Filmy z polskim lektorem i dubbingiem nowoĹci rapidshare download.
W większości postów piszecie koledzy o jeździe karwingowej. A ja jeżdżę tradycyjnie, podoba mi się tradycyjny śmig, rytmiczne skręty z odciążeniem, wbicie kija, czyli jazda równoległa która była na topie kilka lat temu. Nie mam zamiaru uczyć się nowych technik karwingowych, które po prostu nie podobają mi się, co nie znaczy że uważam je za gorsze. Każdy ma prawo wyboru i należy uszanować różnicę w upodobaniach. Ciekaw jestem czy osób o podobnym podejściu do narciarstwa jest na forum więcej, osób chcących doskonalić narciarstwo "tradycyjne" i nie zamierzających stosować technik karwingowych?
Pamiętaj, ze bardzo wiele osób myli fun carving z jazdą na krawędzi. Zgadzam się z Tobą w zupełności, fun carving to nuda. Natomiast wbrew temu co potocznie się myśli mnie uczono jazdy na krawędziach bez NWN jakieś 10 może 14 lat temu....
Pojecie "carvingu" to czysty marketing producentów nart. Tym bardzie, że na świecie generalnie jest odwrót od fun carvingu.
Jeżdżąc tradycyjnie też czuję krawędzie, staram się nie jeździć ześlizgiem. Cieszą mnie szybkie, krótkie skręty.
Hej
Dobrze że o tym wspomniałeś, też jestem zwolleniczką, nie lada na klasykach tyle ćwiczyłam by utrzymać ciężąr opanować szybkość i zjezdzać równolegle równiutko bez "wpadki" I powiem ci tak technika poszła do przodu by moc z tego sportu wyciągać coraz to nowe wrażenia,ułatwić także ludziom ten sport choć karwing w cale nie jest łatwy. Te taliowane są doskonałe także dla początkujących- oczywiście odpowiednio dobrane i łatwiej się nauczyć jeżdzić sądzę niż na prostych,które kiedyś były wyższe od narciarza . Sama pare lat temu zmieniłam narty by spróbować nowości, które zaczeły się juz chyba ponad 10 lat temu... i nie żałuję, aczkolwiek zakupiłam narty allround by móc i po "staremu" szusować. Pozatym czemu nie wykorzystywać nowośc skoro są ? Spróbować można aczkolwiek nie trzeba ich przecież praktykować i puścić starą szkołę w niepamięc.
Jeśli jeździsz na krawędzi i nie masz fazy obsówania lub długiego przejścia krawędź krzawędź to jest idealnie! :)
pozatym kiedyś jazda z szeroko rozstawionymi nartami to był "obciach":)
Idealnie nie jeżdżę, tylko na 6. A jak ładnie wyglądają dziewczyny w spodniach z pianki, jeżdżąc równolegle i kręcąc...... nartami:p
pozatym kiedyś jazda z szeroko rozstawionymi nartami to był "obciach":)
No tutaj się nie zgodzę, od kiedy pamietam to zawsze uczono mnie any narty były na szerokości bioder, jak masz narty razem to nie masz "z czego pojechać". A jazada kolanko pod kolanko to zawsze była poiwedzmy.... turystyka a la leśny dziadek z PZN... :)
pozatym kiedyś jazda z szeroko rozstawionymi nartami to był "obciach":) Popieram chociaż mój szwagier jeżdżący z kolankami przyklejonymi do siebie wzbudza obecnie ogólną "sensację" Chyba niektórzy już zapomnieli że tak się jeździło kiedyś i narta dla dorosłej osoby miała około 2 metrów.
Ja mam 172 cm a i tak moją podstawową nartą jest gigantka 181 (w tym sezonie to 22,5m!!!) :D
Ja mam 172 cm a i tak moją podstawową nartą jest gigantka 181 (w tym sezonie to 22,5m!!!) :D No tak tylko że obecna taliowana gigantka niema się nijak do prostej narty z przed 10 czy więcej lat.
Widziałeś tegoroczne narty???
No tutaj się nie zgodzę, od kiedy pamietam to zawsze uczono mnie any narty były na szerokości bioder, jak masz narty razem to nie masz "z czego pojechać". A jazada kolanko pod kolanko to zawsze była poiwedzmy.... turystyka a la leśny dziadek z PZN... :)
by narty były przy sobie "razem" to niemożliwe rozstaw jakiś był tyle że buty porysowane. :)
Aż miło spojrzeć jak ktoś tak klasycznie jeździ,jestem zawsze pełen podziwu,a jak zauważyłem z reguły jeżdżą na starszym sprzęcie co im w niczym nie przeszkadza :)
dokładnie qaz :) zwłaszcza jak robi to jakiś Pan po 60 na polsportach
Czytajac temat tego posta myslalem, ze bedzie o takich zawodach gdzie dwoch zadwodnikow na rownoleglych torach zjezdza po muldach... To sie tez nazywa "jazda rownolegla"...
Widziałeś tegoroczne narty??? Chodziło mi o to To są Atomy Gs11Promień: 19m/181Taliowanie: 107-65-94 kolekcja 2006 a to są HEAD MT10 Długość nart 193cm.
Szerokość na środku 6,5cm.
Szer. z przodu 8,5cm.
Szer. z tyłu 7,5cm z przed kilku lat na allegro za 40 zł.Atoma ma promień skrętu 19 a te heady jak byś chciał pojechać na krawędzi to pewnie było by za 100m Wydaje mi się że stąd sie bierze róznica w rozstawie kolanek.
Właśnie, mam 48 lat i jeżdżę na 6-cio letnich salomonach o dł. 183 cm, przy wzroście 176 cm.
Krzysiu,to na pewno Ciebie zawsze podziwiam w Szczyrku!!:)
Jak mnie Darku zobaczysz to podejdź, pogadamy:)
dokładnie qaz :) zwłaszcza jak robi to jakiś Pan po 60 na polsportach Proszę się "nie śmiać" z polsportów była to dobra polska narta ale jak zawsze w tym kraju nic się nie opłaca produkować ( lepiej tak jak w Szaflarach zrobić hurtownie)
przecież sie nie śmieje :) sama miałam kilka par i jedne stoją jeszce w piwnicy!
Też miałem pomarańczowe epoxy standart 215 cm.
Też miałem pomarańczowe epoxy standart 215 cm. Takie stoją w piwnicy tylko188 z wiazaniami Beta2 czasmi miło popatrzeć i powspominać młode lata( ale to już historia)
No tutaj się nie zgodzę, od kiedy pamietam to zawsze uczono mnie any narty były na szerokości bioder, jak masz narty razem to nie masz "z czego pojechać". A jazada kolanko pod kolanko to zawsze była poiwedzmy.... turystyka a la leśny dziadek z PZN... :) Absolutnie zgadzam się z Pytonem!
Nie mam nic przeciwko stylowi klasycznemu, ale...jazda na krawędzi daje o niebo więcej frajdy:rolleyes:
Technika carvingowa jest harmonią między człowiekiem, nartami i śniegiem. Nie wpasowujemy się sztywno w wyznaczone przez kogoś wzorce, ramy czy schematy. Nie przyjmujemy sztywnego, niby idealnego kształtu i wyglądu. Nie walczymy z niewidzialnym wrogiem.Jedziemy luźno i swobodnie. Narty wycinają perfekcyjne kręgi, a my w osiągniętej równowadze i balansie płynnie spływamy w dół stoku.
Własnie owa harmonia jazdy najbardziej mnie kręci.
W technice tradycyjnej dopasowujemy się do biomechaniczno-estetycznego wzorca. Narty, ich jazda jest względna. Ważna jest sztywna sylwetka narciarza.
Choć trzeba przyznać że bez stylu klasycznego w wielu sytuacjach (muldy, kopny śnieg - ogólnie złe warunki) byłoby ciężko!
A ja wam powiem, że wrecz nie umie tak jezdzic - kolanka razem i tzw. "krystiana" :D
Carving to dopiero zabawa!
Dimas - Ważna jest sztywna sylwetka narciarza.]
W cale bym się z tym nie zgodziła może mniej widoczna praca ciała była ale była ito ciężka ! teraz jest bardziej elastyczna i "pokazowa" -za sprawa nart ma sie rozumieć które wiec4ej możliwości daja
Czy możemy uogólnić że osoby starsze to jazda równoległa, a młodsze to karwingowa ?
a pozatym carvig też przejdzie do lamusa zastąpiony przez coś nowego z pewnośćią. To jak z muzą kto pamięta kawałki britnej spears czy jak sie to pisze załóżmy sprzed 3 lat?a kto pamięta i słucha Pink Floyd? Wszystko się buduje w oparciu o coś co nigdy w pełni noezostanie wyeliminowane do końca jak wóz co miał koła ciagnięty p[rzez konia a teraz konie w silniku też na kołach :)
Masz Fka rację, powraca również moda na telemark.
Mój ojciec od ponad 25lat jezdzi na nartach. Ja od ok 8 lat. Od jakiś 3 lat mamy narty carvingowe w pełnym tego słowa znaczeniu. Na nartach dla nas obu nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż jazda carvingowa.
Czy możemy uogólnić że osoby starsze to jazda równoległa, a młodsze to karwingowa ? Nie nie należy tak uogólniać jedni się przestawili na jazde karwingową inni nie - bo im tak pasujei to ich sprawa.Niech każdy jeździ jak mu wygodniej byle jeżdził bezpiecznie dla siebie i innych użytkowników stoku.Młodzież nasza ( nie wszystka) uważa że na stoku to muszą uważać wszyscy inni tylko nie oni w szczególności zjeżdzajace grupy.
Generalnie niech każdy jeżdzi tak by sprawiało mu to frajdę i czerpał z tego jak najwięcej. :D I nie powinno się "wyśmiewać" z tradycjonalistów że są czymś gorszym i wciskać na siłe nowości!AMEN
Chyba ci sie cos pomylilo!
Jazda równoległa to najzywklejsza jazda na krawedziach, czyli prowadzenie nartskretem ciętym. Mylnie nie ktorzy nazywaja to fun curvingiem. A fun carving to nic innego jak chocby cztery łapy.
Natomiast smig na nartach taliowanych jest rowniez z wbiciem kijka i rowniez wystepuje odciążenie, róznica polega na tym ze narty prowadzimy na krawedzi, dzieki temu smig jest bardziej rytmiczny i agresywny. Jesli dobrze nie dociązysz przodów narta moze z pod ciebie wyjechac hehe.
A jazda tradycyjna na sztachetach to nic innego jak wężyk.
Ja też, jeśli pozwolicie dorzucę swoje trzy grosze do tematu. Mam nadzieję, że nie wywołam burzy.
Na wstępie małe ogólne stwierdzenie: 95 % ludzi przebywających na stoku nie jeździ żadną techniką – po prostu jeździ tak jak umie. Z czego 80 % to narciarze, czyli ludzie, którzy jeżdżą na nartach (lepiej lub gorzej) reszta to ci, którzy co prawda mają narty, ale tam po prostu przebywają (powody są tylko im znane).
5 % to ci narciarze, którzy jeżdżą bardzo dobrze lub perfekcyjnie jakąś techniką.
A teraz, co do techniki.
Wg mnie nie ma lepszej lub gorszej techniki uprawiania narciarstwa zjazdowego. To tylko i wyłącznie zależy od preferencji danej osoby a tym samym również od użytkowanego sprzętu. Może być ona łatwiejsza, bardziej widowiskowa, trudniejsza, lepiej lub gorzej wykonana, ale nie jest ani lepsza ani gorsza.
Posłużę się przykładem porównując narciarstwo zjazdowe do pływania:
Czy można powiedzieć, że technika pływania na grzbiecie jest lepsza lub gorsza od np. pływania stylem motylkowym? Oczywiście, że nie - to jest po prostu pływanie tylko, że inną techniką. W narciarstwie zjazdowym jest tak samo. Ważne natomiast jest by dana technika jazdy była wykonywana dobrze a nawet perfekcyjnie. Wtedy jeżdżący czerpie maksimum przyjemności z jazdy a oglądający maksimum radości z gapienia się na takiego narciarza.
Każda technika jazdy jest piękna pod warunkiem, że jest dobrze wykonana.
Mnie osobiście bardzo podoba się klasyczny styl jazdy z nogami trzymanymi blisko siebie. Ekstra to wygląda a co ważne pozwala nauczyć się pewnego trzymania na nartach. Sam tak jeżdżę. Ta technika pozwoliła mi przejść w dość szybki sposób do jazdy, carvingiem i obecnie nie mam problemu z jazdą obydwoma stylami.
To samo tyczy się techniki carvingowej. Dlatego że mi się spodobała zacząłem nią jeździć.
Uważam, że dobrze jest jeździć (znać) każdą techniką – nigdy nie wiadomo, co może nam się przytrafić na stoku. Umieć więcej jest zawsze lepiej. Kiedyś obserwowałem „instruktora”, który na wstępie tłumaczył dzieciom, że jazda pługiem to nieistniejąca obecnie technika pokonywania stoku i na wszystkie sposoby próbował ich nauczyć jazdy bez prezentowania tej techniki. Następnie po kilku godzinach pomagał przy transporcie kontuzjowanej osoby ze stoku i jechał z dzieckiem na rękach używając techniki pługu. Na moje pytanie jak to się ma do tego, czego wcześniej uczył dzieciaki odpowiedział, że „przecież inaczej się nie dało zjechać”.
Reasumując: nie ma lepszej lub gorszej techniki jazdy (wszystkie są potrzebne) – są tylko lepiej lub gorzej wykonywane.
P.S. Fka Pink Floyd ja słucham i gdyby nie moja kochana rodzinka mógłbym to robić na okrągło oczywiście z przerwami na jazdę na nartach.:D
[w wiekszosci zgadzam sie z przedmowca ale pojde jeszcze dalej: osoby ktore sa dobre w jednej technice zwykle nie maja wiekszego klopotu z nabyciem nastepnej: po prostu podstawa jest inna: osoby natomiast ktore jezdza WYLACZNIE carving lun fun to osoby uposledzone: moj punklt jest taki ze zeby jezdzic w kazdych warunkach i w kazdym terenie musisz umiec rozne techniki: jazda na wyprasowanym sztruksie to jest dobra na pare godzin: to ze krawedzie trzeba uzywac i uzywanie krawedzi zmienia sie w zaleznosci na jakich nartach jedzisz to sprawa oczywista dla dobrych narciarzy. natomiast nie zgodze sie ze to narta dyktuje twoj styl: to ty powinienes panowac nad narta zeby z nia robic co ty chcesz: oczywiscie latwiej jechac w puchu na nartach szerszych (fat lub mid-fat) ale osobiscie od czasu do czasu robie sobie pare wypadow w puch na nartach GS: poto zeby sobie przypomniec jak duzo zalezy od sprzetu jednak.
z koei jazda ( w naszym bylym gronie mowilos ie :"ze zwiazanymi jajami") jest rownie nieskuteczna jak sztuczna: chociaz z kolei do jazdy po puchu nauka takiej techniki pomaga w pewnych warunkach.
cale szczescie ze mamy rozne techniki bo narty byly by nudne..........
pozatym kiedyś jazda z szeroko rozstawionymi nartami to był "obciach":) Bez rozstawionych nóg ustawionych na szerokość bioder na tyczkach nie ujedziesz za daleko... :)
Boje się że klasyczna technika jest mocno zagrożona gdyż duża większość adeptów narciarstwa uczy sie techniki carvingowej i to chociaż by z tego względu że sam obecnie oferowany sprzęt to na nich wymusza,chyba:)
Słabsze zanika, pojawiają się nowości, które pozostają. Tak to już jest. Coraz to więcej lepszego sprzętu. A co za tym idzie wyższe wymagania od nart.:) Klasyka nie podoła takim wyzwaniom...
