ďťż

jak rozwijać talent (6-latka) ?

Katalog wyszukanych fraz

Filmy z polskim lektorem i dubbingiem nowości rapidshare download.

Mam pytanie :
jestem mamą utalentowanego narciarsko 6-latka, który jeździ na nartach od 4 lat - 3 sezon na trudnych trasach. Już w zeszłym sezonie radził sobie znakomicie na czarnych trasach FIS-owskich (już od dawna nie jestem w stanie go dogonić). Startował w zawodach (zakończył z niezłymi czasami).
Ma talent (naszym zdaniem), nigdy nie miał doczynienia z żadnym instruktorem - jest całkowitym samoukiem (a jeździ świetnie stylowo, jakby miał to we krwi)
Koniec chwalenia - teraz konkretne pytanie: nie chcemy, zeby jeździł zawodowo (w naszym kraju to się chyba nie uda), ale aby miał szansę na rozwój w tym temacie. Chcemy się poświęcić w przyszłym sezonie i pozawozić go do jakiejś dobrej szkoły narciarskiej/klubu - (rejon Beskidu Śląskiego) - tylko nie mam pojęcia gdzie .

Ktoś moze coś w tej kwestii poradzić


Napisz dokładnie skąd jesteście i czego dokładnie oczekujecie (np treningi cały rok, czy tylko w sezonie, częstotliwość treningów, jaka ranga zawodów), w rejonie Beskidu Śląskiego jest naprawdę dużo klubów, mogę przybliżyć po kolei, ale jeżeli napiszesz coś więcej to na pewno będzie łatwiej coś wybrać.
Mieszkamy aktualnie w Gliwicach, byłoby więc fajnie gdyby na przykład treningi na sucho odbywały się na miejscu, a potem zimą jakies wspólne wyjazdy w Beskidy. Nie chcę narzucić jednak maluchowi jakiegoś ostrego treningu, żeby sie nie zraził. na początek dobrze by było, żeby ktoś kto się na tym zna dobrze go pokierował i nauczył techniki, a potem życie samo powie co dalej......może wcale nie jest aż tak dobry jak nam sie wydaje ;)
To się świetnie składa bo ja też z Gliwic jestem. Z tego co wiem aktualnie Gliwicach działają trzy kluby: MKN, KotyszSport i Sikret.

Najbardziej ambitne podejście do tematu ma MKN. Klub organizuje bardzo dużo wyjazdów na lodowce, w Polsce, jak tylko pojawią się warunki około 2 treningi na tydzień, poza tym zajęcia na sali przez cały rok, a w lecie dochodzą rowery, obozy. Zawodnicy startują zarówno w Pucharach Polski, jak i zawodach amatorskich. Ten klub wymaga jednak dużego zaangażowania rodziców, przede wszystkim nie jest organizowany dojazd i zawodnicy docierają na stok we własnym zakresie. Jest to najstrszy klub narciarski w Gliwicach. Więcej na www.mkn.gliwice.pl

Drugi klub działający w Gliwicach to KotyszSport. Jest to właściwie szkoła narciarska z grupą sportową. Prowadzą go moi znajomi. Podejście mają trochę mniej ambitne, startują na zawodach amatorskich. Panuje u nich bardzo rodzinna atmosfera i za to ich lubię :). Szkolenie podstawowe obejmuje jedniodniowe wyjazdy na stoki Beskidu Śląskiego, a także obóz w Kluszkowcach, jednak grupa sportowa trenuje dużo częściej i odwiedza też lodowce. Cechuje ich dobra organizacja i zawsze jako jedni z pierwszych pojawiają się na stoku. Klub zapewnia dojazd na treningi i zawody. Więcej na
www.kotyszsport.com

Trzeci klub to Sikret. To tam jeździłam przez kilka lat. Jeździmy głównie na zawody amatorskie, jednak kilka osób próbuje swoich sił na Pucharach Polski. Są dwa warianty skzolenia- podstawowy (trening raz w tygodniu) bądź rozszerzony (treningi 3 razy w tygodniu). Kilka razy w roku wyjeżdżamy na obozy. W tym roku w klubie powstała grupa dzieci właśnie w wieku ok 6 lat, która ma nieco inny rodzaj treningu, dostosowany do wieku zawodników. W klubie stawiamy bardziej na dobrą zabawę, mniej na wyniki. Klub zapewnia dojazd na treningi i zawody. Więcej na www.klubnarciarski.com

