwa sztuka to wejść w zakręt i pochylić się tak jak zawodnicy na downhillu.
ja wolę po "betonie" niz po miekkim taka narta musi byc odpowiednio przygotowana, :)
fajne są gorki gdzie ejst dobrze przygotowany stok a pozniej miejsce gdzie bez problemu mozna wychmowac.. np jakas mala gorka...
Swietna widocznosc podstawa do szybkiej jazdy
A jaki śnieg jest najlepszy na coś takiego. Mietek coś pisał ale nie sprecyzował dokładnie jakiego rodzaju śnieg był. Według mnie twardy beton wcale nie jest najlepszy na takie szybkie jazdy. Zawsze mogą nam narty odjechać.
Coś takiego jak jest na tych fotkach wydaje się być idealne do takiej szybkiej jazdy. Fotka nr 2. Z jednej strony taki śnieg dobrze trzyma i jest pewny z drugiej nie jest na tyle mokry żeby hamował.
Ale wiecie szybka jazda to jedno. Prawdziwa sztuka to wejść w zakręt i pochylić się tak jak zawodnicy na downhillu. Witam
Chyba dla każdego ten snieg jest trochę inny. Ten o którym pisałem to była jakaś mieszanka ale z dużą przewagą naturalnego. Konsystencja sniegu który rano przygotowany i zmrozony zaczął odpuszczać ale tylko ta warstwa 3-5 cm wierzchnia poniżej beton. Warstwa która odpuściła była miekka ale trzymała niesamowicie i pieknie prowadziła nartę. Kiedyś podobny snieg czułem w Tuxie na dolnym odcinku takiej trasy wzdłuż grani (krzesła) było go ze 200 możę 300. Jeździliśmy z kumplami tymi krzesłami na okrągło póżniej chyba z kilometr prawie na wprost do tego kawałka i tam z namaszczeniem wykonywaliśmy kilkanaście skretów.
A co do downhillu - to to musi być uczucie!!!
Pozdrawiam
Przyjedz, Mitek tez, na majowke na Moelltaler Gletscher pojezdzimy przeanalizujemy szybkosci. Na zdjeciach nie masz aerodynamicznej pozycji to i predkosc nie przekracza 70 -75 kmh. Witam
Bardzo bym chciał. Światełko w tunelu jest bo własnie znaleźli mi silniki, ale to nie tylko od fury zależy. A jest parę rzeczy do analizy: szybkości, NW a.seniora, My też kiedys się o coś spieraliśmy. Myslisz, że tam będą jakieś dzieci? Dla moich kompani.
Pozdrawiam
Witam
Bardzo bym chciał. Światełko w tunelu jest bo własnie znaleźli mi silniki, ale to nie tylko od fury zależy. A jest parę rzeczy do analizy: szybkości, NW a.seniora, My też kiedys się o coś spieraliśmy. Myslisz, że tam będą jakieś dzieci? Dla moich kompani.
Pozdrawiam Kontaktuj sie z grupa warszawska Panowie Nera, Skatman, czy Klapo
Zreszta jest jeszcze czas, a wybiera sie spora grupka wiekszosc z Wa-wy
Przyjedz, Mitek tez, na majowke na Moelltaler Gletscher pojezdzimy przeanalizujemy szybkosci. Na zdjeciach nie masz aerodynamicznej pozycji to i predkosc nie przekracza 70 -75 kmh. Hej Chętnie bym się wybrał jeszcze w tym sezonie na Moelltaler razem pojeździć, ale obawiam się, że już limit w tym sezonie na wyjazdy zagranieczne wyczerpałem :( Ale nowy sezon już 7-8 miesięcy :rolleyes:
A na tych fotkach to nawet raczej 70 km/h nie było. Jak speedujesz z rana to nie myślisz wtedy o robieniu zdjęć:D
Nieco się ostatnio powyżywałem przy szybszej jeździe. Na Mosornym Groniu i w piątek w Jurgowie. Mało jest takich możliwości, bo trzeba spełnić kilka warunków.