I to właśnie jest problem dla narciarzy starej daty - brak możliwości zakupu sprzętu. Wygląda na to że karwing wymyślili producenci nart wyłącznie w celach komercyjnych, bo nowości lepiej się sprzedają.
Sory OLEK ale powinieneś mieć więcej szacunku do tej klasyki,mam tylko nadzieje że ten styl przetrwa jeszcze wieki:)
Ma się rozumieć. Każdy z nas zaczynał od klasyki:) Nie mówie że nie, ale taki juz jest ten świat. Wszystko idzie do przodu i nie widać miejsca gdzie to wszystko ma się zatrzymać. Spokojnie ja będe walczył żeby klasyka nie zanikła;) A tak jak mówiła moja praprababcia. "Zobaczycie, że żółta rasa zaleje (opanuje) cały świat..." Świete słowa!!
Bez rozstawionych nóg ustawionych na szerokość bioder na tyczkach nie ujedziesz za daleko... :) ujechałam dużo....Pozatym nie napisałam ile rozstawionymi(dokładnie) to także kwestia sprzeczna i nie zamierzam sie kłócić o miarę szerokości!
Przyłączam się do opini, że karwing to tylko jedna ale prawdopodobnie najbardziej emocjonująca technika jazdy (nie mylę go z fun) aczkolwiek jako narciarz z 30+ letnim stażem i 10 letnim stażem na snowboardzie powiem tyle, że jazda samym karwingiem jest jak .... piwo bezalkoholowe.
Najważniejsza jest swoboda poruszania się po śniegi i w każdych warunkach. Dlatego zmierze sie niebawem z telemarkiem bo jest on niezastąpiony w naprawde trudnych warunkach terenowych .... ale nie musze jeździć w wełnianym swetrze w norweskie choinki :D .
Zgadzam się też z opininią, że niestety duża większość (może nie 95%) nie jeździ żadnym stylem i jest to skutek braku jakiegokolwiek szkolenia. To samo, a może jeszcze bardziej dotyczy snowboardu - jak często widzieliście kogoś na desce wycinającego piękne łuki na krawędzi i nie mitającego ciałemi ramionami jak w ataku epilepsji ?? Postawiłbym hipoteze, że przyczyną tego stanu rzeczy są ..... zbyt łatwe początki. Wychodzisz z domu, przypinasz narty albo deskę, pobujasz się troche z lewej na prawo i już w zasadzie najlepiej wybrać sie na jakąś czarną trasę.
też się zgadzam z tym stylem xed. Pozatym też mam swój - nie do podrobienia :)
też się zgadzam z tym stylem xed. Pozatym też mam swój - nie do podrobienia :) tak samo z jednym wyjatkiem: telemark jest jednym ze stylow pozwalajacym na jazde poza terenami ubitymi: ani bardziej ani mniej skuteczny natomiast jeszcze bardziej obciazajacy kolana:)
Ja też zaczynałem naście lat temu stylem klasycznym, a dopiero od 3 sezonów poznaję i szlifuję jazdę na krawędziach. Moje doświadczenie w jeździe stylem klasycznym pozwala na dość dużą swobodę na muldach, albo stromszych odcinkach, tam gdzie miłośnicy nowoczesnych stylów carvingowych się gubią. Kto dziś pamięta czasy gdy stoki nie były ratrakowane, narty dłuższe o 20cm od Ciebie, to była prawdziwa walka na muldach:eek: Ja mam ten komfort, że uzywam obu stylów w zależności od warunków:cool:
hmm cos dodam od siebie :D Minowicie na anrtach zaczalem uczyc sie jezdzic 4 lata temu na obozach z LO(to byly czasy) Nauke rozpoczynalem na prostych klasycznych nartach(byly to starze blizzardy 180cm), ktore pozcyzylem bo nei bylo mnie stac na carvingi...Ogolnie byla nas grupa ok 15 osob ktore od "ZERA" uczyly sie jezdzic, jako jedyny mialem proste deski.Poczatki byly bardzo trudne kiedy moi kumple juz naprawde jako tako jezdzili, skrecali ja nadal meczylem sie z podstawowymi elementami.Pod koniec 6dniowego obozu juz troche mi wychodzilo jezdzenie, chodz pewnie wygladalo to masakrycznie.Ale ze naleze do osob upartych, to jeszcze w tym samym sezonie uzbieralem troszke kasy i wyjechalem na 3dnowy wypad na narty gdzie moj dobry kumpel pracowal nad tym zebym sie poprawil i nastapil przelom, wreszcie czulem satysfakcje i przyejmnosc z jazdy :DNo i w nastepnym sezonie podbny 6dniowy oboz nadal na "prostych" deskach i pare jednodniowych wypadow.Juz naprawde moja jazda nie wygladala najgorzej.I w koncu pewnego razu pozyczylem w nastepnym sezonie od przyjaciela carvingi na obob z bailce tatrzanskiej, byl to SZOK jazda byla o wiele prostsza dla mnie :DNo i co najwazniejsze w porowaniu do reszty kumpli ktorzy zaczynali tak jak ja od ZERA jezdzilem o niebo lepiej. Stad moj skromny wniosek jako zwyklego fanatyka o srednich umiejetnosciach: lepiej uczmy sie jezdzic na prostych, klasycznym stylem a pozniej dawajmy taliowane nartki!
tak samo z jednym wyjatkiem: telemark jest jednym ze stylow pozwalajacym na jazde poza terenami ubitymi: ani bardziej ani mniej skuteczny natomiast jeszcze bardziej obciazajacy kolana:) Jak dla mnie jest to najmniej skuteczny styl z mozliwych, odkurzanie staroci przez znudzonych Amerykanow. :) Troche przypomina mi mode na noszenie przez panie ponczoch ze szwem. Zdaje sie, ze juz nieaktualna. :)
Ale w duzym stopniu zgadzam sie z xedem. Rowniez uwazam carving za kolejna, wazna ewolucje w repertuarze roznych innych technik.
Czesto stawia sie naprzeciwko siebie carving - klasyka. Po pierwsze, co to jest klasyka? Dla mnie klasyka to caly zestaw ewolucji wykonywanych na dlugich i bardzo slabo taliowanych nartach (klasyczne slalomki mialy promien ponad 40 m). Pamietajmy tez, ze juz dawno istniala technika zwana skretem cietym, po dziesiejszemu - carving. Sam sie jej uczylem w latach 70-tych. Niestety wymagala duzej predkosci i sily. Poza tym, w technice tzw. klasycznej byly co najmniej dwie niezalezne szkoly: austriacka i francuska. W Polsce bardziej popularna byla ta pierwsza z typowa kontrrotacja (tulow przeciwbiezny do kierunku skretu), ale Francuzi uczyli swojej szkoly rotacyjnej, pod pewnymi wzgledami zblizonej do dzisiejszego karwingu. Tulow, tak jak w karwingu, podazal za skretem, rece byly prowadzone szerzej, itp. Oczywiscie byly i roznice, i to zasadniczne, gdyz wystepowal tam wyrazny element odciazenia, nieobecny w czystym kawingu, byl zeslizg, itp., ale bylo i mnostwo podobienstw. Czyli nawet w tym rozumieniu nie ma jednej klasyki, raczej wiele roznych.
Czy sie skonczyla? Oczywiscie, ze nie. Przede wszystkim nie ma juz powrotu do nart klasycznych (z wyjatkiem wyjatkow). Nowe, krotsze, mocno taliowane narty (nawiasem mowiac interesujace sa poczatki wprowadzenia carvingow, wiecej w tym przypadku niz planowania, poczytajcie wywiad z producentem pierwszych carvingow z firmy Kneissel na www.skionline.pl) okazaly sie pod wieloma wzgledami lepsze. Skoro nie ma powrotu, to i nie ma juz jazdy klasycznej. Na nowych nartach nawet "klasycznie" jezdzi sie juz inaczej.
Dla niektorych klasyka znaczy zeslizg. Ale jaki zeslizg? Na poczatku skretu, w trakcie, a moze w fazie koncowej? W klasycznej jezdzie poczatek skretu, procz odciazenia i paru innych elementow, polegal na puszczenie przodow nart w krotki zeslizg. Byla to faza inicjacji. Obecnie, nawet poczatkujacy, inicjuja skret po nowemu - wykorzystujac krzywizne narty. W tzw. fazie sterowania roznie to bywalo i bywa, ale interesujaca jest faza koncowa. W czystym carvingu nie ma miejsca na zeslizg, w jezdzie klasycznej oczywiscie spelnia on podstawowa role. Ale co zrobic na stromym, zmuldzonym zboczu, gdzie rytm naszego skrecania wyznacza teren? Nie da rady, musimy uruchomic zeslizg. Rowniez wtedy, gdy chcemy zmniejszyc promien skretu. Oczywiscie, mocno dociskajac narty w skrecie, mozemy zejsc z promieniem ponizej tego "ustawowego", wypisanego na narcie, ale co zrobic, gdy chcemy, czy tez musimy zmniejszyc go jeszcze bardziej. I co? Znowu zeslizg sie klania. O jezdzie w puchu i poza trasa nie wspominam.
Rozroznienie klasyka - carving, wg. mnie jest bardzo niescisle. To raczej element "buntu" przeciwko starym metodom i starym narciarzom wywolany przez entuzjastow nowych technik. Faktem jest, ze starzy sie poczatkowo nie popisali, lekcewazac i opozniajac wejscie carvingu w swiat narciarstwa. Nie pierwszy i ostatni raz. Nieprzebnie zreszta. Osobom dobrze jezdzacym, na nartach nowego typu, nauczyc sie carvingowac jest bardzo latwo. Niektorym zajmie to kilka dni, innym byc moze sezon, ale beda jezdzic nowym stylem, nie gorzej niz jezdzili wczesniej starym.
Korzystając z okazji podepnę sie pod ten wątek i zapytam: Czy jest sens zakupu i nauki jazdy na klasycznych nartach jeśli opanowało się jako tako jazdę na krawędziach?
Otóż mam możliwość zakupu w b. dobrej cenie kilkuletnich klasyków które nigdy nie były używane. Bardzo chciałbym sie nauczyć technik klasycznych a na moich sl9 jakoś slabo mi to wychodzi. Także pytam czy to wogóle ma sens?
Od dawna mam obawy że za łatwo mi ta jazda idzie a po czytaniu forum to już wogóle że idę na skróty i łatwiznę a tak bym nie chciał...
Koledzy pukaja się w głowę i mówią: "ty masz jezdzić nowym stylem!!!" a mi się też bardzo podoba jazda np śmigiem (coś wspaniałego)
Docelowo mam plany na skitour (więc technika klasyczna niezbędna chyba) ale ceny sprzętu na razie zwalają mnie z nóg.
Pozdrawiam.
Ja zaczynałem od klasycznego bo inny w tym okresie nie był dostępny doszłem do narty 205 przy wzroście 164,po prostu brakowało predkości i stabilnosci,przy przejściu na narte carvingową a dokladnie slalomowkę 155 wydaje mi sie że dzieki wcześniejszym wysiłkom opanowalem nowy styl w 1 dzień,czyli lepiej jest znac klasyczny bo przydatny takze w innych warunkach .Dodam że wg.standrdów zdajac tylko na pomocnika instruktora musisz znać obie techniki a ucząc prawidłowo jak nakazują podręczniki zaczynamy od pługa ,potem klasyka i w koncu skręt ciety.Ludzie kupują nartki po 150 z taliowaniem do fun (Metrony) wywalają kije i wydaje im się że są narciarzami a zgadnijcie kogo najczęściej GOPR zwozi.
no własnie... Mnie gopr nie zwoził:) ale na stromym zmuldzonym stoku szybko sobie uzmysłowiłem jak wiele mi brak. Nawet zmrożona ściezka do schroniska z koleinami na nartki dała mi dowód że moja technika jest o d.. rozbić.
Chodzi mi o to czy jestem w stanie nauczyć poprawnej się jazdy techniką tradycyjną na nowych - taliowanych slalomówkach
Lepsze byłyby gigantki oczywiście jeśli chodzi o nowe narty zresztą sam staram się slalomówek uzywać coraz mniej wybaczają za dużo błedów a tym samym paradoksalnie oduczają skrecać
Korzystając z okazji podepnę sie pod ten wątek i zapytam: Czy jest sens zakupu i nauki jazdy na klasycznych nartach jeśli opanowało się jako tako jazdę na krawędziach? Nie ma zadnego sensu. Znam dobrze SL9-ke, sporo na niej jezdzielem, i wiem, ze da sie zeslizgiwac calkiem dobrze. Moze za ambitnie poszedles w taka narte. SL9 to jednak slalomka raca-owa, choc dosc przyjazna. Ale skoro juz sie stalo. Mozna zawsze wziac kilka lekcji u instruktora. Trudno tak radzic na sucho, ale probowal bym uczyc sie krotkich skretow w srednio trudnym terenie, duzo krotszych niz promien narty. W koncowej fazie skretu musisz nauczyc sie tak "popuszczac" krawedz, by narty wchodzily zeslizg.
Ok, i wszystko jasne. Będę próbował. Wielkie Dzięki.:)
Byle do zimy;)
Ale burza przeszła pod moją nieobecność :D .
To nie burza!
Jestem krótko na forum, ale to najlepszy wątek jaki tu widziałem, integrujący narciarzy o różnych upodobaniach ....... !
Sam zaczynałem w czasach "górnej kredy", kiedy była tylko tzw. "klasyka" (i istniał Butorowy Wierch!). Teraz jeżdzę na slalomówkach i dobrze mi z tym.
Szkoda tylko, że nie wszyscy uczestnicy tej dyskusji podają swój wiek w profilu!
[QUOTE=a_senior;14449]Jak dla mnie jest to najmniej skuteczny styl z mozliwych, odkurzanie staroci przez znudzonych Amerykanow. :) Troche przypomina mi mode na noszenie przez panie ponczoch ze szwem. Zdaje sie, ze juz nieaktualna. :)
chyba nie widziales ludzi jezdzacych tym stylem OBECNIE a nie 50 lat temu. ja osobiscie sie w to nie bawie ale osobiscie widzialem ludzi na tele ktorzy by dopieprzyli 99% "normalnych" narciarzy
a poza tym nareszxcie ktos sie przyznal ze carving to nie wszystko: i tak niestety jest: opanowac jazde automatem jest latwo: przesiasc sie z automatu na shift nie jest : co znaczy ze wszystkiego powinno sie sprobowac i umiec stosowac
No to ja też się wypowiem (a co!)
Generalnie to klasyka w sensie jezdy "kolanko pod kolanko" jest całkowicie nieaktualna i zbędna - powstała tylko dlatego, że nie było wtedy nart carvingowych :) . Natomiast całkiem pokaźna liczba manewrów, którą niektórzy zaliczają do klasyki (np. ześlizg) jest jak najbardziej przydatna w warunkach szczególnych.