W razie pytań prosze pisać :)


;) myślę że młodemu trzeba pomóc jak najwięcej ,ale nie więcej niż on będzie tego chciał ;) Nawet czasami samemu się trochę poświęcić ... Ja swoją szansę zaprzepaściłem a też mi każdy zawsze powtarzał że urodziłem się juz z nartami ;)
serdecznie dziękuję za pomoc - teraz trzeba będzie to przemyśleć z mężem - nie będę ukrywać, ze nie dysponujemy ani dużymi zasobami finansowymi, ani czasem......ale z drugiej strony nie chciałabym aby maluch kiedyś zarzucił nam zaniedbanie :mad:
Ja jak byłam mała nie chciałam jeździć na żadne obozy i szkółki narciarskie - no i teraz ........ no cóż - technicznie nie ma się czym pochwalić :D
być może dobrym rozwiązaniem jest "przedszkole" narciarskie - obóz na który jedzie się z rodzicami i mieszka z rodzicami - jedynie na narty dzieciaki idą same w grupie z instruktorem ( ciocią lub wujkiem )
a po nartach wracają do rodziców. Wieczorem mają różne zajęcia plastyczne, basen, zabawy itd albo po prostu odpływają ze zmęczenia ;-)
Nie wiem czy tego typu wyjazdy oferują kluby o których mowa, ale wydaje mi się że jest to super opcja dla dziecka które ma opory przed samodzielnym wyjazdem na obóz.
Widziałem takie dzieciaki w akcji na stoku - przyjemnie było popatrzyć jak zasuwają. W przyszłym roku zamierzam wybrać się na taki wyjazd z moja córką .
Wyjazd pozwoli na doszlifowanie techniki Twojego syna, a jednocześnie pozwoli zorientować się czy chwyci sportowego bakcyla.

I jeszcze jedno. Rodzice zafundowali mi przed laty dwa obozy narciarskie - prawie wszystko co umiem zrobić na nartach zawdzięczam tym dwóm wyjazdom.
Po latach takie rzeczy baaardzo się docenia.
Warto.
Do zeszłego roku mieszkałam z maluchem w Nowym Sączu więc jakiekolwiek dłuższe wyjazdy/obozy nie miały sensu - jak sie ma rzut beretem w góry do najlepszych stracji narciarskich to się inaczej narciarstwo traktuje.
Nadal mam bazę w Nowym Sączu więc głównie tam jeżdzimy na dłuższe weekendy - i tam szlifujemy narciarską formę.
Z klubami zaproponowanymi przez "efke" się skontaktuje i wtedy będzie jakaś sensowna decyzja, a dłuższe obozy na razie nie wchodza w grę (kłopoty z urlopami), ale może w przyszłym roku coś się zmieni.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję za odpowiedź na pytanko
[QUOTE=bc-ns;295314]Mam pytanie :
jestem mamą utalentowanego narciarsko 6-latka, który jeździ na nartach od 4 lat - 3 sezon na trudnych trasach. Już w zeszłym sezonie radził sobie znakomicie na czarnych trasach FIS-owskich (już od dawna nie jestem w stanie go dogonić). Startował w zawodach (zakończył z niezłymi czasami).
Ma talent (naszym zdaniem), nigdy nie miał doczynienia z żadnym instruktorem - jest całkowitym samoukiem (a jeździ świetnie stylowo, jakby miał to we krwi)

ja trochę z innej beczki ...
nie dołączę do klubu pochlebców tylko zastanawiam się nad tym co napisałaś...
wielokrotnie były już poruszane tematy bezpieczeństwa na trasach ...
masz dużo odwagi puszczając dzieciaka 6letniego na czarne trasy ,a jeszcze wiecej ,ze próbujesz go gonić...
Mam respekt przed takimi trasami a jeszcze większy przed osobami które tam zjeżdrzają lub się gonią
Często rodzice próbują realizować swoje marzenia sportowe poprzez dzieci i nie tędy droga
6latek nie wie co chce robić w życiu czy w sporcie a dla każdego rodzica własne dziecko ma talent + to zostawcie dla fachowcow
w sporcie jest takie powiedzenie --szybko zaczyna ,szybko kończy