Po pierwsze stok musi być praktycznie pusty. Mieć odpowiedni profil, np. ścianka wypłaszczenie, na dole wybieg, odpowiednio szeroki, widoczny. Należy go wcześniej dobrze objeździć, czy nie ma jakichś niespodzianek(np. niewielkie zagłębienie, gruda śnieżna, których z daleka nie widać). Najlepszy jest gładki "sztruks", ale "puszczony" na parę centymetrów i przejechany przez innych narciarzy. Narta w takim śniegu trzyma całą krawędzią. Zmrożony sztruks jest niezbyt dobry do szybkiej jazdy, bo na tych mikro nierównościach narty drgają i krawędź momentami może nieco puszczać. Bardzo dobry jest sztuczny gładki naturalny śnieg, ale leżący na twardym podłożu.
Nasmarować na gorąco narty na odpowiednią temperaturę. Im lepszy poślizg narty, tym lepiej. Smar niweluje ew. różnice w poślizgu śniegu. Nie piszę o nartach, bo każdy pojedzie na swoich, ale dłuższe lepsze z wiadomych względów. Przy większych szybkościach nie ma problemu z wejściem w skręt.
Co jeszcze? Należy być rozgrzanym. Zjechać po stoku na którym chcemy"bić" swój rekord kilka razy, by się rozgrzać, poczuć narty. Ja czasami robię krótką przerwę na małą kawkę, po której mi się dobrze jeździ. Bardzo pomocny byłby kolega, ale dobrze technicznie jeżdżący, który popatrzył boku, czy nie ma jakichś większych błędów w sylwetce. Można go "gonić". To dobra wprawka w szybszą jazdę.
Zaczynamy. Uczucie sprężenia i koncentracji jak u zawodnika na starcie. Szybkość rośnie i ją utrzymujemy przy pierwszym zjeździe w granicach poniżej naszych możliwości. Drugi zjazd szybszy. Ja nas to bawi i czyje się euforię to gaz do dechy. Należy być bardzo skoncentrowanym, ale absolutnie nie usztywnionym. Na gładkim stoku narty nie drgają i taka jazda nie jest męcząca. Przy dobrej kondycji można przejechać bez przerwy nawet dwa kilometry. Teren umyka jak przy jeździe samochodem. Patrzeć daleko przed siebie, bo się jest błyskawicznie na ew. przeszkodzie(np. skądś pojawił się narciarz). Prowadzić absolutnie narty na krawędziach. Jazda na wprost, jeszcze z szeroko rozstawionymi nartami może się skończyć tym, że krawędzie wewnętrzne obu nart jednocześnie chwycą śnieg. Lepiej nie pisać, czym to może grozić. Szybkość można łatwo zmniejszyć. Wystarczy się nieco wyprostować, rozłożyć w bok ręce i opór powietrza robi swoje. Dla zwiększenia szybkości można karwingowo jechać "na jajo". Pozycja bardzo niska, głowa nad kolanami, ręce pod brodą, kijki wzdłuż ciała. Jedziemy z szerokim rozstawem nart, ale na krawędziach. Skręt przez pochylenie ciała w druga stronę, bez użycia kijków.
Na koniec uwaga. Nie należy robić, dla własnego dobra, takich eksperymentów jak się słabo jeździ technicznie. Bezpieczeństwo przy większej szybkości, zależy w pierwszej mierze od umiejętności technicznych.
Witam, Ja dopiero zaczalem jezdzic, i niestety pomimo paru upadkow(wcale nie bolesnych) odczuwam pewien strach,choc wlasciwie nie powinienem sie bac, bo jestem windsurferem i na wodzie nie mam tego uczucia. Byc moze to po prostu rozwaga?. Moze jak poczuje sie pewnie na nartach to uczucie zniknie. Sam nie wiem.
hehee.. - no właśnie :) .
To wbrew pozorom mądrze sformułowane pytanie.
I w duuużej większości odpowiedzi na to pytanie "tworzone" są chyba niekoniecznie na stoku ;).
Ze swojej strony mogę powiedzeć, że jeżdżę na deskach 155-160 cm, preferuję stoki łatwe, szerokie, szybkie (zbity śnieg, lodoszreń, "sztruks") - wydaje mi się, że trzeba niezłego "kozaka", żeby na desce 170-180 cm (o promieniu powyżej 16-20 metrów) jechać na krawędzi po "twadrym" stoku, nie "zrywając" krawędzi ..