Ja osobiście zaczynałem klasycznie, na nartach tradycyjnych. Potem jak przesiadłem się na krawędzie w zasadzie zapomniałem o klasyce, a mimo to jestem w stanie zjechać po każdym stoku (nawet w puchu stosuję technikę zbliżoną do carvingowej).
Ale ostatecznie i tak każdy jeździ jak lubi :)
Skoro już o różnych sposobach jazdy mowa to zobaczcie coś co jak dla mnie jest rownie kuriozalne co monoski -> http://pl.fischer-ski.com/en/jibskate/ i zobaczcie VIDEO.
Jak dla mnie wygląda to .... niesmacznie. Ale może ze mnie konserwatywny p..oła. :eek:
No to ja też się wypowiem (a co!)
Generalnie to klasyka w sensie jezdy "kolanko pod kolanko" jest całkowicie nieaktualna i zbędna - powstała tylko dlatego, że nie było wtedy nart carvingowych :) . To "kolanko pod kolanko" wynikalo z techniki i rodzaju nart. Teraz, na nowych nartach nie bardzo sie tak da jezdzic, nawet zeslizgowo. Po pierwsze ryzykuje sie zakleszczenie dziobow, a po drugie, w technikach karwingowych, nawet tych mieszanych z zeslizgiem, wiekszy rozstaw nart pomaga w mocniejszym zakrawedziowaniu narty zewnetrzej (albo dolnej jak kto woli). Mysle, ze nie ma sztywnych regul co do szerokosci prowadzenia nart. Najczesciej mowi sie o szerokosci bioder, ale zalezy to mocno od warunkow. W jezdzie po terenie zmuldzonym i/lub w puchu lepiej prowadzic narty troche weziej, na stromych, ubitych trasach i w szybkiej jezdzie, lepiej szerzej.
Szkoda tylko, że nie wszyscy uczestnicy tej dyskusji podają swój wiek w profilu! Troche namieszalem w tym watku, a nigdy sie nie przedstawilem. Mam 56 lat (niestety), jezdze na nartach od jakis 40 lat z rozna intesywnoscia. Kiedys, bardzo dawno temu, zdobylem stopien pomocnika i instruktora, prowadzilem kilka kursow z doroslymi i mlodzieza. Ale to bylo bardzo dawno temu, w koncu lat 70-tych. Potem jezdzilem na nartach regularnie, tzn. kilkanascie dni w roku, bez wiekszego entuzjamu do momentu kupna nart karwingowych kilka lat temu. A entuzjazm osiagnal szczytow, gdy przesiadlem sie na slalomki (w tym przypadku Fischer Race SC z 03/04). Szybko nauczylem sie karwingowac, nie zapominajac tego wszystkiego co juz umialem. Od kilku lat dzialam dosc intesywnie w zimowej grupie dyskusyjnej, a od pewnego czasu, na forum gazety.
chyba nie widziales ludzi jezdzacych tym stylem OBECNIE a nie 50 lat temu. ja osobiscie sie w to nie bawie ale osobiscie widzialem ludzi na tele ktorzy by dopieprzyli 99% "normalnych" narciarzy W kazdym stylu mozna osiagnac mistrzostwo. Nie znam sie kompletnie na telemarku, dlatego dodawalem wszedzie usmieszki, by moje opinie nie brac powaznie. Pozostaje mocno sceptyczny odnosnie skutecznosci tego stylu, ale sie nie zapieram. Na www.skipass.com mozna ogladnac mnostwo freeride-u, czesto ekstremalnego. Nigdzie nie widzialem tam jadacych telemarkiem. A ponoc jest on skuteczny wlasnie w jezdzie poza trasami.
chyba sobie kupie takie ?biegówki?, coś mi sie zdaje ale w biegówkach buty trzymają się na nosach?
W kazdym stylu mozna osiagnac mistrzostwo. Nie znam sie kompletnie na telemarku, dlatego dodawalem wszedzie usmieszki, by moje opinie nie brac powaznie. Pozostaje mocno sceptyczny odnosnie skutecznosci tego stylu, ale sie nie zapieram. Na www.skipass.com mozna ogladnac mnostwo freeride-u, czesto ekstremalnego. Nigdzie nie widzialem tam jadacych telemarkiem. A ponoc jest on skuteczny wlasnie w jezdzie poza trasami. jest to ppoprostu inny styl: do mnie nie przemawia ale nie nalezy go dyskredytowac: obecnie w tele uzywa sie juz szerszych i mocniej carvingowanych nart wiec i jazda poza trasa jest latwiejsza: i NI: ten styl nie ulatwia jazdy poza trasa: jest jednym ze stylow
i najwazniejsze w narciarstwie: zawsze narciarz pozostaje tym najwazniejszym elementem: sprzet pomaga ale samnie jezdzi (na szczescie!!!).:)
jest to ppoprostu inny styl: Ale bez sensu. :) Wymyslony w poczatkach narciarstwa w Norwegii (pewnie w Telemarku :)), w czasach, gdy buty byly przypiete do nart rzemieniem, a pieta latala zupelnie luzno, zostal wyparty przez bardziej skuteczne techniki na poczatku XX wieku, gdy wymyslono slynne Kandahary i unieruchomiono piete. Odgrzebany z niebytu przez Amerykanow w 70 latach, z nudow zapewne.
Wszystkie znane mi ewolucje narciarskie, z wyjatkiem telemarku, do czegos sluza i sa skuteczne w okreslonych warunkach. Plug sluzy do ratowania sie w waskich miejscach, techniki oporowe, malo znane i stosowane dzis, do wykonywania pierwszych skretow, przynajmniej na nartach prostych, wszystkie techniki rownolegle, wlacznie z karwingiem, wiadomo. Do skutecznego zjechania. Moze dlatego nie pociaga mnie fun, ktory tez wydaje mi sie nienauralna ewolucje. Ale latwo moge sobie wyobrazic sensacje, jakie wywoluje u uprawiajacych go. Natomiast w zaden sposob nie jestem sobie w stanie wyobrazic sensacji jakie moga plynac z uprawiania telemarku. Poza checia bycia oryginalnym. Ale to moje prywatne opinie, z oczywistych wzgledow mocno subiektywne. Nie nalezy ich traktowac zbyt powaznie. :)
Forum zyskało kolejnego prawdziwego PRAKTYKA(!) narciarstwa!
I zdaje mi się, że takiego bez uprzedzeń (co do technik jazdy, sprzętu itp.)!
Zachęcam wszystkich do poczytania postów a_senior'a!
To Forum robi się mocne!
Dzięki za info o sobie, ale dla porządku, uzupełnij swój profil a_senior!
Forum zyskało kolejnego prawdziwego PRAKTYKA(!) narciarstwa!
I zdaje mi się, że takiego bez uprzedzeń (co do technik jazdy, sprzętu itp.)!
Zachęcam wszystkich do poczytania postów a_senior'a!
To Forum robi się mocne!
Dzięki za info o sobie, ale dla porządku, uzupełnij swój profil a_senior! Ale mi przykadziles. Nie jestem jakims wielkim praktykiem. Tak jak napisalem przedstawiajac sie, w mlodosci bardzo duzo jezdzilem, potem malo (praca, dzieci, okolicznosci) i ostatnio znowu wiecej. Nie mam np. wielkiego doswiadczenia sportowego, na tyczkach jezdzilem malo i zle, tzn. ladnie i wolno. Poza trasami tez niewiele. Zato duzo we mnie entuzjazmu, jak zapewne u wiekszosci bywalcow tego forum. :) Uprzedzen faktycznie nie mam , moze z wyjatkiem telemarku. :) Bardzo lubie jezdzic w dosc trudnych warunkach, typu waskie, strome, najlepiej troche przymuldzone przesmyki, gdzie jade na ogol technika bardziej zeslizgowa, ale uwielbiam tez czysty karwing tam, gdzie sie go dobrze uprawia. Podobnie co do sprzetu. Najbardziej pasuja mi slalomki, ale marza mi sie narty typu freeride.
Troche uzupelnilem profil. :)
Trochę za slabo uzupelniony profil...Gdzie "profil"?:D (brak zdjęcia i innych danych...)
Trochę za slabo uzupelniony profil...Gdzie "profil"?:D (brak zdjęcia i innych danych...) Napisz prosze o jakie dane chodzi? Zdjecie moze jakies wytrzasne. Co jeszcze?
Napisz prosze o jakie dane chodzi? Zdjecie moze jakies wytrzasne. Co jeszcze? Kliknij i zerknij na byle jaki "NIK" ( w profiliu tez mam brak zdjęcia, ale to czasowo) :)
Uprzedzen faktycznie nie mam , moze z wyjatkiem telemarku. :) No cóż skoro rozpocząłem sprawę telemerku to pozwólcie, że pokajam się publicznie i wytłumacze :D .
Otóż zgadzam się z a_senior, że technika jazdy powinna być dobierana stosowanie do warunków i i możliwości narciarza. Rzeczywiście używanie techniki telemark na sztruksowym stoku jest totalną pomyłką bo w takim miejscu najlepiej poruszać sie wyłącznie na krawedziach i tak szybko jak to tylko możliwe .... :)
Pisząc o telemerku i potrzebie jego używania w trudnym terenie miałem na myśli sytuację gdy na nartach tourowych (wiązania z odpinaną piętą) przemieszczam się w lesie po głębokim śniegu gdzie czasem udaje się kawałek zjechać casem trzeba kawałek zjechać. Bezustanne blokowanie/uwalnianie pięty jest uciążliwe więc albo trzeba zdecydować się na jej zablokowanie i wtedy po płaskim albo pod małą górkę jest trudniej albo uwolnić wiązanie i ifajnie się chodzi jednak jazda w dół -- z moimi umiejetnościami itelemarkowymi iprzestaje byc zabawna.
Tak więc jak widzicie - miejsce i warunki narciarskie nie należą do 'normalnych', a akurat w takich mimo wszystkich wad telemark jest najlepszy.
O telemarku na przygotowanym stiku nie dyskutyję gdyż też uważam, że to dziwaczna moda.
~Xed
a ja mam 61 lat i 180cm wzrostu. Czasem jezdze na moich starych slalomowych K2 o długości 195. Równie często na carvingach
pozdrawiam
hubertus
przecież sie nie śmieje :) sama miałam kilka par i jedne stoją jeszce w piwnicy! No właśnie. Co robić z piwnicznymi eksponatami, żal wyrzucać a i chętnych do kupna nie ma wielu :confused:
hubertus
Właśnie w ostatnim sezonie rozstałem się z poczciwymi "sztachetkami" w starym stylu. Były to Atomici długości 198 cm (sam mam 182 cm i 87 kg) o taliowniu bardzo symbolicznym. Gdy na nie wsiadłem to chciałem się pociąć z rozpaczy. Przecież ja na nich wogóle nie umiałem jeżdzić. Po czterech sezonach, gdy moje umiejętności zaczęły doganiać możliwosci i wymagania tej nartki- one niestety powiedziały pass ( no wkońcu swoje leta miały, bo przede mną użytkował je ktoś z rodziny):o . Z konieczności presiadłem się na sprzęt nowszej generacji i ..... przecież jazda na nartach jest taka prosta! Ale bez znajomości techniki "klasycznej" jazdę w tłoku w sposób bezpieczny uważam za niemożliwą. Czasem trzeba przecież wyskoczyć z toru kreślonego przez krawędzie a to bez rotacji kiepska sprawa:o Mimo wszystko narty karingowe potrafią przecież nieźle wywieźć.
Ale bez znajomości techniki "klasycznej" jazdę w tłoku w sposób bezpieczny uważam za niemożliwą. Czasem trzeba przecież wyskoczyć z toru kreślonego przez krawędzie a to bez rotacji kiepska sprawa:o Mimo wszystko narty karingowe potrafią przecież nieźle wywieźć. I tu się zgodzę :) . Z techniki klasycznej przydają się (a nawet są niezbędne) pewne manewry. W zasadzie to możne by je nawet określić jako "ponadstylowe", bo nie wyobrażam sobie swobodnego przemieszczania się na bardzo małych prędkościach (np. w kolejce, albo przy podjeżdżaniu do kogoś) bez ześlizgu, niezależnie od normalnie stosowanej techniki jazdy.
a ja mam 61 lat i 180cm wzrostu. Czasem jezdze na moich starych slalomowych K2 o długości 195. Równie często na carvingach Hm..., czyli nie jestem tu najstarszy. :) Stare 2-metrowe Heady udalo mi sie sprzedac, glownie dla niezlych wiazan. Ale doskonale Voelkle P30, tez 2-metrowe, zachowalem. Kiedys, dla proby, ponownie je uzylem na Kotelnicy w Bialce. Jakos szlo, w koncu to lata jezdzenia, ale ciezko bylo. Zupelnie mnie do nich nie ciagnie. Do lepszego i wygodniejszego latwo sie przyzwyczaic, gorzej na odwrot.
Hm..., Do lepszego i wygodniejszego latwo sie przyzwyczaic, gorzej na odwrot. Zgadzam się, tez prubowalem pojezdzic na Epoxach, oj jak bylo trudno....:)
Sam uczyłem się jeździć techniką "klasyczną" , piszę w " " bo uważam że za kilka lat carving może być klasyczną techniką jazdy, a dzisiejsze klasyczne archaizmem. Ale to czas i życie pokaże :) Tak jak pisał Devastator są pewne ponadczasowe elementy techniki jazdy na nartach które beda jeszcze długo wykorzystywane na stokach. np jazda pługiem, hamowanie bokiem, czy śmig. A swoje stare Polsporty Tetracore z tyroliami 150 sprzedałem w zeszłym roku :D
(...) czy śmig. (...) Ooo nie, śmigu do tych ewolucji nie zaliczam :D :p
Ooo nie, śmigu do tych ewolucji nie zaliczam :D :p A czym jezdze wg. Ciebie na slalomie? :)
No bynajmniej nie klsycznym śmigiem. Obecnie slalom jeździ się w 90% na krawędzi :) .
A czym jezdze wg. Ciebie na slalomie? :) Tfu, mialo byc "jezdza". Ja nie jezdze. :)
Devastator masz rację. Śmig na nartach prostych rotacja z podniesieniem na kijku, a w carvingu przenoszenie ciężaru z krawędzi na krawędź(w dużym uproszczeniu) Mi chodziło o samą zasadę jazdy:) Nie jestem expertem w dziedzinie sprzetu, ale wydaję mi się że proste nie taliowane narty są używane w jeździe po muldach. Nie wiadomo czy za kilka lat nie nastąpi renesans prostych "desek":D
No bynajmniej nie klsycznym śmigiem. Obecnie slalom jeździ się w 90% na krawędzi :) . ja bym powiedizła ze 99,9% - niech ktos mi wskaze zawodnika, który jexdzi slalom smigiem:
http://www.sport1.at/coremedia/gener...d=3336476.html
no chyba, ze nie rozumiem co to śmig :rolleyes:
Ostatnim wielkim który tak jeździł był chyba Michael von Gruninngen.
K. Palander - slalom
no ja te 5-10% przeznaczyłem na "ratunkowe" ześlizgi - jak się zawodnicy nie mieszczą skrętem ciętym w bramkach, to potrafią inicjować skręt krótkim ześlizgiem (narty rzucają o jakieś 45 stopni pod kątem i po 2-3 metrach tną dalej na krawędzi).