Jest to moje zdanie prywatne w tym temacie i nie ma na celu nikogo obrazić:)
Podejrzewałam, ze może się tu pojawić taka wypowiedź i doskonale ją rozumiem. Opowiem więc po krótce historię jego narciarstwa, aby było wiadomo, ze nic nie było w etapie rozwoju jego umiejętności narciarskich pominięte:

Mój maluszek miał nartki po raz pierwszy na nogach w wieku niecałych 3 lat, ale były to plastiki przyczepiane do normalnych bucików. (wyczytałam wielokrotne wypowiedzi, ze skorup nie poiwinno się zakładać do 4 roku życia i do tego tez się zastosowałam) Puszczałam go na oślich łączkach, a on sobie zjeżdżał po 5 metrów (w pozycji na Małysza) i uczył sie tylko łapać równowagę.
Jako 4-latek zaczął jeździć w skorupach wyłacznie na wyciągu dywanowym. Pod koniec sezonu kiedy już byliśmy pewni, ze świetnie trzyma równowagę, potrafi skręcac i hamować ślizgiem (sam - nigdy nie jeździł między nogami)zabraliśmy go próbnie na dośc łagodny stok w Wierchomli (2-km trasę zaliczał bez upadków, wolniutko, głównie pługiem)
Jako 5-latek po krótkim treningu zaczęliśmy go zabierac na coraz trudniejsze trasy (widząc jak sobie swietnie radzi).
Jako 6-latek już towarzyszył nam na wszystkich trasach, ale nie dlatego, że chcieliśmy się przed kimś popisac, czy spełnić swoje ambicje, ale wyłacznie dlatego, ze jeździ niesamowicie pewnie i odpowiedzialnie (pomimo szybkości). Napisałam, ze nie mogę go dogonić nie dlatego, ze się ścigamy, ale po prostu on faktycznie jeździ szybciej ode mnie :)
Jedyną rzeczą jakiej się boje - to inni narciarze, którzy bywają bardzo niebezpieczni :mad:

Dodam jeszcze, że maluch chciał z nami spróbowac w tym roku na nieratrakowanych rasach w półmetrowym puchu i radził sobie swietnie - nawet w czymś takim :)

Myślę, że ma talent, bo miałam okazję porównać z mnóstwem dzieciaków, które zaczynały naukę razem z nim. A żadnych chorych ambicji nie mam - będzie robił w zyciu to co będzie chciał - chciałabym mu tylko pomóc rozwinąc skrzydła :rolleyes::rolleyes::rolleyes:
Ja proponuje może porozmawiać z synem ? Zapytać go wprost czy lubi narty i chciałby trenować w klubie z innymi dzieciakami ...
ocenę talentu pozostaw fachowcom :p:p:p
i dodam, że każde dziecko ma talent i o tym trzeba pamiętać!!!!
Najważniejsze jest to ,że dzięki wam łapie bakcyla narciarskiego :)

Ja proponuje może porozmawiać z synem ? Zapytać go wprost czy lubi narty i chciałby trenować w klubie z innymi dzieciakami ... To czy lubi jest dla mnie oczywiste - jeśli dziciak 9 dzień z rzędu jedzie z nami z radością na narty i nie marudzi - to chyba o czymś świadczy.
6-letnie dziecko jeszcze nie bardzo wie czego chce, a przy tym łatwo się zniechęca. Od pół roku trenuje np. łyżwiarstwo figurowe (bo chciał :)), ale gdy coś zaczęło mu nie wychodzić obraził się na cały świat. I tu jest rola rodziców - spokojnie tłumaczyć - nie zmuszać, ale delikatnie przekonywać.
Pewnie z nartami będzie podobnie - on nie wie czy chce być trenowany, bo nigdy tego nie poznał.
Może tak jak ja w dzieciństwie będzie wolał dalej jeździć gdzie mu się żywnie podoba - bez narzucania stylu, sposobu i miejsca jazdy :rolleyes:

a tu mały filmik na potwierdzenie historii:

[ame="http://www.youtube.com/watch?v=UY7XDnhPLRs"]YouTube- narciarskie poczatki[/ame]

Mam pytanie :
jestem mamą utalentowanego narciarsko 6-latka, który jeździ na nartach od 4 lat - 3 sezon na trudnych trasach. Już w zeszłym sezonie radził sobie znakomicie na czarnych trasach FIS-owskich (już od dawna nie jestem w stanie go dogonić). Startował w zawodach (zakończył z niezłymi czasami).
Ma talent (naszym zdaniem), nigdy nie miał doczynienia z żadnym instruktorem - jest całkowitym samoukiem (a jeździ świetnie stylowo, jakby miał to we krwi)
Koniec chwalenia - teraz konkretne pytanie: nie chcemy, zeby jeździł zawodowo (w naszym kraju to się chyba nie uda), ale aby miał szansę na rozwój w tym temacie. Chcemy się poświęcić w przyszłym sezonie i pozawozić go do jakiejś dobrej szkoły narciarskiej/klubu - (rejon Beskidu Śląskiego) - tylko nie mam pojęcia gdzie .

Ktoś moze coś w tej kwestii poradzić
[ame="http://www.youtube.com/watch?v=UY7XDnhPLRs"]YouTube- narciarskie poczatki[/ame]

Słowa i czyny..... A..ch.:o
Proszę mamy to jest naprawde tylko normalne dziecko a jesli kaprysi, bo mu nie wychodzi na"figurówkach" to napewno będzie krzywda dla niego jak będziecie chcieli realizowac swoje marzenia. Sam to przeżywałem .
Zyczliwy :):)

Mam pytanie :
jestem mamą utalentowanego narciarsko 6-latka, który jeździ na nartach od 4 lat - 3 sezon na trudnych trasach. Już w zeszłym sezonie radził sobie znakomicie na czarnych trasach FIS-owskich (już od dawna nie jestem w stanie go dogonić). Startował w zawodach (zakończył z niezłymi czasami).
Ma talent (naszym zdaniem), nigdy nie miał doczynienia z żadnym instruktorem - jest całkowitym samoukiem (a jeździ świetnie stylowo, jakby miał to we krwi)
Koniec chwalenia - teraz konkretne pytanie: nie chcemy, zeby jeździł zawodowo (w naszym kraju to się chyba nie uda), ale aby miał szansę na rozwój w tym temacie. Chcemy się poświęcić w przyszłym sezonie i pozawozić go do jakiejś dobrej szkoły narciarskiej/klubu - (rejon Beskidu Śląskiego) - tylko nie mam pojęcia gdzie .

Ktoś moze coś w tej kwestii poradzić
Na razie niech jednak zobaczy go na żywo, w grupie jakiś instruktor... Niech mały zobaczy jak to jest na zajęciach narciarskich w grupie... skoro na łyżwach kiedy nie wychodzi jest odwrót, na nartach również taki może być, aczkolwiek jazda figurowa :D to cokolwiek cos innego niż narty :D :D...

Niech pojexdzi w grupie, niech zobaczy z czym to się je... Na razie, z filmu wynika, jego jazda jest normalną jazdą dziecka po kilku sezonach... Powiedziałbym nawet, że gdyby dostał fachową, niekoniecznie instruktorską pomoc jeździłby lepiej... To, ze jeździ szybko, niestety nie jest wyznacznikiem poziomu jazdy....

czyli:

zajęcia w grupce na początek, a później decyzja o klubie...

Pozdrawiam życząc sukcesów... Jakiekolwiek one w różnych oczach będą...
filmik to tylko mały urywek - faktycznie można z niego wywnioskowac, że niczym się ni różni od innych dzieciaków......ale miałam mozliwości porównania i stąd mój pogląd :)
Co do łyżew - cóz - chyba nikt nie lubi przegrywać i nie lubi kiedy inni sa od niego lepsi. Mój maluch jest piekielnie ambitny i to mnie martwi, ze w gronie dzieciaków naprawdę dobrych szybko rzuci nartami w kąt. Może faktycznie kilka zajęć z instrunktorami na razie wystarczy ;)
Czasem warto poczytać opinie innych.
A - jeszcze jedno - rozmawiałm z instruktorką synka (od łyżew - wielokrotną mistrzynią Polski). Ona twierdzi, ze zaczynając w wieku 5 lat nie miała wiele do powiedzenia. To, ze ma jeździć było decyzją jej matki.....dopiero później dojrzała do pewnych decyzji sama ..... czyli bez ambicji rodziców - nie ma sukcesów :D