Zetes dobrze wiesz co to śmig...:D Ja śmigiem jeżdzę nie slalom (bo nie mam gdzie ) tylko tak dla zmiany rytmu i techniki jazdy. (może żeby se ludziska popatrzyli :D ). Miałem myśl zbieżną z Devastatorem że są techniki "klasyczne" które trzeba znać.
Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej. Niekiedy mowi sie tylko "short turn". Ale jak nazwac ewolucje, w ktorej koniec poprzedniego skretu jest jednoczesnie poczatkiem nastepnego. Smig to nie tylko klasyczny smig hamujacy. Nawet w dawnych czasach byl tzw. smig przyspieszajacy, w ktorym prawie nie bylo zeslizgu.
Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej. OK
czyli dosłownie skręt któtki
W zasadzie każdy skręt carvingowy tak wygląda :) .
Ale ok, teraz rozumiem o co chodziło. Myślałem, że chodzi o zwykły tradycyjny śmig hamujący. Sorki :D .
Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej. no to ja proszę o definicję. najlepiej ze źródłem :rolleyes:
no to ja proszę o definicję. najlepiej ze źródłem :rolleyes: Niestety pozbylem sie materialow szkoleniowych PZN z 2005 r. Zostal mi tylko CD. Wg. PZN-u klasyczny smig nazywa sie "smigiem bazowym", natomiast ten karwingowy - po prostu "smigiem". Nawiasem mowic instruktorzy demonstruja go kiepsko.
W domu mam jeszcze kilka ksiazeczek, w tym Stanislawskiego, postaram sie poszukac. Mam tez kilka filmikow. Jezeli ktos ma duzo cierpliwosci i miejsca (ponad 400 MB) moze zassac np. ten: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technica.mpg
Niestety komentarz japonski. Gosc prezentuje rozne sposoby jazdy, w tym glownie smigi. W fazie 1-ej pokazuje smig klasyczny, choc i on zajezdza troche karwingiem, potem coraz mniej klasyczny, az w fazie 6-ej - idealny smig karwingowy.
Definicja powinna wygladac mniej wiecej tak. Narty prowadzone sa caly czas na krawedzi, bez zeslizgu, gora tulowia jest zablokowana, w jednej pozycji zwrocona w dol stoku. Narty wyjezdzaja (i wjezdzaja) z pod tulowia na boki. W sumie podobnie jak w smigu klasycznym z tym, ze skreca sie i jedzie na krawedzi. Nogi oczywiscie szerzej, kijki tez szrzej, w zasadzie nie pracuja, a tylko dotykaja sniegu - dyktuja rytm. To oczywiscie moja prywatna definicja, ale istote oddaje.
a_senior jakbyś mnie opisał :D
Wg. PZN-u klasyczny smig nazywa sie "smigiem bazowym", natomiast ten karwingowy - po prostu "smigiem". Nawiasem mowic instruktorzy demonstruja go kiepsko. czyli jednym słowem to raczej kwestia nomenklatury. Ja dla mnie smig (tak to rozumiem) to "... kosteczki razem, kolanka razem i zamiatamy pietkami podskakując do taktu ...".
Jezeli ktos ma duzo cierpliwosci i miejsca (ponad 400 MB) moze zassac np. ten: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technica.mpg. dzieki za filmik - scignalem, wygląda ... hm ... ciekawie. Szkoda że po japońsku bo ne wiadomo czemu poazuje taki a nie inny styl i z czego to wynika. Jak dla mnie facet za bardzo tymi kijami macha i wbija je - zupełnie niefektywnie.
Definicja powinna wygladac mniej wiecej tak. Narty prowadzone sa caly czas na krawedzi, bez zeslizgu, gora tulowia jest zablokowana, w jednej pozycji zwrocona w dol stoku. Narty wyjezdzaja (i wjezdzaja) z pod tulowia na boki. W sumie podobnie jak w smigu klasycznym z tym, ze skreca sie i jedzie na krawedzi. Nogi oczywiscie szerzej, kijki tez szrzej, w zasadzie nie pracuja, a tylko dotykaja sniegu - dyktuja rytm. To oczywiscie moja prywatna definicja, ale istote oddaje. ja dla mnie bardziej przemawijające jest to:
http://www.teamkillington.com/tech/page2.html
http://www.psia.org/01/Alpine/docume...g_concepts.pdf
http://www.psia.org/01/education/ilc/start.asp# (rozdział 5 - alpine skiing)
niestety po angielsku.
Podsumowując: osobiscie unikałbym miesznia nazwy smig do techniki carwingowej (czy alpejskiej) właśnie dla ich odróznienia - sposobu inicjacji i prowadzenia nart w skręcie:
- smig - narty wprowadzane w skręt poprzed odciazenie i rotację nart, narty prowadzone równolegle, kostki i kolana blisko siebie
- skret carwingowy - narty wprowadzane w skręt przez przesuniecie masy ciała do srodka stoku (ustawienie narty na krawedzi), narty cały czas w kontakcie ze sniegiem prowadzone na krawedziach, do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała i nie ma podobieństwa do smigu klasycznego.
Oczywiście jest to znaczne uproszczenie no i to z kolei moja wersja :) z która niekoniecznie musisz sie zgodzić.
A tak po drodze, dziwie sie ze PZN nie próbuje własnie odróznic śmigu od skrętu karwingowego - przeciez wczesniej, przed era nart karwingowych, śmig to był śmig ... Niepotrzebne mieszanie jak dla mnie.
Mam tez kilka filmikow. Jezeli ktos ma duzo cierpliwosci i miejsca (ponad 400 MB) moze zassac np. ten: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technica.mpg
Niestety komentarz japonski. Komentarz jest koreański.
A masz może więcej filmów narciarskich? Czy można je ściągnąć z jakiegoś adresu?
Pozdrawiam,
Paweł
czyli jednym słowem to raczej kwestia nomenklatury. Ja dla mnie smig (tak to rozumiem) to "... kosteczki razem, kolanka razem i zamiatamy pietkami podskakując do taktu ...". Oczywiscie, jak sobie nazwiemy poszczegolne ewolucje to sprawa umowna. Faktycznie "smig" przecietnemu naciarzowi kojarzy sie z tym, co napisales. Ale nie jest to precyzyjne. Gdy dawno, dawno temu robilem te swoje instruktorskie kursy, obczytalem sie w programach dokladnie, to bylo warunkiem zdania egzaminu. Rozroznialo sie co najmniej dwa smigi: hamujacy i przyspieszjacy. Potem byl okres krolowania techniki odchyleniowej, z ktorej wciaz pozostalo wiele we wspolczesnym narciarstwie (jej elementy pokazuje facet na filmiku). Nie pamietam jak sie nazywal taki smig odchyleniowy, ale zapewne mial swoja nazwe. Teraz dominuja techniki krawedziwe. Trzeba jakos odroznic zwykly skret, nawet krotki, od tego wykonywanego rytmicznie, w ktorym tulow nie podaza za skretem, jak to sie dzieje w typowym skrecie, ale pozostaje w pewnym sensie unieruchomiony. I stad pojecie smigu.
:) On je wbija bardzo efektywnie. Na dodatek roznie, w zaleznosci od stosowanego stylu i warunkow. Gdy stroma, wbija kije az huczy, gdy lagodniej i jedzie czysto karwingowo - ledwo akcentuje wbicie. Moze i niepotrzebnie je w ogole wtedy uzywa, nawet tak slabo, ale cos z nimi trzeba zrobic.
Niezle, zwlaszcza to. Tu bardziej opisuja typowy skret (raczej krotki) niz smig w moim pojeciu. Ale to juz prawie to.
Miales oczywiscie na mysli "smig" nie "ślizg" :) Jak widzisz nie jest to takie proste. Faktem jest, ze w jezyku angielskim, jak sie zdaje, pojecie "smig" w ogole nie wystepuje. I jakos sobie daja z tym rade uzywajac wylacznie "short turn". Po niemiecku znaczy "wedeln", wlasnie Austriacy go wprowadzili, a francusku "godille" (takie wioslo z tylu lodki, faktycznie dobre skojarzenie, zostawia slad na wodzie jak... śmig :)). A poza tym PZN to szacowna i nieco konserwatywna instytucja.
Pamietam, ze juz kiedys odbylem podobna dyskusje w grupie dyskusyjnej. Nieporozumienia teminologiczne biora sie stad, ze kiedys, w czasie tych licznych kursow wpojono mi w glowe pewne pojecia, ktore dzis znacza dla mnie cos innego niz dla narciarza, nawet swietnie jezdzacego, ktory nigdy lub malo otarl sie o teorie. I tak naprawde nie ma to zadnego znaczenia jak sobie to wszystko ponazywamy. :)
Komentarz jest koreański.
A masz może więcej filmów narciarskich? Czy można je ściągnąć z jakiegoś adresu? Pod tym samym adresem jest jeszcze dosc dlugi filmik o karwingu i jakis krotki z przejazdy slalomu.
Miales oczywiscie na mysli "smig" nie "ślizg" :) Jak widzisz nie jest to takie proste tak jest :) - poprawie dla porządku w mojej wcześniejszej wypowiedzi. Rzeczywiście po angielsku jest prościej, a może to kwestia, że kazdy sobie tłumaczy jak jemu wygodnie :).
Dzieki za obszerne wyjaśnienie. Rozmowa z Toba to prawdziwa przyjmeność. Myśle, ze nie tylko ja skorzystałem.
pozdrawiam
Masz racje Zetes(nie pierwszy raz z resztą),czytanie A_Seniora może przynieś tylko same korzyści:)
Dzieki za obszerne wyjaśnienie. Rozmowa z Toba to prawdziwa przyjmeność. Myśle, ze nie tylko ja skorzystałem. Dzieki, z Toba rowniez. Zaimponowales mi zwlaszcza "dochodzeniem" w produktach made for Makro. :) W sumie te cale rozwazania sa typu dzielenia wlosu na czworo. Przestaja byc interesujace po pierwszym wyjezdzie na narty. :)
Oby wszystkie forumowe i nie tylko dyskusje przebiegały w ten sposób!:rolleyes: Brawo!
Sam filmik jest świetny:eek: Wspaniale pokazuje płynne przejście z ześlizgu w carving i wiele innych...
Właśnie dla takich dyskusji jestem na tym forum :D
Właśnie dla takich dyskusji jestem na tym forum :D nie chce mieszac aloe w dobie kiedy powstalo pojecie smogu, nie zastanawiano sie nad innym sposobem jezdzenia: o ile dobrze pamietam to smig to byl ".....szereg szybko wykonywanych po sobie, laczonych skretow..." ale moze mi sie cos pomylilo
i jeszcze jedno: nie mozna mowic ze krawedzie zostaly wykorzystane dopiero w carving: one ZAWSZE byly integralna czescia skretu: od dawna mowiono ze stenmark tak dobrze jezdzil bo najmniej "kurzyl" czyli najlepiej uzywal krawedzi....:)
A to z tymi krawędziami w klasyce to też prawda - ideałem skrętu klasycznego był właśnie skręt cięty. Żeby nie być gołosłownym: mam taką jedną książeczkę pana Lesława Wykroty z roku 1985 "Narty i ty", gdzie jest już przedstawiony właśnie skręt cięty jako ukoronwanie techniki klasycznej :) .
To prawda. Ale jazda na krawędziach bez taliowanych nart to naprawdę WYŻSZA SZKOŁA JAZDY !!! Mało kto tak potrafi. Teraz jest to dużo łatwiejsze :D
Świetna dyskusja! Aż żal, że nie mogłem dzisiejszych postów śledzić "na żywo"!
Przeczytałem wszystko dokładnie i zgadzam się, że samo nazewnictwo wprowadza zamieszanie.
Wtrącę tu swoje 3 grosze.
Moje córki tłuką w klubie non stop slalom. Trenerzy, (którzy przecież mają wymaganą przez PZN wiedzę) nie używają na treningach różnych znaczeń śmigu. Śmig to śmig, a na slalomie liczy się tylko skręt i niepożądany ześlizg. Pasuje do tego "uproszczenie" Zetesa, czyli podział na śmig i skręt carvingowy.
Jak pisze Zetes:
"do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała"
oczywiście, chodzi tutaj o tzw. "wyjście z kolan", tzn. że narty przechodzą ze skrętu w skręt pod tułowiem narciarza bez jakiegokolwiek wyjścia w górę, dzięki zgromadzonej w nich energii (za narciarzem zostaje cięty ślad i zero pióropusza śniegu).
Ale mniejsza o terminologię. Krótki skręt wykonywany w 100% na krawędziach to ideał niedościgniony, cel którego pewnie nie osiagnę, ale będę do końca żywota swego walczył o możliwe zbliżenie się do tego ideału! :)
[QUOTE=B'ski;15668]Jak pisze Zetes:
"do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała"[QUOTE]
Zgadza sie. To jest podstawowa roznica pomiedzy "klasyka" i carvingiem.
Ale tu juz mniej. To o czym piszesz, to juz wyzszy poziom. W podstawowym skrecie karwingowym nie masz zadnego wyjscia z kolan, no moze troche, ale niewiele. Pisalem o tym w jakims innym watku o tzw. kacie sterujacym, ktorego blednie nazwalem atakujacym. Zawodnik chcac sie zmiescic w nastepna tyczke, nie jedzie po okregu, tak jak karwigowy Pan Bog przykazal, ale, korzystajac ze sprezystosci narty, faktycznie przemieszcza (odciazone) narty pod soba, przed wejsciem w kolejny skret. Narty nie ida po okregu, tak jak powinny w idealnym karwingu. Swietnie jest to wylumaczone w ksiazce Stanislawskiego "Narty 2". Autor zalacza stosowne rysuneczki.
Tego nigdy nie osiagniesz, bo tak sie nie da wszedzie jezdzic. Nawet zawodnicy zostawiaja za soba piuropusz w pewnych miejscach. A na trudnych i muldziastych odcinkach taka jazda jest wyborem co najmniej nieoptymalnym.
PS. W ksiazce Stanislawskiego nie ma mowy o smigu karwingowym.
Ja dodam od siebie ze od zawsze uczono mnie jazdy na krawędziach, nie mówiono mi nigdy, ze jest to jakiś karwing albo Bóg wie co. Dopiero jak byłem starszy dowiedziałem się co to wszystko oznacza. Mimo to że ogólnie jeżdże cały czas " Karwingowo", ale nie to ze się wożę, staram się odpowiednio wymusić jakiś promień skrętu, to trener, a głównie ojciec uczy mnie elementów jazdy klasycznej. Jest to bardzo pomocne w jeździe na puchu, między muldami a także śmigiem hamującym. Reasumując świat idzie w stronę "Karwingu" ale ciągle wykorzystujemy elementy klasyki:)
Co do długosci nart, to gigantki kupuję nieco wyższe niż ja,lub mojego wzrostu.
( w tym roku 175cm a ja mam 174 cm).