A - jeszcze jedno - rozmawiałm z instruktorką synka (od łyżew - wielokrotną mistrzynią Polski). Ona twierdzi, ze zaczynając w wieku 5 lat nie miała wiele do powiedzenia. To, ze ma jeździć było decyzją jej matki.....dopiero później dojrzała do pewnych decyzji sama ..... czyli bez ambicji rodziców - nie ma sukcesów :D :D

było sobie dziecko...
to dziecko bardzo uparcie znosiło do domu róznego rodzaju robaki i inne żyjątka, które później trzeba było wypuszczać... a ja sobie myślałem, że on w piłkę grać nie potrafi, że biegac też niekoniecznie...

to dziecko, kiedy inni w jego wieku zaczynali czytać książki, zbierało komiksy i bawiło sie małymi żołnierzykami...

jak ja to dziecko widziałem, to myślałem sobie, że to takie dziecinne i bez ambicji dziecko, bo wciąż komiksy i komiksy a ja w jego wieku juz poważną literaturę "łykałem" :D :D...

to dziecko dziś jest dorosłym mężczyzną, który zamierza otworzyć własną praktykę weterynaryjną, a wiedzą historyczną mógłby obdzielić kilku mnie podobnych szaraków...

Jest sposób na to, żeby dziecko do czegoś w życiu doszło... mianowice nieustanne motywowanie, decydowanie za nie itd...

Jest sposób na to ażeby dziecko do czegoś w życiu doszło... mianowice wspieranie jego zainteresowań, ale raczej na zasadzie: nic się nie stało, kiedy powinie sie noga...

Ja jestem zwolennikiem tego drugiego... Choć pewnie każde z tych dzieci na swój sposób czerpać szczęście ze swojego, lub nieswojego :D sukcesu będzie

Nie każdy syn zawodowego wojskowego, nie zechce zostać artystą... :D

Taaak... niech spróbuje na razie nart w grupie bez zobowiązań :D :D
mylisz się! ambicja rodziców jest to fatalna sprawa....
rodzice są od tego aby nauczyć dziecko bycie ambitnym a nie aby przenosić swoje ambicje na dziecko....

to nie do Ciebie Berry :)
[QUOTE=latamito;295767]mylisz się! ambicja rodziców jest to fatalna sprawa....
rodzice są od tego aby nauczyć dziecko bycie ambitnym a nie aby przenosić swoje ambicje na dziecko....

W wychowaniu generalnie nie ma złotych zasad - i tyle rozwiązań ile dzieci.
Ale jesli nie mamy szans na rozwój w dzieciństwie to choćbyśmy stanęli na głowie to często nie jesteśmy w stanie nadrobić straconego czasu.
Jestem typem matki, która nie stara się zapełnić dziecku tygodnia dodatkowymi zajęciami (w przeciwieństwie do większości rodziców - niestety:mad:).....maluch ma czas po przedszkolu na to co lubi !
Weź go na weekendowy kurs dla dzieci do Krynicy. Szkoła Krynica-Ski.
Ja byłem tam z moim Maćkiem dwa razy.

Hej
Cześć

Podejrzewałam, ze może się tu pojawić taka wypowiedź i doskonale ją rozumiem. Opowiem więc po krótce historię jego narciarstwa, aby było wiadomo, ze nic nie było w etapie rozwoju jego umiejętności narciarskich pominięte:

Mój maluszek miał nartki po raz pierwszy na nogach w wieku niecałych 3 lat, ale były to plastiki przyczepiane do normalnych bucików. (wyczytałam wielokrotne wypowiedzi, ze skorup nie poiwinno się zakładać do 4 roku życia i do tego tez się zastosowałam) Puszczałam go na oślich łączkach, a on sobie zjeżdżał po 5 metrów (w pozycji na Małysza) i uczył sie tylko łapać równowagę.
Jako 4-latek zaczął jeździć w skorupach wyłacznie na wyciągu dywanowym. Pod koniec sezonu kiedy już byliśmy pewni, ze świetnie trzyma równowagę, potrafi skręcac i hamować ślizgiem (sam - nigdy nie jeździł między nogami)zabraliśmy go próbnie na dośc łagodny stok w Wierchomli (2-km trasę zaliczał bez upadków, wolniutko, głównie pługiem)
Jako 5-latek po krótkim treningu zaczęliśmy go zabierac na coraz trudniejsze trasy (widząc jak sobie swietnie radzi).
Jako 6-latek już towarzyszył nam na wszystkich trasach, ale nie dlatego, że chcieliśmy się przed kimś popisac, czy spełnić swoje ambicje, ale wyłacznie dlatego, ze jeździ niesamowicie pewnie i odpowiedzialnie (pomimo szybkości). Napisałam, ze nie mogę go dogonić nie dlatego, ze się ścigamy, ale po prostu on faktycznie jeździ szybciej ode mnie :)
Jedyną rzeczą jakiej się boje - to inni narciarze, którzy bywają bardzo niebezpieczni :mad:

Dodam jeszcze, że maluch chciał z nami spróbowac w tym roku na nieratrakowanych rasach w półmetrowym puchu i radził sobie swietnie - nawet w czymś takim :)

Myślę, że ma talent, bo miałam okazję porównać z mnóstwem dzieciaków, które zaczynały naukę razem z nim. A żadnych chorych ambicji nie mam - będzie robił w zyciu to co będzie chciał - chciałabym mu tylko pomóc rozwinąc skrzydła :rolleyes::rolleyes::rolleyes:
Pozwól, że odniose się do twojego postu całościowo jako mający podobne doświadczenia.
Moje dzieci miały pierwszy raz narty na nogach w wieku Niecałych trzech lat.
Kacper wieku 2 lata i 10 miesiecy potrafił juz jeździć skretem łączonym z pełną kontrola prędkości. Amelka pomimo iz wczesniej zaczynała (2 lata i 4 miesiące) to jednak później (3 lata 4 miesiące) doszła do w pełni samodzielnej i kontrolowanej jazdy.
Nie jeste prawdą że małe dzieci nie powinny używac narmalnego narciarskiego sprzętu (nie wiem skąd to wzięłaś). Wręcz przeciwnie od początku powinniśmy dziecko zaznajamiac z normalnym sprzetem, sposobem jego uzywania, noszenia itd.

Celem nauki jest opanowanie przez dziecko jazdy całkowicie kontrolowanej skretem łączonym. W wieku 6 lat w miare dobrze prowadzony młody człowiek powinien juz umiec zjechać z każdej górki całkowicie kontrolując predkość. Kontroloa prędkości polega najkrócej mówiąc na umiejętności wytracenia prędkości lub zatrzymania się w dowolnym momencie jazdy (na filmach z Twoim synkiem Wierchomla widze jedynie sunięcie sladem slizgowym bez specjalnej kontroli - niebezpieczna zabawa. Podobnie rzecz ma się przy podjazdach do wyciągu - to nie jest narciarskie zachowanie).
Jeżeli jak piszesz - nie możesz go dogonić - to znaczy że syn jedzie zdecydowanie za szybko w stosunku do swoich umiejętności - czyli jazda praktycznie na wprost albo Ty jesteś słabym narciarzem. Wynika to po prostu z małej masy dziecka i nawet przyspieszanie filmu nic tu nie da bo on w rzeczywistości takiej prędkości nigdy na tym stoku nie osiągnie.
Widać, że synek na zawodach sobie radzi ładnie i koniecznie trzeba okiełznać jego zapędy do szybkiej niekontrolowanej jazdy - na przyklad poprzez tyczki.