Zawodnicy czasem zostawiają puropiusz ponieważ Slalom jest ciasno ustwiony i się "nie mieszczą" lub spóźniają wczesniejsze bramki i potem sypią:P
A_senior, piszesz:
"Ale tu juz mniej. To o czym piszesz, to juz wyzszy poziom. W podstawowym skrecie karwingowym nie masz zadnego wyjscia z kolan, no moze troche, ale niewiele"
Dołożyłem to "wyjście z kolan", bo ja i myślę wielu forumowiczów nie poprzestają na delikatnym, podstawowym skręcie karwingowym. Poza tym to dość naturalny element skrętu, jak używa się nowoczesnych "energicznych" nart. Ten "wyższy poziom", o którym wspominasz, to chyba nie od razu poziom zawodnika. Mój poziom umiejętności umieściłem w profilu.
Piszesz:
"Tego nigdy nie osiagniesz, bo tak sie nie da wszedzie jezdzic. Nawet zawodnicy zostawiaja za soba piuropusz w pewnych miejscach. A na trudnych i muldziastych odcinkach taka jazda jest wyborem co najmniej nieoptymalnym."
Hmm... Chyba bym na to nie wpadł...
pozwolilem tu sobie skopiowac te wypowiedz: w sam raz pasuje do tego watku
Cytat:
Napisane przez Devastator
Odnośnie wbijania kijka - można to zaobserwować u niektórych zawodników w slalomie i slalomie gigancie - po kiego grzyba, nie wiem, bo jeżdżą "nowocześnie", na krawędziach. Albo zaszłości z poprzedniej techniki, albo po prostu pomaga lepiej się ustawić do skrętu?
W sumie w technice sportowej istnieje dalej wyjście w górę przy zmianie krawędzi w celu lepszego dociążenia narty w kolejnym skręcie, a tym samym jego zacieśnienie...
cyt koval:
sprawa ma co najmniej jeden oczywisty element: jezeli rozpatrujesz luk jazdy zawodnikow i promien skretu narty to w iekszosci w slalomie (niem mowie o gigant) zawodnik jedzie po mniejszym promieniu nizby to wynikalo z promienia skretu nartty: wiec slalomu nie da sie calkowicie przejechac wylacznie opierajac sie na skrecie cietym. w pewynych momentach narta musi byc bardziej lub mniej ustawiona wskos stoku bo sie nie zmiescisz w bramce: wiec dlatego techniki "tradycyjne" nadal maja miejsce i w moim przypadku kije pomagaja wyegzekwowac prawidlowy tor jazdy.
nie wiem czy to precyzyjnie ujalem ale nie wiem jak inaczej to wytlumaczyc
no a w dodatku w jezdzie na bramkach stale trzeba uzywac ruch: gora dol bo inaczej tez sie nie przejedzie: takie wyjscie z kolan jest zdecydowanie przydatne w przyspieszeniu skretu i przejazdu
A_senior, piszesz:
Dołożyłem to "wyjście z kolan", bo ja i myślę wielu forumowiczów nie poprzestają na delikatnym, podstawowym skręcie karwingowym. Poza tym to dość naturalny element skrętu, jak używa się nowoczesnych "energicznych" nart. Ten "wyższy poziom", o którym wspominasz, to chyba nie od razu poziom zawodnika. Mój poziom umiejętności umieściłem w profilu. Slusznie, starlem sie tylko troche usystematyzowac pojecia. To wyjscie "z kolan" tak naprawde wychodzi dosc spontanicznie na nieco mniej lagodnych stokach. Ale poczatkujacy tak nie jezdza. :)
Ach te teorie :D .
Nie podoba mi się wyjście "z kolan". Przy bardzo krótkim skręcie (jak np. w verticalu) - być może. Ale każdy nieco dłuższy skręt jest inicjowany raczej chyba z biodra? :confused: .
Będę to musiał zweryfikować na śniegu :D
Bardzo dobra i ciekawa dyskusja.
Jak pisze Zetes:
"do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała"
oczywiście, chodzi tutaj o tzw. "wyjście z kolan", tzn. że narty przechodzą ze skrętu w skręt pod tułowiem narciarza bez jakiegokolwiek wyjścia w górę, dzięki zgromadzonej w nich energii (za narciarzem zostaje cięty ślad i zero pióropusza śniegu).
Zgadzam się ale to tylko na plaskim zboczu. Jesli na stromym , to odciązenie w gorę jest robione jednoczesnie, razem z "wyjściem z kolan". Nazwalbym te wyjscie z kolan odciązeniem w dol. Na stromych zboszach bez wyjscia w gorę chyba się nie da zrobic cietych ostrych skrętow. Mozesz sprubowac.:)
http://www.youcanski.com/ru/trenersk...ka_v_video.htm
;)
Smigiem nazwalbym taką jazdę:
http://www.nevasport.com/nevablogs/d...ki-school/1075
:)
Ach te teorie:D .
Jak możesz stwierdzać Devastator, że nie podoba Ci się wyjście z kolan? Przy Twoich umiejętnościach i zamiłowaniu do slalomówek (które podzielam, znaczy się to zamiłowanie) stosujesz to, czy chcesz czy nie! Nie wyobrażam sobie Ciebie w krótkim skręcie "pompującego" góra-dół!
A co do verticala. Zawodnik w verticalu staje "wyżej" i pokonuje go samymi kolanami, reszta sztywna (nawet tyczki zbija tylko jedną ręką), a po pokonaniu go wraca do niższej pozycji i jeżeli slalom nie sprawia mu trudności(!), to w każdym momencie jazdy odległość kasku od stoku jest stała.
Każde zbytnie odciążenie nart (wyjście w górę) powoduje ich oderwanie od śniegu, co negatywnie docenia pomiar czasu!
Ale zostawmy zawodników, którzy jeżdzą wzorcowo. Uważam jednak, że kogoś trzeba próbować naśladować i słuchać na stoku.
Praca biodrem to trudny temat. Masz oczywiście rację, ale mam stracha, żeby sie wypowiadać. Jestem jednak pewny, że jak ktoś się odważy to dyskusja znowu się "rozgrzeje"!:)
Nie zgadzam się z Tobą Gerius. Wolę pogląd a_seniora:
"To wyjscie "z kolan" tak naprawde wychodzi dość spontanicznie na nieco mniej lagodnych stokach."
Na stromych stokach poprostu potrzeba dobrej techniki jazdy, czego ja jestem negatywnym przykładem, bo na takich stokach się gubię.
Ale kto mówił, że narty to łatwy kawał chleba?! :D
chwilka, pozbieram szczękę z podłogi;)
Po przeczytaniu tej dyskusji proszę o przeklasyfikowanie z grona narciarzy jeżdzących do "zwożących się":D !
A tak odnośnie teorii , to mam takie wrażenie, że zmiany w narciarstwie zjazdowym mają charakter ewolucyjny a nie rewolucyjny:) !
Tak trochę jak z saochodami, w gruncie rzeczy koncepcja budowy Forda T i Mercedesa Mc Larena są takie same (przepraszam, zapomniałem o aerodynamice!);)
Dyskusja w tym poście jest powalająca, chylę czoła, tym bardziej ,że sam należę do grona osób uprawiających sporty (różne) instynktownie.
Ach te teorie:D .
Jak możesz stwierdzać Devastator, że nie podoba Ci się wyjście z kolan? Przy Twoich umiejętnościach i zamiłowaniu do slalomówek (które podzielam, znaczy się to zamiłowanie) stosujesz to, czy chcesz czy nie! Nie wyobrażam sobie Ciebie w krótkim skręcie "pompującego" góra-dół! Bo tez jak pisalem, zwrot "wyjscie z kolan" jest mylacy. Wszystkich zainteresowanych teoria zachecam do kupna i przestudiowania ksiazki Stanislawskiego "Narty 2". Pewnie wczesniej byly juz "Narty", ale ja ich nie czytalem. Gosc, pewnie w moim wieku albo i starszy, doswiadczony istruktor wykladowca, w dosc przystepny sposob klaruje rozne rzeczy. Zwlaszcza rozdzial, w ktorym fizyka spotyka sie z narciarstwem jest godny uwagi, bo fragmenty poswiecone opisom ewolucji sa troche malo spontaniczne mowic jezykiem Mumio. :) Od dluzszego juz czasu usiluje zrozumiec o co chodzi w ewolucjach narciarskich. Sam nie wiem dlaczego mnie tak naszlo, ale moglbym wymienic kilka powodow.
No wiec odnosnie tego "wyjscia z kolan" tlumaczy sie to sprezystoscia nart. W skrecie dociskamy krawedzie coraz mocniej wcinajace sie w stok i powodujace coraz wieksze zaciesnienie skretu. Pod koniec sprezone narty wyrzucaja nas w gore, a dokladnie moglyby wyrzucic, ale my wykorzystujemy to rozprezenie do podciagniecia nog do gory (albo zawieszenie tulowia w powietrzu, nie odrywajac co prawda nart od podloza, i obrot nart o pewien kat. W nastepny skret wchodzimy pod nowym "lepszym" katem, gdy narty ustawione sa juz w dol, a nawet w strone nowego skretu. To najlepszy, bezstratny (bez zeslizgu) sposob na zaciesnienie skretu karwingowego czyli na krawedzi. O jaki kat obrocic narty, pod jakim katem wejsc w nowy skret to cala umiejetnosc, ktora musza posiasc zawodnicy. Wchodzac w nowy skret nie maja juz wielkiego wyboru, jest on wykonywany na krawedzi i mozliwosci manewru sa niewielkie. Takie "obliczanie" trajektorii wydaje sie b. trudne. Swietnie to widac w wykonaniu zawodniczek na filmikach vides www.youcanski.com w dziale slalom. Rownie dobrze wychodzi to w gigancie. Warto wielokrotnie przepatrzec o co tu chodzi. Faktycnie nie ma zadnego gora-dol lub jest on szczatkowy.
Macie w większosci wypowiedzi racje ale zawodnicy na gigantach i slalomach Również pracują ciałem góra dół w momencie incijacji i wykańczania skrętu Robią to po to aby osiagnąć odpowiedni promień skrętu. Zauważmy że składa się na to:Praca Bioder,odpowiednia siła docisku narty,praca góra dół.
Macie w większosci wypowiedzi racje ale zawodnicy na gigantach i slalomach Również pracują ciałem góra dół w momencie incijacji i wykańczania skrętu Robią to po to aby osiagnąć odpowiedzi promień skrętu. Zauważmy że składa się na to:Praca Bioder,odpowiednia siła docisku narty,praca góra dół. Oczywiscie, dla nich liczy sie przede wszystki efektywnosc a nie czystosc stylu. Ja opisalem przypadek idealny, by nie zaciemniac obrazu. Popatrz dokladnie na dwa przejazdy na www.youcanski.com/video/video_index_en.htm
przejazd Noela (wicemistrz olimpijski) w gigancie i przejazd Nef_Maribor w slalomie. W przypadku Noela widac wyrazna prace gora-dol, w przypadku Nef prawie jej nie ma, a mimo to widac wyrazny obrot nartami po rozprezeniu sie nart, a przed wejscie w nastepne "szyny karwingowe".
Tak,widać zdecydowaną różnicę ale nie mozemy porównywać przejazdy GS do SL ! Technika przejazdów GS i SL jest zupełnie inna. Na 1 i 2 filmiku widac wyraźna prace góra dół,przynajmniej dla mnie:)
Tak,widać zdecydowaną różnicę ale nie mozemy porównywać przejazdy GS do SL ! Technika przejazdów GS i SL jest zupełnie inna. Na 1 i 2 filmiku widac wyraźna prace góra dół,przynajmniej dla mnie:) Na GS tylko wyraznie widac pracę góra dół, faktycznie w tym samym momencie jeszcze jest praca nog w bok, ktora jest nie wyraznie widoczna. Na niektorych skrętach to widac. Na tym i polega dobra technika-te ruchy są prawie nie widoczne.:)
Tak,widać zdecydowaną różnicę ale nie mozemy porównywać przejazdy GS do SL ! Technika przejazdów GS i SL jest zupełnie inna. Na 1 i 2 filmiku widac wyraźna prace góra dół,przynajmniej dla mnie:) Tak, techniki sa rozne, chocby z racji innego atakowania bramki/tyczki. Rowniez praca tulowia gora-dol jest inna. Zalezy to od zawodnika, od trasy i wielu rzeczy.
Ale nie zawezalbym sie do analizy jazdy zawodnikow. Taka jazda tylko czesciowo jest dla nas, amatorow, przydatna. Wroce jeszcze raz do filmiku, ktory wystawiam na serwerze ( zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technika.mpg )
Wielokrotnie ten filmik ogladalem i analizowalem, z roznych wzgledow. Pewnie dla tego, ze jazda tego faceta jest najblizsza moim preferencjom, choc oczywiscie daleko mi do niego. Nawiasem mowic, moze ktos zechcialby przetlumaczyc z koreanskiego na... europejski. :) Przez brak zrozumialego tekstu i glosu mozna sie tylko domyslac o co mu chodzi. W uproszczeniu, przechodzac fazy od 1 do 6, pokazuje ewolucje od jazdy zeslizgowej do carvingowej. W zasadzie dotyczy to wylacznie smigu, czy jak kto woli, skretu krotkiego. W ostanich fazach 5 i 6 przedstawia ideal jazdy carvingowej w krotkim skrecie. Nie ma tu mowy o odciazeniu, zeslizgu czy pracy tulowia gora-dol. Pokazuje do tego mnostwo cwiczen. W koncowych sekwencjach pokazuje tez jak sie powinno jezdzic po muldach, ale to troche inna bajka.
Poczatkowa i koncowa sekwencja filmu pokazuje swobodna jazde, wyraznie taka, jaka najbardziej lubi. Jedzie po dosc stromej trasie, lekko zmuldzonej z nie do konca ubitym sniegiem. Po drodze wymija jakies krzaczki czy drzewka. Warunki, jakie lubie najbardziej. Czy jedzie tu czystym karwingiem? Czy nie pracuje gora-dol? Bynajmniej. Oczywiscie stosuje elementy carvingu, zwlaszcza w fazie sterowania (powiedzmy w srodku skretu), ale poza tym wykorzystuje pelna game roznych technik, w tym zeslizg. Warto zwrocic tez uwage, ze wniektorych momentach wlacza technike odchyleniowa, czyli w koncowej fazie skretu wyrzuca nartu do przodu i obraca nimi w powietrzu, niekiedy bardzo intesywnie. Po prostu jedzie skutecznie, dobierajac wlasciwe techniki do ksztaltu terenu i sniegu, ladnie i do tego widac, ze bardzo go to cieszy. Zapewne z punktu widzenia salomu czy giganta, nie jedzie najszybciej, ale przeciez ani jemu ani nam nie o to chodzi.
Masz racje, Jazda ba Bramkach i dowolna jest inna. Tam walczymy o ułami sekund a tutaj jedziemy tak aby było nam wygodnie, aby jazda sprawiała przyjemność. Cześto jest tak , nie wykonujemy zadnej pracy"góra dół" tylko pozwalamy narcie jechac swoim promieniem skrętu:)
P.S. Mógłbyś podac link do tego filmiku bo ten z twojego posta nie działa a chetnie go obejrzę:)
Masz racje, Jazda ba Bramkach i dowolna jest inna. Tam walczymy o ułami sekund a tutaj jedziemy tak aby było nam wygodnie, aby jazda sprawiała przyjemność. Cześto jest tak , nie wykonujemy zadnej pracy"góra dół" tylko pozwalamy narcie jechac swoim promieniem skrętu:)
P.S. Mógłbyś podac link do tego filmiku bo ten z twojego posta nie działa a chetnie go obejrzę:) i tutaj sie bnie zgodze: to coopisujesz to jest "wozenie sie" nan artach a nie jazda n nartach: dle mnie kwintesencja jest poychanie do coraz trudniejszych ewolucji w coraz trudniejszym terenie: jestem zdecydowanie negatywnie nastawiony do stylu jazdy jak opisujesz: jak najmniej wysilku, spoko , leniwie sobie wycinajac skrety. nie obraz sie: wiem ze reaguje w tej chwili przesadnie i absolutnie nie przeciwko tobie, ale takie jest moje odczucie.:)
P.S. Mógłbyś podac link do tego filmiku bo ten z twojego posta nie działa a chetnie go obejrzę:) Bo byl blad
zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technica.mpg
Czy nie przypomina wam to dobrych starych czasów ??
[ame="http://video.google.com/videoplay?docid=-2037274657328789579&q=aspen+method"]John Clendenin demonstrates "The Aspen Method"[/ame]
Moze mnie źle zrozumiałeś, ja nie powiedziałem że mi taki styl odpowiada ale przedstawiłem pewne fakty0-niektórzy ludzie tak się wożą...To jest tak jak z samochodami, częsc ludzi ma odpowiednio ustawione siedzisko, trzyma kierownice i jedzie a 2 leży na fotelu i kierownica jest sterowany małym palcem-jak to mówią ci z telewizji: Lansuje się.
Czy nie przypomina wam to dobrych starych czasów ??
http://video.google.com/videoplay?do...q=aspen+method to nie jest aspen method: to co pokazuja na tyym filmie bym okreslil slowem: przegiecie paly;)
Przegięcie??? to spróbuj przejechać takie muldy karwingowo. Dla mnie jest to jazda marzenie.
Przegięcie??? to spróbuj przejechać takie muldy karwingowo. Dla mnie jest to jazda marzenie. zwroc uwage ze te osoby sa o krok od stracenia rownowagi: dlatego mowie przegiecie: poza tym jada bardzo wolno tak jakby sie baly stracic forme jazdy, nie ma elastycznosci nie ma niezaleznej pracy nog: to jest wlasnie jazda ktora ja nazywam szkolkarska: przerost formy nad trescia/ zastosowaniem: to tak jak matematyka teoretyczna do stosowanej. tak kiedys uczono jako "niedoscigly" styl "instruktorski".
mi tu tylko brakuje futerka naokolo kolnierza i bylby pelen obraz:)
heh ja nigdy nie jezdzilem klasycznie-odrazu nauczono mnie smigac na carvingach
ale powiem tak....
jazda klasyczna podoba mi sie bardzo wizualnie-bardzo lubie ogladac narciarzy jezdzacych klasycznie
ale nie porownywalbym tych obu technik poniewaz narty klasyczne od carvingowych dziela lata:))
jescze troche czasu i dojdzie do tego ze narty ,buty ,kurtki i caly asortyment narciarski beda wymyslac informatycy:)nie mowie ze to zle-jak dlamnie moga robic wszystko aby doznania podczas jazdy byly jeszcze lepsze:))
zwroc uwage ze te osoby sa o krok od stracenia rownowagi: dlatego mowie przegiecie: poza tym jada bardzo wolno tak jakby sie baly stracic forme jazdy, nie ma elastycznosci nie ma niezaleznej pracy nog: to jest wlasnie jazda ktora ja nazywam szkolkarska: przerost formy nad trescia/ zastosowaniem: to tak jak matematyka teoretyczna do stosowanej. tak kiedys uczono jako "niedoscigly" styl "instruktorski".
mi tu tylko brakuje futerka naokolo kolnierza i bylby pelen obraz:) Pięknie napisane! Nic dodać nic ująć.
heh ja nigdy nie jezdzilem klasycznie-odrazu nauczono mnie smigac na carvingach
ale powiem tak....
jazda klasyczna podoba mi sie bardzo wizualnie-bardzo lubie ogladac narciarzy jezdzacych klasycznie
ale nie porownywalbym tych obu technik poniewaz narty klasyczne od carvingowych dziela lata:))
jescze troche czasu i dojdzie do tego ze narty ,buty ,kurtki i caly asortyment narciarski beda wymyslac informatycy:)nie mowie ze to zle-jak dlamnie moga robic wszystko aby doznania podczas jazdy byly jeszcze lepsze:)) jajeszcze sie zalapalem na klasyki i to jest piekne: ale wlasnie czestym bledem byla jazda bez rozluznienia zeby bron boze kolanka sie nie rozjechaly na 2 cm. to wygladalo ladnie ale tylko dla niewtajemniczonych: zwykle te osoby tak dbajace o forme wylatywaly na bardziej stromych trasach: chociaz mistrzowie takiej jazdy to az bylo pieknie popatrzec: z tym ze oni tylko sprawiali wrazenie ze jezdza tak samo...
Pięknie napisane! Nic dodać nic ująć. dziekuje:mmilych zjazdow:)
zwroc uwage ze te osoby sa o krok od stracenia rownowagi: dlatego mowie przegiecie: poza tym jada bardzo wolno tak jakby sie baly stracic forme jazdy, nie ma elastycznosci nie ma niezaleznej pracy nog: to jest wlasnie jazda ktora ja nazywam szkolkarska: przerost formy nad trescia/ zastosowaniem: to tak jak matematyka teoretyczna do stosowanej. tak kiedys uczono jako "niedoscigly" styl "instruktorski".
mi tu tylko brakuje futerka naokolo kolnierza i bylby pelen obraz:) Nie bardzo rozumiem o czym piszesz? Bez zadnych uszczypliwosci. Czy masz na mysli jazde po muldach? Tam sie nie da pojechac za szybko. Na muldach musisz prowdzic narty w miare wasko, inaczej jest trudno. Nie wiem czy sciagnales filmik, ktory zapodalem w tym watku, z komentarzem koreanskim? Tam widac ideal jazdy po muladach. Dla mnie niestety niedoscigniony.
Nie bardzo rozumiem o czym piszesz? Bez zadnych uszczypliwosci. Czy masz na mysli jazde po muldach? Tam sie nie da pojechac za szybko. Na muldach musisz prowdzic narty w miare wasko, inaczej jest trudno. Nie wiem czy sciagnales filmik, ktory zapodalem w tym watku, z komentarzem koreanskim? Tam widac ideal jazdy po muladach. Dla mnie niestety niedoscigniony. tak ale zawsze obydwie nogi powinny pracowac niezaleznie. po muldach da sie zjechac w miare szybko: mialem okazje ogladania na zywo zawodow: oczywiscie ja tak nie pojade: na muldach czasami sobie jade po grzbietach: nie staram sie wybierac kazdej: to mnie nudzi.....
tego japonskiego f-mu jeszcze nie sciagnalem i nie wiem czy dam rade:)
Tez zgadzam się z janem. Jadący za instruktorem wyglądają jakby mieli "pelne spodnie", nie ma niezaleznej pracy nog, kijki w ogole nie pracują, jazda bardzo wolna, nie po prostej.Tutaj jest pokazany tylko jeden ze sposobow jazdy po muldach.Mnie się lepiej podoba ten drugi- po grzbietach.;)
tak ale zawsze obydwie nogi powinny pracowac niezaleznie. po muldach da sie zjechac w miare szybko: mialem okazje ogladania na zywo zawodow: oczywiscie ja tak nie pojade: na muldach czasami sobie jade po grzbietach: nie staram sie wybierac kazdej: to mnie nudzi..... Zajarzylem. Chodzilo o komentarz do tego filmiku podanego przez xed. Faktycznie nuda. Tez mam wrazenie, ze biedni kursanci, gdyby im dac swobode, poradziliby sobie lepiej od uczacego. Ja staram sie jechac po muldach dosc aktywnie i na pewno robie to o wiele dynamicznej niz ten instruktor z filmiku. Niestety, taka aktywna jazda wymaga mnostwo sil, ktorych mi czasem juz brakuje. :)
No tak - przypomina mi to Pana Tadka, który uczył mnie jazdy w wieku chyba 9-10 lat. Pan Tadek jeździł właśnie w ten sposob i nigdy nie mogłem pojąć po co kolanka zawsze były razem i jak to się dzieje, że nie wywraca się gdy narty zbierają śnieg jak miękkie masło z kanapki. Nie był moim ulubionym instruktorem :mad: .
Najważniejsze co Pan Tadek miał do powiedzenia to - kolanka zawsze razem i już.
No tak - przypomina mi to Pana Tadka, który uczył mnie jazdy w wieku chyba 9-10 lat. Pan Tadek jeździł właśnie w ten sposob i nigdy nie mogłem pojąć po co kolanka zawsze były razem i jak to się dzieje, że nie wywraca się gdy narty zbierają śnieg jak miękkie masło z kanapki. Nie był moim ulubionym instruktorem Tadka? Ciebie tez? Musial juz byc w podeszlym wieku. Mnie tez uczyl i to na kursie pomocnikow na Turbaczu. Ok. 1970-roku! Moj ukochany instruktor. Juz wtedy byl dobrze po 40-ce. Podobno jeszcze w latach 90-tych bral udzial w dorocznych zawodach instruktorow. Prowadzil rajdy tatrzanskie. Niezwykly czlowiek. A zaczal sie uczyc jazdy na nartach w wieku 35 lat.
Jak dla mnie on jezdzil cudowanie. Wtedy sie kolanka trzymalo razem, bo w technice zeslizgowej (pamietaj, ze skret m.in. inicjowales zeslizgiem przodow) tak bylo efektywniej, lepsza byla kontrola nart.
To mógł być on - uczyłem się w Kowańcu, na Głodówce i Koninkach - czyli wokół Turbacza. Jak pisałem maiłem jakieś 9-10 lat, a był to może '78-80 a on jak dla mnie był już w wieku mojego dziadka i pamietam go jako instruktora o zachowaniu przedwojennego belfra - szkoda że nie ma już takich nauczycieli.
Uważałem go za ortodoksa aż nie zobaczyłem go na Kasprowym pomykającego na wynalazku szatana zwanym monoski - kto to jeszcze pamięta ? No cóż w przypadku tego urządzenia kolanka zawsze były razem :)
No ja sie uczyłem na "prostych deseczkach" za długich przy okazji i widziałem niewiele osób potrafiących śmiegać na prostych nartach ze stylem...większość już miała narty taliowane i na nich cieła stoki.Ale pewnego razu na stoku dopatrzyłem dziwnie wyglądającego gościa kolorwy kombinezon (jednocześciowy oczywiście) kolorowe narty tradyzyjne oczywiście taki narciaż a'la lata 90 chyba.Myśle sobie że pewnie sie uczy jeździć czy coś bo ja nie patrze kto ile wydał na sprzęt tylko jak potrafi na nim śmigać i ile z tego ma przyjemności i popieram ludzi odważnych np. ten o kim pisze.
"Narty dla wszystkich" Poczekałem sobie na niego żeby zobaczyć co to za "zjawisko" i mało mi szczęka nie opdała.Gości śmigał jak szalony robobił z nartami co chciał i jak chciał zachwując przy tym doskonałą precyzje i styl.
Odstęp między butami u niego to chyba było jakieś z 5cm. i zero niekontrolowanych odruchów przy pełnej prędkości i wakunkach. Pomyślałem że to sie nazywa prawdziwy styl tadycyjny.Spróbowałem i powiem że to nawet trudne tak utrzymać narty i z takim stylem i przy tej prędkości i warunkach...No a teraz z racji tego że jestem młody i rządny ważneń i mam nowe nartki poprubujemy troche fanu lub czegoś podobnego:D
Pozdrawiam Wszystkich Narciarzy:o
No i dla tego są carvingi :D
No i dla tego są carvingi :D no i znowu wchodzimy w temat czy dla DOBREGO narciarza konieczne sa wszystkie techniki czy tez mozna sie skupic tylko na carvingu......:)
Dobry narciarz najlepiej jak jezdzi wszystkimi technikami. Karwing dobry jest na dobrze przygotowane równe stoki.
Zgadzam się z kolegą że carving (przede wszystkim fun) jest przyjemny tylko na dobrym stoku. A dobry narciarz powinien jeździć i znać kilka technik aby był w stanie pojechać w każdych warunkach.
Ja zaczalem na prosty 'deskach', i zgaadzam sie z poprzednikami, na muldach np. raczej sie karvingiem jechac nie da
Zgadzam się z kolegą że carving (przede wszystkim fun) jest przyjemny tylko na dobrym stoku. A dobry narciarz powinien jeździć i znać kilka technik aby był w stanie pojechać w każdych warunkach. oraz na kazdych nartach:D :D :D
Nawet z kijami:D :D :D
oraz na kazdych nartach:D :D :D iw kazdym terenie:)
Ja zaczalem na prosty 'deskach', i zgaadzam sie z poprzednikami, na muldach np. raczej sie karvingiem jechac nie da ...ale na "carvach" da ;)
No to ja się powtórzę :D
Moim zdaniem wystarczy umieć technikę carvingową i potrafić ją odpowiednio dopasować do panujących warunków poprzez zmianę rozkładu obciążenia, lub przez dodanie ześlizgu (co przy opanowanym carvingu, oraz hamowaniu jest proste - wystarczy zrobić coś pośredniego).
Ja klasycznie jeździć nie potrafię, a zjadę w każdych warunkach :).
No to ja się powtórzę :D
Moim zdaniem wystarczy umieć technikę carvingową i potrafić ją odpowiednio dopasować do panujących warunków poprzez zmianę rozkładu obciążenia, lub przez dodanie ześlizgu (co przy opanowanym carvingu, oraz hamowaniu jest proste - wystarczy zrobić coś pośredniego).
Ja klasycznie jeździć nie potrafię, a zjadę w każdych warunkach :). To samo da się powiedzieć o technice klasycznej:)
Na nartach carvingowych można jeździć techniką "klasyczną" bez większych problemów, a w drugą stronę czyli na prostych nartach wycinać czyste łuki to juz jest sztuka:D
Na nartach carvingowych można jeździć techniką "klasyczną" bez większych problemów, a w drugą stronę czyli na prostych nartach wycinać czyste łuki to juz jest sztuka:D Zgadza się, jeździmy klasycznie na nartach karwingowych bo przecież innych nart niż karwingowe nie można już nigdzie kupić.
:eek: Tyle czasu poświęciłem aby nauczyć się klasycznej jazdy że teraz nie mam zamiaru "przestrajać się na nowości. Może się to nie wszystkim podoba lecz mi taka jazda sprawia przyjemność,a na dodatek w zeszłym sezonie spróbowałem jazdy na monoski.Na poczatku coś strasznego,ale jak już trochę panujesz nad deską to jest pięknie,płynność i miękkość jazdy(nie próbowałem na "betonie'' ani na lodzie)
Zgadza się, jeździmy klasycznie na nartach karwingowych bo przecież innych nart niż karwingowe nie można już nigdzie kupić. Ja mam Kilka par -nie bede wymieniać jakie
Ja tam jestem pełen podziwu dla ludzi jeżdżących klasycznie. Może kiedyś i ja sie tego nauczę... Próbowałem śmigu ale nieciekawie to wychodziło :D Co się zaś tyczy "starszych" ludzi to znam 60 latka śmigającego jak dżigit na carvingach :D
Każdy zjeżdżą jak umie i takim stylem jaki preferuje;) byleby bezpiecznie :cool:
:eek: Tyle czasu poświęciłem aby nauczyć się klasycznej jazdy że teraz nie mam zamiaru "przestrajać się na nowości. Może się to nie wszystkim podoba lecz mi taka jazda sprawia przyjemność,a na dodatek w zeszłym sezonie spróbowałem jazdy na monoski. O monoski nie bede sie wypowiadal, bo nie znam i nie zamierzam poznawac. Czas poswiecony na nauke jazdy klasycznej, wbrew temu co niektorzy pisza i sadza, nie jest czasem straconym. Po prostu nauczyles sie dobrze panowac nad nartami. Karwing jest kolejna technika, ktora zdecydowanie warto przyswoic. Jesli jezdzisz jako tako klasycznie, pojdzie Ci to latwo i szybko. Wlasciwy sprzet, troche nauki i juz jezdzisz. A dlaczego warto sie nauczyc? Bo doznajesz nowych doznan, nie tyle lepszych od tych odczuwanych przy jezdzie klasycznej, ale innych, wzbogacajacych. Nie mozna mowic: "jezdze klasycznie i to mi wystarczy", bo wtedy zachowujesz sie jak slepiec, ktory nie chce widziec. Po prostu nie wiesz co tracisz.
Przyszło mi do głowy iż skoro na forum było ostatnio tak trochę nie skirodzinnie to może odgrzanie kilku starych tematów pozwoli poklikać o czymś innym niż problemach i doborze nart. Z drugiej strony jest dużo nowych osób które zapewne nawet nie dokopały się do tych tematów.
:)
Ja ucze sie jazdy klasyczna technika bardziej mi sie podoba.
Do dzieła Starzy Bywalcy!!! :) Ale wszystko juz w tym temacie zostalo powiedziane. ;) Taka dychotomia (podzial) dzis juz nie ma sensu. Nie ma nic takiego jak narciarstwo klasyczne i nowoczesne (czytaj carving). To sa wzajemnie uzupelniajace sie techniki, scisle biorac rozmaitosci roznych technik, ktore wzajemnie sie uzupelniaja i przeplataja i ktore niestety trzeba opanowac, by mozna powiedziec o sobie, ze sie umie jezdzic na nartach.
Ale wszystko juz w tym temacie zostalo powiedziane. ;) Taka dychotomia (podzial) dzis juz nie ma sensu. Nie ma nic takiego jak narciarstwo klasyczne i nowoczesne (czytaj carving). To sa wzajemnie uzupelniajace sie techniki, scisle biorac rozmaitosci roznych technik, ktore wzajemnie sie uzupelniaja i przeplataja i ktore niestety trzeba opanowac, by mozna powiedziec o sobie, ze sie umie jezdzic na nartach. nic dodac nic ujac....................:)
Ciekawy wątek!
Mam 51 lat, jeżdże na nartach od "zawsze", w latach 80-tych wybornie opanowałem tzw. smig równoległy, od 8 lat uzywam nart carvingowych, bo stare prowokuja" dziwne " komentarze. Nadal preferuje jazde rownoległą, geste skręty na wąskim torze i uważam, że to nadal jest klasa, szczególnie w odniesieniu do napaleńców, demonów predkości, pedzacych przed siebie ze śmiercią w oczach. Jazda na krawedziach jest oczywiście super, zwłaszcza, gdy jest twardo lub lód. Własnie dzisiaj kurier dostarczył mi nowiutkie Atomic SL9, które będą mi służyc w tych trudniejszych warunkach ( nowe krawędzie, to jest to!) Wiązania- Neox 310 są, niestety, dość toporne...Nie moge doczekac sie sniegu, by sprawdzic, jak się te narty zachowują. Dotychczas uzywałem Atomica Beta- Carv 10-18, czyli bardziej gigantowa nartę, jak sadzę. A może ktoś z doświadczonych kolegów poradzi, na co mam zwrócic uwagę na tych nowych nartach? Mają mocno szerokie dzioby- 123mm! To chyba wymusi na mnie lekkie odstawienie butów od siebie. Jeżdzę na 7-8 w skali forum, najcześciej w Czechach, ale ostrzę już sobie apetyt ( i stare narty) na nowy stok i wyciąg gondolowy w Świeradowie Zdroju!.
Pozdrawiam (ja, podstarzały nowicjusz) kolegów na forum. Sporo już sie od Was nauczyłem, czytając wasze posty!
Z takim stażem nie zaskoczą Cie te narty,poza łatwością w inicjacji skrętu(te 123mm.)
I uwaga przy jezdzie na wprost ,jak złapią krawędż to tną skręt.Ty musisz nimi sterować.
Co do poszerzenia toru ,to jak najbardziej tak.Bardziej stabilna sylwetka przyda się w ciasnych skrętach.
Pozdrawiam.
Dzisiaj wszedłem na Skiforum, Cieszę się że są jeszcze ludzie doceniający "starą" technikę jazdy. Najbardziej lubię jeździć szybkimi ciętymi skrętami , ześlizgiem... Boże , czy my wyginiemy ? Na krawedziach jazda w ogóle mnie nie podnieca... Pozdrawiam wszystkich forumowiczów a szczególnie tych jeżdżących tardycyjną techniką ześlizgową na jak to nazywam "archerach"......:)
Na nartach zacząłem jeździć zima 45/46 rok w Karpaczu, więc zdążyłem się napatrzyć i wypróbować różnych nart i różnych technik jazdy na nich. Co jakis czas pojawiają się jakieś nowe wodotryski i część z nich wkrótce znika lub przeciwnie - zadomawia sie na stałe i nie ma już powrotu do przodków. A tachnika jazdy musi być taka, żeby zapewniała pewną kontrolę nad torem jakim jedziemy. tzw FUN-CARWING jest wyraźnym zaprzeczeniem tej zasady i zapewne wkrótce zniknie bez śladu. Jazda na krawędziach jest świetna tak długo aż będzie trzeba ograniczyć prędkość i przeprosić się ze smigiem hamującym. Na dodatek opowieści o tym, że na współczesnych nartach wystarczy je przechylić w odpowiednią stronę aby zainicjować skręt jest mydleniem oczu. Przed chwilą oglądałem panie w MS w Val D'Iser i na zwolnionych zdjęciach można było przesledzić jak one jeżdżą. Odbicie z krawędzi ( obu ), podciągnięcie kolan, przełożenie nart do nowego skrętu i ponowne zacięcie krawędzi. Oczywiście, zwykli smiertelnicy nie potrzebuja tak dynamicznego odbicia, które owocuje oderwaniem nart od sniegu, ale podstawowa zasada jest ta sama. Więc uczone dyskusje o wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą trochę smieszą. Nie obrażajcie sie.:)
Na dodatek opowieści o tym, że na współczesnych nartach wystarczy je przechylić w odpowiednią stronę aby zainicjować skręt jest mydleniem oczu. zgadzam się ze wszystkim co napisałeś... oprócz powyższego.
oczywiście jeździć sie tak nie da, gdyż narty tną wtedy skręt po swoim nominalnym promieniu, aczkolwiek samo wychylenie, w bok, spowoduje zainicjowanie skrętu.
pzdr
k
WhiteWhale: podziękowałem za to doświadczenie i poważną, przemyślaną wypowiedź. Więc i Pan niech się nie obraża, jeśli się nie zgodzę.
Jestem dość młody, ale carving to nie była dla mnie pierwsza technika -- jeździć nauczyłem się na nartach prostych (mam jeszcze Fischery 190cm, dla mojego 176 ;-)) i narty były dla mnie jednym z wielu rodzajów aktywności fizycznej. Carvingowe deski (158cm) kupiłem sobie w sezonie 2003/4 i z miejsca narciarstwo stało się dla mnie ulubionym sportem, z niecierpliwością wyczekuję zimy, choć nie mam okazji jeździć tak często jak bym chciał.
Nie wiem jak to się stało, ale carving "poczułem" od razu i daje mi niesłychanie wiele przyjemności -- filozofia carvingu doskonale do mnie przemawia. I twierdzę, że zwykły balans ciałem, przechylenie, dogięcie kolan wystarczy do wykonania poprawnego skrętu na takiej narcie. Po to ma wypisany promień, żeby go sama pięknie kreśliła.
Nie ukrywam wcale, że nie jeździłem klasyczną techniką bardzo dobrze, ani chyba nawet dobrze. Raczej bardzo przeciętnie. Dlatego też mam olbrzymi szacunek zwłaszcza do starszych (ale nie tylko) narciarzy, którzy prezentują piękną technikę klasyczną. Doceniam, wiem ile włożyli w to pracy i ćwiczeń, choćby to tylko zasługuje na szacunek i ma w sobie wielką wartość. Ale jest więcej -- to wygląda bardzo pięknie, tak jak dobry carving wygląda pięknie. Uważam, że głupotą byłoby kompletne zarzucenie techniki śmigu hamującego, nawet dla zapalonych i wytrawnych fanów carvingu. Na szczęście nam to nie grozi -- każdy narciarz hamuje w ten sposób. Każdy, inaczej się nie zatrzyma. I każdy w ten sposób wytraca prędkość, gdy trzeba (bo chyba nie widzimy tłumów podjeżdżających pod górkę?)
Pozdrawiam bardzo serdecznie miłośników obu technik. Po co jedni narciarze mają naskakiwać na innych narciarzy?!
...
Przecież są snowboardziści! ;D
Witam
Panowie. Znowu jakieś herezje? Co to za przeciwstawianie skrętu cietego skretowi slizgowemu, co to za dziwne stwierdzenia o tym, że: skret ciety (czyli carving, możę być wersji fun) zaprzecza kontroli nad torem jazdy - i to taki doświadczony narciarz - taka herezja.
Skrętem cietym jeździ się juz pewnie ze 20 lat, wtedy pojęcia carving nawet nikt nie znał i narta miała minimlana talie lub jej brak co nie znaczy że mechnika była inna.
Jeżeli ktos przeciwstawia techniką tzw. klasyczną technicę carwingowej to:
- po pierwsze - nie umiła dobrze jeździc w epoce narty o niewielkim taliowaniu bo wtedy finlane ewolucje były ewolcjami o identycznej mechance jak dzisiejszy skręt carwingowy z odciążeniem
- zaprzecza idei narciarstwa wogóle rozrózniajć jakię style - to nie pływanie.
Tak jak na narcie taliowanej można jechac piekny smig hamujący tak na narcie bez talii można jechac skret cięty, gdy będzie on o małym promieniu to będzie ślad ślizgowy ale gdy o dużym bedzie piękny ciety i tak się jeździło od dawna.
Carving jako pojęcie, cała ta carvingowa rewolucja, to posunięcie marketingowe znakomicie wykorzystane przez firmy produkujące sprzet i ludzi, którzy zauważyli tego sprżetu potencjał szkoleniowy ale w sensie techniki jazdy zmieniło się niewiele i ewoluuje ona tak jak ewoluowałaod wieków a przynajmniej od stu kilkudzieśięciu lat świdomie była kształtowana i modyfikowana.
Proszę, zwłaszcza doświadczonych narciarzy aby nie wprowadzali w błąd mlodzieży.
Pozdrawiam
Aż miło spojrzeć jak ktoś tak klasycznie jeździ,jestem zawsze pełen podziwu,a jak zauważyłem z reguły jeżdżą na starszym sprzęcie co im w niczym nie przeszkadza :) Tu się zgadzam bo jak ktoś miał technikę to miał i teraz widać że zmienił tylko narty na nowsze a to co teraz się uprawia to jakieś nie wiadomo co.Masa ludzi uwierzyła że jak zakupili półcarwingi to pominą całkowicie etap nauki jazdy technicznej i będzie bosko.To ze narta ma promień skrętu inny jest taliowana , łatwiej chodzi - to niestety za mało aby umieć jeździć na nartach.
Kiedyś klasycznie - tam też się jeździło na krawędziach żadna nowość :)
A na świeży śnieżek trzymam sobie w szafie moje miękkie archeo Dynastary 195 cm które czasami używam bo na takie warunki są idealne, fajnie jest tak się poślizgać :)
Tacy "klasycy" na stoku zawsze wzbudzają zainteresowanie. Sama chętnie i z przyjemnością patrzę na zjazd (najczęściej Panów w drugiej i trzeciej fazie średniego wieku ;) ) którzy jadą kolanko w kolanko narta w nartę. Najczęściej na polsportach tudzież... bodajże dynamicach.
Nie ma co się dziwić, że wzbudzają sensację i podziw szczególnie u adeptów narciarstwa, bo wypracowanie takiego stylu to nie w kij dmuchał...
Zawsze mam ochotę podjechać i zapytać "jak Pan to robi do diaska?!":eek: ;)
Ma może ktoś namiary na filmiki szkoleniowe dot. jazdy równoległej ( klasycznej ). Byłem w piątek na Malcie w Poznaniu stok krótki ale średnie nachylenie to chyba 23 stopnie a wiec coś na pograniczu czerwonej i czarnej, w dodaktu byłem wieczorem a wiec do jazdy nadawał się pas o szerkości max 5-7 m, po bokach góry sztucznego śniegu, a wiec o krawędziach można było zapomnieć ( przynajmniej w moim przypadku ), w tych warunkach doskonale radzili sobie panowie jadący kolanko w kolanko, próbowałem jak oni ale coś nie wychodziło, dlatego pomyślałem aby zająć się "starą" tech.
Co o tym sądzicie?
dwa czynniki są potrzebne, żeby takim wąskim śladem pomykać.
1. W fazie inicjacji potrzebne jest jakieś odciążenie ( parę sposobów do wyboru )
2. W fazie sterowania podstawowe obciążenie spoczywa na narcie zewnętrznej. Wewnętrzna jest "prowadząca"
Myślę, ze jednak naturalne jest prowadzenie nart na szerokość bioder.
Mógłbyś rozwniąć "pare sposobów do wyboru"?
Dzięki
Mógłbyś rozwniąć "pare sposobów do wyboru"? Podstawowe, to NWN i WN. Pierwsze, to energiczne podniesienie tułowia. Drugie, to chwilowe obniżenie w postaci np. podciągnięcia kolan. Tak odciążone narty można skrętem stóp skierować w strone zamierzonego skrętu. Reszta, to już zasada "niestabilnego wahadła". Ktoś kiedyś napisał pracę doktorską nt. mechaniki narciarza przedstawionego jako wahadło postawione "do góry nogami"
Wielkie dzięki, w tym tygodniu skocze na Maltę i poćwiczę.
Sam wpadłem na inny sposób ( ale nie do końca się sprawdzał ), mianowicie, starałem się tak jak by stawać na palcach ( u nóg oczywiście :) ) i zarzucać piętami na zewnątrz skrętu :) Potrzeba matką wynalazków:)
Mógłbyś rozwniąć "pare sposobów do wyboru"?
Dzięki Nie wiem o co chodzi z tymi sposobamia ale solidna podstawa to nauka NWN, czyli elementarnie -
1) stajesz w skos stoku górna (lewa) narta 10 cm wysunięta przed dolną ( cieżar ciała na dolnej narcie prawej ) dolne kolano opiera się o tył kolana górnej nogi
2) sylwetka - obowiązkowo barki ustawione w dół stoku ,piszczelowe kości oparte na jezykach butów , kolana ugięte, ręce lewa z przodu ramię lekko ugięte prawa też ( jak staniesz barkami w dół stoku to same się ustawią )
3) no i ruszasz w tej pozycji ( możesz sobie rękawiczkę np włozyc między kolana ) w skos stoku jedziesz 5-10 mertów aż troszkę nabierzesz prędkości
4) wbijasz prawy kijeczek przy czubku prawej narty koniecznie na prawie wyprostowanym ramieniu ale pionowo co powoduje że musisz sie nieco wyprostować - lub nawet na początku do przesady sie wyprostowujesz , kiedy mijasz miejsce wbicia kijka obniżasz znów pozycję ładodnie- nie szarpiemy ( a kolanka trzymiemy blisko) narta dotychczas górna (lewa) staje się dolną na niej ciężar ciała a dolna (P) jest górną lekko wysuniętą i koniecznie barki znów ustawione są w dół stoku ugięte kolana oczywiście oparte na językach i jedziesz sobie dalej masz juz NWN za sobą :) Pamietaj o kolanach cały czas !!!
Poćwicz tak najpierw pojedyncze skęrty -zatrzymaj się ustaw, potem zrób 2 -3 itd.Cwicz porządnie nie odwalaj dziadostwa bo tak ci zostanie :)
Potem to zmodyfikujesz na potrzeby jazdy na krawędziach
narta dotychczas górna (lewa) staje się dolną Sama z siebie się nie stanie :confused: W chwili maksymalnie wysokiego położenia ciała nacisk nart na śnieg jest zmniejszony i wtedy można skrętem stóp narty obrócic. W elegancko wykonany skręcie ów obrót nart jest minimalny - tyle żeby dokonać owej miany obciążenia na tą nową zewnętrzną ( jeszcze nie dolną ) nartę. Po takim zainicjowaniu skrętu naucz się precyzyjnego sterowania skrętem. Rekawiczki między kolana nie wkładaj, bo sobie rękę odmrozisz. :D
Sama z siebie się nie stanie :confused: W chwili maksymalnie wysokiego położenia ciała nacisk nart na śnieg jest zmniejszony i wtedy można skrętem stóp narty obrócic.
Rekawiczki między kolana nie wkładaj, bo sobie rękę odmrozisz. :D Skręt stóp jest być może minimalny ale moim zdaniem ważniejsze jest ułożenie barków bo to one wymuszają ( zmiana w stosunku do przeciwstawnego położenia w jakim się porusza przed skrętem ) w dół stoku i położenie kolan na stok ( lub w jego kierunku ) i nacisk na przody w trakcie skrętu.
Rękawiczkę niech pożycz od koleżanki która poszła się opalać :)
Dziękuję za wszelkie rady odnośniej tej techniki. Co do rękawiczki to musze się obejść bez niej, ponieważ żonka zabrania kontaktów z koleżankami :)
Witam
Wstawiam tego samego posta jeszcze raz bo naprwde nie moge juz czytac tych herezji:
Witam
Panowie. Znowu jakieś herezje? Co to za przeciwstawianie skrętu cietego skretowi slizgowemu, co to za dziwne stwierdzenia o tym, że: skret ciety (czyli carving, możę być wersji fun) zaprzecza kontroli nad torem jazdy - i to taki doświadczony narciarz - taka herezja.
Skrętem cietym jeździ się juz pewnie ze 20 lat, wtedy pojęcia carving nawet nikt nie znał i narta miała minimlana talie lub jej brak co nie znaczy że mechnika była inna.
Jeżeli ktos przeciwstawia techniką tzw. klasyczną technicę carwingowej to:
- po pierwsze - nie umiła dobrze jeździc w epoce narty o niewielkim taliowaniu bo wtedy finlane ewolucje były ewolcjami o identycznej mechance jak dzisiejszy skręt carwingowy z odciążeniem
- zaprzecza idei narciarstwa wogóle rozrózniajć jakię style - to nie pływanie.
Tak jak na narcie taliowanej można jechac piekny smig hamujący tak na narcie bez talii można jechac skret cięty, gdy będzie on o małym promieniu to będzie ślad ślizgowy ale gdy o dużym bedzie piękny ciety i tak się jeździło od dawna.
Carving jako pojęcie, cała ta carvingowa rewolucja, to posunięcie marketingowe znakomicie wykorzystane przez firmy produkujące sprzet i ludzi, którzy zauważyli tego sprżetu potencjał szkoleniowy ale w sensie techniki jazdy zmieniło się niewiele i ewoluuje ona tak jak ewoluowałaod wieków a przynajmniej od stu kilkudzieśięciu lat świdomie była kształtowana i modyfikowana.
Proszę, zwłaszcza doświadczonych narciarzy aby nie wprowadzali w błąd mlodzieży.
Pozdrawiam Co do ostatnich postów dotyczących opisu jazdy kolanko w kolanko to chyba jest to żart, na to przynajmniej wygląda. Pamietajcie tylko, że kolega bierze to poważnie i zacznie eksperymentowac na górce i zrobi z siebie idiotę.
Pozdrawiam
Ma może ktoś namiary na filmiki szkoleniowe dot. jazdy równoległej ( klasycznej ). Byłem w piątek na Malcie w Poznaniu stok krótki ale średnie nachylenie to chyba 23 stopnie a wiec coś na pograniczu czerwonej i czarnej, w dodaktu byłem wieczorem a wiec do jazdy nadawał się pas o szerkości max 5-7 m, po bokach góry sztucznego śniegu, a wiec o krawędziach można było zapomnieć ( przynajmniej w moim przypadku ), w tych warunkach doskonale radzili sobie panowie jadący kolanko w kolanko, próbowałem jak oni ale coś nie wychodziło, dlatego pomyślałem aby zająć się "starą" tech.
Co o tym sądzicie? Dakard,
Jak zauważyłeś w przypadkach gdzie na stoku masz z jakiegoś powodu tylko wąski pasek nadający się do jazdy to śmig z elementami krawędzi i zaślizgu jest wg mnie najlepszym rozwiązaniem. Jestem również zdania, że nie można dzielić tachnik na klasyczną i carvingową pod tak jak wcześniej a_senior zauważył obie te techniki są obecnie cały czas wykorzystywane. Bardzo wyraźnie było to widać na ostatnich mistrzostwach, gdzie czy to w slalomie, gigancie czy zjeździe przy ostrych skrętach widać było w pierwszej fazie ewidentny ześlizg potrzebny do wytracenia prędkości, a w kolejnej fazie dopiero wejście na krawędź i wykończenie skrętu.
Poniżej załączam przypadkek gdzie na stoku (tylko sztuczny śnieg) pasek około 2 metrów nadawał się do fajnej jazdy bo był zmrożony i oblodzony, a reszta stoku po całym dniu przypominała konsystencję kaszy i na słabym nachyleniu nie dawało by takiego funu jak jazda śmigiem po tym wąskim szybkim pasku. Połączenie obu technik dla mnie zdaje egzamin :)
Pozdr i życzę udanych zjazdów :)
Http://chevy89.republika.pl/Narty/Baltow.wmv
O rany Oxter przecież jak ktoś będzie jeździł wg Twoich rad to nie tylko wyjdzie na idiotę ale jeszcze nabawi się dyskopati :mad: inicjacja skrętu z barku!!??-
napisał Oxter-Skręt stóp jest być może minimalny ale moim zdaniem ważniejsze jest ułożenie barków bo to one wymuszają ( zmiana w stosunku do przeciwstawnego położenia w jakim się porusza przed skrętem ) w dół stoku i położenie kolan na stok ( lub w jego kierunku ) i nacisk na przody w trakcie skrętu.
Wyłącz neta wyjdź na stok i spróbuj wykonać to co napisałeś:D
Bez urazy ale jak sam piszesz -
Cwicz porządnie nie odwalaj dziadostwa bo tak ci zostanie :D
Pozdrawiam.
Dakard,
Jak zauważyłeś w przypadkach gdzie na stoku masz z jakiegoś powodu tylko wąski pasek nadający się do jazdy to śmig z elementami krawędzi i zaślizgu jest wg mnie najlepszym rozwiązaniem. Jestem również zdania, że nie można dzielić tachnik na klasyczną i carvingową pod tak jak wcześniej a_senior zauważył obie te techniki są obecnie cały czas wykorzystywane. Bardzo wyraźnie było to widać na ostatnich mistrzostwach, gdzie czy to w slalomie, gigancie czy zjeździe przy ostrych skrętach widać było w pierwszej fazie ewidentny ześlizg potrzebny do wytracenia prędkości, a w kolejnej fazie dopiero wejście na krawędź i wykończenie skrętu.
Poniżej załączam przypadkek gdzie na stoku (tylko sztuczny śnieg) pasek około 2 metrów nadawał się do fajnej jazdy bo był zmrożony i oblodzony, a reszta stoku po całym dniu przypominała konsystencję kaszy i na słabym nachyleniu nie dawało by takiego funu jak jazda śmigiem po tym wąskim szybkim pasku. Połączenie obu technik dla mnie zdaje egzamin :)
Pozdr i życzę udanych zjazdów :)
Http://chevy89.republika.pl/Narty/Baltow.wmv Roberto przeciez to nie Bałtów tylko nasza miastowa górka.
Ty to powiniens jeździc tylko po muldach. Jak patrzę na ten zjazd to tylko brakuje troche nierówności i dwóch skoków na progach i zawody w hotdogingu jak malowane.
:)
Pozdrawiam serdecznie
Witam
O rany Oxter przecież jak ktoś będzie jeździł wg Twoich rad to nie tylko wyjdzie na idiotę ale jeszcze nabawi się dyskopati :mad: inicjacja skrętu z barku!!??-
napisał Oxter-Skręt stóp jest być może minimalny ale moim zdaniem ważniejsze jest ułożenie barków bo to one wymuszają ( zmiana w stosunku do przeciwstawnego położenia w jakim się porusza przed skrętem ) w dół stoku i położenie kolan na stok ( lub w jego kierunku ) i nacisk na przody w trakcie skrętu.
Wyłącz neta wyjdź na stok i spróbuj wykonać to co napisałeś:D
Bez urazy ale jak sam piszesz -
Cwicz porządnie nie odwalaj dziadostwa bo tak ci zostanie :D
Pozdrawiam. W szczegóły opisu sie nie wdawajmy. Chodzi raczej o to że opisywana technika jest i zawsze była błędną. Nigdy nie jeździło się ze związanymi kolanami i z wkładaniem kolana pod kolano. Jeździło się wąsko ale z kolanami pracującymi niezależnie.
Wysunięcie narty wewnetrznej, wkładanie kolana pod kolano, przesadna antycypacja, ściskanie kolan to nie opis jakiejś techniki ale maniery w jeździe raczej, która nie dośc że smiesznie wygląda to bardzo jazdę utrudnia.
Rękawiczka między kolanami - sam pamietam tak uczących instruktorów. trudnio sobie wyobrazic coś bardziej szkodliwego.
Pozdrawiam
Witam
ciach..
Jeżeli ktos przeciwstawia techniką tzw. klasyczną technicę carwingowej to:
- po pierwsze - nie umiła dobrze jeździc w epoce narty o niewielkim taliowaniu bo wtedy finlane ewolucje były ewolcjami o identycznej mechance jak dzisiejszy skręt carwingowy z odciążeniem
- zaprzecza idei narciarstwa wogóle rozrózniajć jakię style - to nie pływanie.
Tak jak na narcie taliowanej można jechac piekny smig hamujący tak na narcie bez talii można jechac skret cięty, gdy będzie on o małym promieniu to będzie ślad ślizgowy ale gdy o dużym bedzie piękny ciety i tak się jeździło od dawna.
Carving jako pojęcie, cała ta carvingowa rewolucja, to posunięcie marketingowe znakomicie wykorzystane przez firmy produkujące sprzet i ludzi, którzy zauważyli tego sprżetu potencjał szkoleniowy ale w sensie techniki jazdy zmieniło się niewiele i ewoluuje ona tak jak ewoluowałaod wieków a przynajmniej od stu kilkudzieśięciu lat świdomie była kształtowana i modyfikowana.
ciach... Chyba przyjdzie Ci to jeszcze wiele razy pisać Mitku, bo niestety uświadamianie braci narciarzy to czasem gehenna ;) <żarty żarty>
Ale prawda (tak misię wydaje) jest taka, że jedyny styl jaki panuje w narciarstwie, to styl mieszany i dowolny. Bo dobra jazda polega na mieszaniu przeróżnych metod skrętu, zjazdu i innych manewrów, aby uzyskać to, co się chce uzyskać.
A że i 20 lat temu ktoś korzystał świadomie lub nie z krawędzi tak samo jak ze ślizgów, to tak samo jak z Ameryką - ona była, tylko jakiś delikwent ją nazwał i pokazał światu robiąc z niej za pomocą marketingu prawdziwy światowy hit przyciągając ludzi - ich uwagę i pieniążki...
A inny delikwent zrobił to samo z "carvingiem".
Nie ma co tu przeciwstawiać sobie metod jazdy, bo to zupełnie bez sensu, a jeśli ktoś tego nie rozumie, to chyba do końca nie wie, na czym polega narciarstwo.
Ale to takie moje skromniutkie zdanie.
Roberto przeciez to nie Bałtów tylko nasza miastowa górka.
Ty to powiniens jeździc tylko po muldach. Jak patrzę na ten zjazd to tylko brakuje troche nierówności i dwóch skoków na progach i zawody w hotdogingu jak malowane.
:)
Pozdrawiam serdecznie Mitku zaskoczę Ciebie to naprawdę jest Bałtów:), u nas na stoku nie ma lamp sodowych i jest trochę jaśniej w nocy ;)
A co do muld masz 100% racji :o zawsze one mnie kreciły najbardziej i jak mam do wyboru sztruks czy muldy to wiesz co wybieram chętniej:D Nawet dzisiaj jeszcze bardzo żałuję, że w młodości nie trenowałem muld zawodowo, ale jak się nie mieszka w górach to o jeżdzie wyczynowej można raczej zapomnieć:o no więc chociaż trochę w jeździe amatorskiej trzeba fanu szukać.
Do zobaczenia na stoku
Cześć
Mitku zaskoczę Ciebie to naprawdę jest Bałtów:), u nas na stoku nie ma lamp sodowych i jest trochę jaśniej w nocy ;)
A co do muld masz 100% racji :o zawsze one mnie kreciły najbardziej i jak mam do wyboru sztruks czy muldy to wiesz co wybieram chętniej:D Nawet dzisiaj jeszcze bardzo żałuję, że w młodości nie trenowałem muld zawodowo, ale jak się nie mieszka w górach to o jeżdzie wyczynowej można raczej zapomnieć:o no więc chociaż trochę w jeździe amatorskiej trzeba fanu szukać.
Do zobaczenia na stoku Kurcze masz rację że to Bałtów. Skrót kamery i wydawało mi sie, że górka króciutka i ten uskok na poczatku. No ale u nas nie ma lasu.
Technike masz wyjątkowo muldową a żąłowac nie ma czego bo ja bardzo duzojeździłem po muldach i skakałem i teraz kolana są praktycznie do wymiany. Czekam tylko kiedy powoedzą dość zwłaszcza prawe.
Pozdrawiam
ja jeździłem na obydwu rodzajach nart i lepiej mi się jeździ na Carvingach jeździ mi się lepiej