W obu wypadkach polecam natychmiast szkolenie z instruktorem, który będzie w stanie ocenić naprawdę jego umiejętności, zdecydowanie podszkolic jego słaba jak na chłopca z aspiracjami zawodniczymi technikę i dobrac mu lepszy sprzęt bo nartki na których jeździ są lekko licząc o 30 cm, za krótkie.
Moim zdaniem Eryczek w nieczym nie odbiega od przeciętnej dla dzieci jeżdzących na nartach w tym wieku co nie znaczy wcale, że wykorzystanie drogi wskazanej prze Ewcie (polecam) nie jest znakomitym rozwiązaniem.
Kacper równiez trenuje sport wyczynowo (o ile mozna w ten sposób powiedzieć o małym dziecku ) od trzech lat i jest to znakomity sposób nie tylko na skaonalizowanie temperamentu dziecka ale równiez świetny środek wychowujący i motywujący, uczący pracowitośći systematyczności, umiejetności przegrywania oraz wpajający przekonanię, że cięzka praca może przynieśc wspaniałem efekty.
Pozdrawiam serdecznie
Co do momentu założenia butów narciarskich typu skorupy to wypowiadają się lekarze ( nie jest wskazane zakładanie dziecku poniżej 4 roku życia.) Nie pamiętam dokładnie przyczyny, ale słuchałam opinii wielu osób.
Co do jazdy kontrolowanej - zjazd z Wierchomli załączony na filmiku był w wieku 4 lat (czyli 1 sezon narciarski w "twardym" sprzęcie).
W tej chwili - czyli w w wieku 6 lat maluch jeździ w sposób całkowicie kontrolowany - potrafi w każdej chwili i w każdych warunkach skręcić i zatrzymać się. Praktycznie się nie przewraca nawet w bardzo trudnych warunkach.

Sprzet ma faktycznie beznadziejny, ale w przyszłym roku będziemy go zmieniać. Tak przy okazji: :confused::confused::confused:
Jakiej długości nartki mu kupić - w tej chwili maluch ma 128cm wzrostu, ale w przyszłym sezonie pewnie będzie powyżej 130. Chciałabym, aby takie nartki wystarczyły na jakieś 2-3 sezony.

Ja nie jestem do końca obiektywna - jeżdże co prawda od 34 lat na nartach, ale nikt nigdy w życiu mnie nie szkolił - na technice nie będę ukrywać - nie znam się, więc i nie byłam w stanie szkolić malucha. Widziałam natomiast dzieciaki szkolone przez instruktorów i radziły sobie na stoku o wiele gorzej od mojego synka.

A Mitekowi dziękuję i pozdrawiam
Z tymi uzdolnieniami u dzieciaków, to jest nie tak prosta sprawa. Przez lata się przyglądałem różnym szkółkom. W miejscu, w którym często jeżdżę(Koninki) dawniej gościły często(a i ostatnio) szkółki z Krakowa. Nawet przez kilka lat przyjeżdżały tu szkółki z Warszawy. Nasz znakomity kolega z forum stawiał tu pierwsze instruktorskie kroki. Był tu dawniej orczyk na sympatycznym stoczku slalomowym. Pamiętam szczególnie taką jedna szkółkę z Krakowa, z powodu jednego tylko chłopaka. Było ich może piętnastu. Instruktor ustawiał wertikal z boku stoku i jeździli. Wszyscy jeździli pewnie pomiędzy tyczkami. Ale tylko jeździli! Tylko ten jeden się zdecydowanie wyróżniał. Przyjemnie było patrzeć jak jechał. Szedł "jak burza" między tyczkami - jak to się mówi . Widać było, że narty to jego żywioł. Nie wiem, co z niego wyrosło. Z pewnością nic wielkiego, bo nie słyszałem a jakimś znanym zjazdowcu z Krakowa. Ale być brał udział w mistrzostwach Polski juniorów i zajął dwudzieste miejsce. Może został dobrym instruktorem.

Jaki jest wniosek z takiej powiastki. Należy przede wszystkim skonfrontować dzieciaka z innymi. Najlepiej w dobrej szkółce. Wtedy się okaże, na ile jest uzdolniony. Sama szybka jazda, nawet bardzo pewna, to jeszcze za mało. Dzieci w szkółkach nieraz jeżdżą bardzo szybko. Zresztą mam prywatny dylemat z małym narciarzem(Kuba). Nie wiem na ile jest uzdolniony. Ale warto go nauczyć przyzwoicie jeździć. Może mieć z tego w życiu dużo przyjemności.

Pozdrawiam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl