Filmy z polskim lektorem i dubbingiem nowoĹci rapidshare download.
zakladam ten temat, poniewaz jest wiele mitow nt prawidlowego odzywiania. popchnelo mnie do tego wiele niejasnosci w watku plecak a jedzenie czy cos takiego........
pw nalezy odroznic diete codzienna od diety w warunkach extremalnych czy wyczynowej.
co do diety codziennej jedna zasada; im bardziej kolorowa, tym wieksza szansa, ze jest zdrowsza.....
kieliszek czerwonego wina do kolacji jak najbardziej
w czasie wyjazdu na narty dieta w zasadzie nie powinna odbiegac od codziennej (zakladajac ze twoja dieta jest prawidlowa). Jezeli planujemy nastepny dzien bardzo intensywny (podchodzenie w glebokim sniegu, wspinanie itp) wskazane jest poprzedniego dnia zwiekszenie weglowodanow; tutaj typowym przykladem jest makaron.
w czasie jazdy powino sie zrobic przerwe na posilek. nie trzeba za bardzo sie ograniczac, byle nie byl zbyt obfity i ciezkostrawny.typowym przykladem sa owoce, zupa, ew kanapka lepiej z pieczywem wieloziarnistym (nie wiem jak to popolsku prawidlowo), z kurczakiem, pomidorem, salata. w miedzyczasie mozna przegryzc cos na wyciagu w stylu power bar.
napoje; w zasadzie woda jest wystarczajaca, chyba ze sie wspinamy intensywnie PONAD jedna godzine; wtedy nalezy zaczac uzupelniac elektorlity roztworem IZOTONICZNYM, bez lub z MALA iloscia cukrow. wode pijemy w odstepach 1-2 h, male porcje.
po nartach; normalna kolacja jaka jedlibysmy w czasie calego roku.
czego unikac na stoku;
papierosy
alkohol
kofeina (wlaczajac herbate!! chyba ze zielona), wlaczajac cukierki z kofeina
inne uzywki
nielaczenie poszcz elementow jest bledem; dieta powinna byc kompleksowa; wszystkie "diety" polegajace na eliminowaniu pewnych skladnikow (za wyj ograniczeia tluszczu ale nie eliminowania) albo uzywania wylacznie pewnych drup zywnosci, nie jest dieta zbalansowana i predzej czy pozniej moze zaburzyc homeostaze organizmu!!!!!!!!
to tak na poczatek..............:):):)
Dobry pomysł z założeniem tego arta, Janek :)
Z powyższym się zgadzam, tylko dorzuciłabym jeszcze taki codzienny 'zestaw':
- Omega3
- Omega6 (to dla babeczek gł. które miewaja problemy z cerą ;))
- Oliwa z oiliwek (codziennie łyżka stolowa- dobra inwestycja)
- CLA (tez dla babeczek gł.)
- beta karoten (j/w :D)
- wit. B6
acha, zaznaczam : nie chodzi o to, aby sie w/w "szpikowac" codziennie po kilka razy, ale o to aby obserwowac swój organizm i w okresach wzmożonego wysiłku (jakim sa narty niewątpliwie) na kilka tyg. PRZED najlepiej zacząć się rozsądnie 'wspomagać' profilaktycznie.
Chociaz ja się za maniaczke witamin nie uważam, a raz dziennie staram się łykać powyższe /albo co 2 dzień/ i jest bardzo spoko <ok>
pozdro
No ja wyłączyłabym to czerwone wino - dziś bodajże na onecie przeczytałam o jego kancerogennosci. Od czasu do czasu tak, ale nie codziennie.
Równiez na beta-karoten jako silnie kancerogenny powinno się uważać, surówka z marchewki czy coś jak najbardziej czasem ale nic ponadto, a na pewno nie sztuczny betakaroten w soczkach przecierowych typu Kubuś.
Generalnie jestem zwolenniczką zdrowego żywienia a nie wspomagaczy i witamin w tabletkach, które są może w 10% wchłaniane do organizmu a łatwiej je tak przedawkować.
Jak najbardziej po 2-3 godzinach jazdy jakas przekąska, gorąca czekolada, po kolejnych 2 porządny posiłek z dużym udziałem białka.
też miałem założyć taki post ale jan mnie uprzedził
dzięki janie ta za takie szczegółowe informacje ;)
co do czerwonego wina;
postuluje sie ze moze OBNIZAC zachorowanie na raka (pluc, przelyku) CHOCIAZ JESZCZE TO NIE JEST UDOWODNIONE. mowimy o jednej lampce dla kobiety i do dwoch dla faceta
natomiast w zwiekszonych ilosciach ma takie samo kancerogenne dzialanie jak kazdy inny , w nadmiernej ilosci, alkohol.
odzywki trzeba odroznic od uzupelniania; i tak kazda kobieta po 15-tym roku zycia powinna miec zrobiony balans wapnia i w razie potrzeby UZUPEKNIC co nie znaczy cpac uzywki czy rozne "cudowne" swinstwa
Violet: nikt tutaj o tym winie jako regule do kolacji codziennej nie napisał.. :rolleyes:
a co do witamin: nie no, jasne że o wiele gorzej przyswajalne niż z naturalnych pokarmów, ale bądźmy rozsądni- Ile jestes w stanie zjeść dziennie (długoterminowo, tak żeby nie mieć dość po tygodniu, dwóch) łososia, makreli, i innych tłustych ryb, żeby dostarczyc sobie odpowiedniej ilości nienasyconych kwasów tłuszczowych??
Ile jestes w stanie zjeść pestek z dyni, migdałów, szpinaku, warzyw..i to na kilogramy- żeby "dobić" procentowo w swoje zapotrzebowanie na dany element (w tym przyp. witaminy) ?
Nie dajmy się zwariować..kiedys tez bardziej rygorystycznie podchodziłam do syntetycznych składników, typu witaminy w formie tabletek itp., ale przy intensywnych, regularnych treningach niewspomaganie się nimi, jest po prostu nieopłacalne- inaczej musiałabym nie robic nic innego tylko jeść, jeść.. a i tak 3/4 energii bym traciła na "przerobienie" i strawienie tego, synteza witamin itd. gdzieś jeszcze pomiędzy- więc zdecydowanie wole kilka tabletek :) Kwestia podejścia.
pozdro
Sytuacja w karczmach przy stoku wygląda tak: z daleka pachnie frytkami, opiekanymi oscypkami i kiełbasą. Jak człowiek głodny to chyba prędzej ma ochotę na tą kiełbasę z pajdą chleba i gorącą herbatą (oczywiście bez prądu bo tego nie pochwalam) niż kanapki z wieloziarnistego pieczywa z zimnego woreczka foliowego i wodę mineralną. Tak wygląda rzeczywistość :)
czy ktoś pije na stoku zieloną herbatę?
Przyznaje się, jestem przeczulona na tym punkcie.
Co do wina zdania są podzielone, a ten artykuł przeczytałam dzisiaj: http://www.dziennik.pl/nauka/article...maja_raka.html
Co do ryb, to 3 razy w tygodniu mogę jeść. Ostatnio było mniej i mój organizm się domaga, od piątku jem tuńczyka na zmianę z makrelą:)
Z tymi warzywami nie przesadzajmy - zaleca się 5 porcji warzyw i owoców codziennie, z tym ze jabłko to już porcja, podobnie jak 3 liście sałaty, do której można dodać starta marchewkę, sok z cytryny i łyżkę oliwy i już w danym dniu zapotrzebowanie na omega 3 masz zaspokojone.
Bez przesadyzmu, nie trzeba jeść na tony.:) Sama staram się jeść zdrowo i zdrowo karmić rodzinkę ale tryb pracy i późne powroty do domu, a czasem zwykłe lenistwo sprawiają, że zdarza nam się raz w miesiącu zamówić pizzę.
Szpinak omijam z daleka gwoli ścisłości a orzechy różniaste jem codziennie (np. codziennie 5 sztuk migdałów).
Fakt, przy treningach i intensywnych ćwiczeniach samo uzupełnianie elektrolitów jest konieczne.
Ja po prostu bardzo, bardzo nie lubię witamin w tabletkach,ot co.
Pozdrówki
Moje trzy grosze, picie jest bardzo ważne, na nartach szybko się odwadniamy, szczególnie gdy dzień jest słoneczny. Sztuka polega na tym aby nie dopuścić do dojmującego uczucia pragnienia, wtedy jest już troszkę za póżno, znacie to uczucie typu " sahara w gębie " ? Ja często biorę na stok dwie butelki: Powerade + woda i zostawiam w śniegu na starcie, po kazdym wjeżdzie wyciągiem pociągam dwa-trzy łyczki, to wystarcza, czasami biorę na plecy Camelbacka z 2 litrami mikstury, ale to tylko wiosną. Jedno ostrzeżenie, nie kazdemu isotoniki w większej ilości służą, trzeba to przetestować! Ponieważ w porze ciepłej przechodzę metamorfozę i zamieniam się w kolarza szosowego więc o odwodnieniu dowiedziałem się sporo:cool:.
[QUOTE=Violet;209555]Przyznaje się, jestem przeczulona na tym punkcie.
Co do wina zdania są podzielone, a ten artykuł przeczytałam dzisiaj: http://www.dziennik.pl/nauka/article...maja_raka.html
dziekuje za ten link....przeczytalem to w wersji ang, jest przekonywujace
dwie sprawy a wlasciwie3;
-nadal sa to retrospective study
-zwiekszone ryzyko bylo zwiazane z alkoholem jako takim a nie czerwonym winem
-nie wiadomo nic o tzw bias; tzn nie ma analizy na przyklad w roznicy odzywiania i innnych czynnikow ryzyka.
ogolem; jest to jeszcze jedna praca podkreslajaca szkodliwosc alkoholu (nie specyficznie czerwonego wina) dla KOBIET.
absolutnie nie namawiam do picia czerwonego wina
Co do wspomnianego wina, jak dotad rowniez bylem naumiany pewnej sklonnosci do zmniejszenia ryzyka wystapienia zlosliwych zmian nowotworowych przy spozywaniu niewielkich ilosci czerwonego wlasnie. Choc w zadnych wytycznych nie zalecali jego spozywania. Styl zycia, sposob odzywainia, ruch, nie wspominajac o uzywkach i czynnikach srodowiskowych maja jednak zdecydowanie wiekszy wplyw i lampka wina palacza ani kobiety z HPV-16 z pewnoscia nie ochroni przed rakiem.
Hmmm na codzien preferuję oliwę z oliwek i z dyni, zielone herbaty, szpinak, ryby, krwiste steki, owoce morza, zieleninę i suplementy.
Jak jestem na stoku i pachnie mi kiełbaska, oscypki i grzane wino to należe do tych co sobie nie odmawiają.
Ja wychowana jestem na kuchni włoskiej a tam wino do posiłku to norma. Moja rodzina tak się odżywia i poki co nie stwierdzam skutków ubocznych. :P
Ale co jakiś czas też mam zajawki na diety oczyszczające, Montiniaka, wysokobiałkowe, niskobiałkowe i różne inne....po jakimś czasie mi mija i wracam po prostu do tego co lubię (co lubię pisałam wyżej).
No ja wyłączyłabym to czerwone wino - dziś bodajże na onecie przeczytałam o jego kancerogennosci. Od czasu do czasu tak, ale nie codziennie.
Równiez na beta-karoten jako silnie kancerogenny powinno się uważać, surówka z marchewki czy coś jak najbardziej czasem ale nic ponadto, a na pewno nie sztuczny betakaroten w soczkach przecierowych typu Kubuś.
... Najbardziej kancerogenne jest życie:confused:
Sorki Violet, ze tak przy okazji Twojego postu ale moim zdaniem żyjemy w tak rakotwórczym środowisku, że flszka wina czy też Kubusia i tak nic nie zmieni... ale ja w tej dyskusji się nie liczę, dla mnie jedzenie jest tylko środkiem a nie celem... takie mam hobby: zjeść raz dziennie coś na gorąco i żeby do pierwszego starczyło;)
Dodam swoje trzy grosze.
Jednym z najlepszych napojów przy długo trwającym wysiłku (np bieg długodystansowy pow 1h), jest... tadadadada... odpowiednio przygotowany kisiel. :D
W skrócie wygląda to tak, że przygotowujemy rozcieńczony kisiel (tak, żeby się dało to pić np z bidonu) z sokiem z cytryny, miodem, solą... i chyba to wszystko.
Badania przeprowadzone na rożnych AWFach, oraz doświadczenia biegaczy pokazują, że taki specyfik jest dużo lepszy od wszelkiego rodzaju power cudów po 10.50 PLN za 0.4L. :D:D:D:D:D
Dodatkowym plusem dodatnim jest to, że można sobie codziennie inny smak zrobić. ;):cool:
Kisielek (a głównie chodzi tam bodajże o skrobię), uplasował sie na II miejscu w badanej stawce.
(Wiem - jestem mało precyzyjny, ale zainteresowani na 100% znajdą dokładne dane np na stronach dla biegaczy, bo przepisów na przygotowanie jest kilka.)
Aha - należało by chyba wspomnieć, że po pierwsze primo, wszelkiego rodzaju czekolady i batony, działają jakieś 2h po zjedzeniu.
Po drugie primo - jak się odpowiednio nie nawodnimy, to i 4kg Michałków nam nie pomogą, bo transportu nie będzie. ;):D:D
pzdr
k
Witam
Owszem wasze dietki sa fajne jesli macie wage w normie natomiast co przy nadwadze ?
Narty to dla mnie hobby i super frajda ale nie ukrywam ze licze ,ze dzieki nim zrzuce troche zbednych kilogramow .
Energie to mam wiec po co mi te batony , ale moj problem jest w tym ze wlasnie po ostrym szusowaniu mam wilczy apetyt i wtenczas ciezko powiedziec stop juz starczy jedzenia .
Oczywiscie staram sie apetyt chamowac dobrym jedzeniem typu warzywka , bialko , ale te kilogramy ciezko zlatuja w stosunku do wysilku wlozonego w szusowanie.
Lesio, życie jest kancerogenne i to bardzo, ale np. podczas leczenia nowotworu niebagatelne znaczenie dla kuracji ma to co jesz i jakiej jest to jakości. I wtedy Kubusie won. (i na zawsze po leczeniu też).
Masz rację - jedzenie jest środkiem - do utrzymania organizmu w zdrowiu przez długie lata. Lepiej być pełnym wigoru 90-latkiem niż 70-latkiem, który wymaga stałej opieki jak niemowlę.
Kurm, czekolada od razu podnosi poziom cukru we krwi, na krótko, ale od razu. Tak przynajmniej słyszałam od diabetologa. Natomiast żołądek trawi batona długo.
Carbon, mam ten sam problem. Na stoku zamiast frytek czy kiełbasy po prostu wybieram zupę, która rozgrzewa, doda energii a jest mniej kaloryczna. Czasem spadku wagi na wadze nie widać, bo mięśnie są ciężkie a tłuszcz lekki, ale widac po strukturze ciała.
A na stoku przy całodziennej jeździe, żeby nie zgłodnieć za bardzo i mieć energię - kieszeń wypchana migdałami i suszonymi morelami.:)
Czekolada jest w grupie 10 podstawowych produktow odzywczych z uwagi na swoja kompleksowosc :) Daje weglowodany, tluszcze i bialka plus oklepany magnez i in. mikro/makro cuda. Dlatego tez w racjach zywnosciowych sie ja upychalo. Energia z czekolady jest dosc dlugo produkowana, dzieki roznym zrodlom i ich roznym 'czasie dostepu', zeby w chemie nie wchodzic :P Wiadomo, ze przesadzac nie mozna, ale jesli ktos nie ma powaznych problemow, to jest to swietna rzecz na stoku - jako dodatek rzecz jasna.
Z ciekawostek - aliantom w slynnych 'racjach K' dawali czekolade z amfetamina, coby smielej szli sie tluc...
Czemu zescie sie 'Kubusia' uczepili? To jakis 'jabol', czy macie jakas teorie odnosnie sokow przecierowych w korelacji z rakiem? :)
Nie teorię a opinię kilku onkologów z różnych Centrów Onkologii w Polsce (uzyskaną osobiście).
Wg nich obecny w tychże soczkach a także w wielu innych produktach spożywczych (jako barwnik) beta karoten jest syntetyczny, czyli gorszy od naturalnego.
Od bodajże 10 lat prowadzone są badania nad wpływem beta-karotenu na rozwój m. in. chorób nowotworowych i alergii. Efekty ich są jednoznaczne - beta-karoten silnie wpływa na mutacje komórkowe, może być ich przyczyną i został uznany jako jeden z najsilniejszych kancerogenów (lista 11, na których jest np. alkohol).
Więc jeśli już marchewka, to na surowo, nie za często i z wiadomego źródła (nie z plantacji przy ruchliwej ulicy).
Podczas leczenia nowotworów zalecane jest zdrowe odżywianie, picie soków, najlepiej samodzielnie robionych, ale z wyłączeniem marchewki.
Beta-karoten okazał się tez silnie alergizujący, stąd ok. 7 lat temu lekarze zakazywali podawania soczków marchewkowych małym dzieciom. Na skutek nasilenia się alergii u dzieci po podawaniu soków przecierowych zawierających marchewkę, firmy produkujące te soku (Kubuś, Pysio itp.) wprowadziły soki przecierowe bez zawartości marchewki i bez dodatku syntetycznego beta-karotenu.
O rany, a jak nie mam nowotworu to mogę pic Kubusia??:-)
Tak się pytam ;)
A teraz ręka w górę ilu z nas poza kilkoma wyjazdami w zime na narty uprawia intensywnie sporty ?:rolleyes:
Jak sie o siebie dba w ciagu roku i rusza się regularnie to żadna kiełbaska linii nie czyni.
Ba, mój lekarz i dietetyk i trener w jednym pozwalali nawet na McDonalda raz w tygodniu. POd warunkiem by "szaleć" PO treningu, nie przed kiedy nakręcony jest metabolizm.
Jeśli alkohol w tym czerwone wino jest takie rakotwórcze to takie nacje jak Italiańce, Francuzi czy Portugalczycy z Hiszpanami powinni wyginąc na tą mało przyjemna chorobę...no chyba, ze chlają wińsko i "zagryzają" oliwa z oliwek i wtedy nie szkodzi? :-). Z moich obserwacji i z tego co znalazłam kilka razy w necie (chociaz netu nie uwazam, za najlepsze zródło informacji) to są to narody nie odbiegajace samopoczuciem od innych.
A ogólnie, to narty tez sa bardzo niezdrowe. I o wypadek łatwo. :p
kofeina (wlaczajac herbate!! chyba ze zielona), wlaczajac cukierki z kofeina
inne uzywki Mozesz przyblizyc :)
Ta nieszczesna herbate
to.ja.kas dobrze prawi <yes>
Nie można popadac w jakieś -'zdrowotne' tym razem -skrajności
Wino beee, herbata bee, Kubusie beee...no ludzie :eek:
Jeść można (i nalezy) prawie wszystko. "Prawie" w znaczeniu- w odpowiednich ilościach i porach, ot i wszystko. Naprawdę. :) Nie komplikujmy sztucznie tam, gdzie sytuacja tego nie wymaga.
pozdro
Kurm, czekolada od razu podnosi poziom cukru we krwi, na krótko, ale od razu. Tak przynajmniej słyszałam od diabetologa. Natomiast żołądek trawi batona długo.
) aha - a jak to się ma do wzrostu energii, którą możemy wydatkować podczas jazdy?
Energia = kalorie spalone podczas wysiłku? No to czekolada jest kaloryczna, więc dedukuję, że wystarcza na dość długo. Jak długo - nie umiem określić.
Nie jestem dietetykiem a na żywieniu znam się tyle, ile dowiedziałam się od specjalistów i lekarzy, z jakimi się stykałam podczas walki z wieloma różnymi ciężkimi chorobami najbliższych osób.
no owszem, kaloryczna jest to na pewno.. Ale jest jeszcze coś takiego jak indeks glikemiczny i w jej wypadku jest on b. wysoki (jak zreszta w przyp. większości słodyczy na bazie cukrów prostych), co powoduje gwałtowny wzrost poziomu cukru we krwi i w konsekwencji- to własnie najgorsze- wyrzut sporej porcji insuliny..Co się z tym wiąże chyba nie trzeba tłumaczyć.
"Kaloria kalorii nierówna" i właśnie na tym sloganie bazuje termin tzw. "pustych kalorii", do których czekolada (powiedzmy ta poniżej 80% kakao) się niewątpliwie zalicza.
Reasumując: Czeko =źródło energii owszem, tyle że krótkotrwałej..chyba nie do końca o to nam chodzi przy intensywnym wysiłku.
Ale jak było mówione: Wszystko jest dla ludzi, tylko niekoniecznie czekolada akurat jako samodzielny, pełnowartościowy posiłek..
pozdro
Skoro pare osób orientuje się w dietach, to moze by ułożyć taką mała "listę przebojów" co by tu zjeść przed wyjściem na narty, żeby to nam się ładnie po kolei stopniowo uwalniało i uzupełniało braki? No a jak by tu jeszcze przepis na złagodzenie dolegliwości zakwasów (przepis o wcześniejszym treningu jest ogólnie znany) ktoś zapodał to by było super.
Właśnie to próbujemy ustalić od początku tego posta ;)
A tak serio, to nie ma "przebojów" jako takich, tylko sensowne, racjonalne, regularne posiłki o niskim ig w ciągu dnia co 3-4h --> i wszystko gra i chula, energia uwalniana jest stopniowo, nie ma skoków cukru (czyli nie ma spadków energii), nie ma braków :) ..i o to chodzi przecież.
"Złote przepisy" i genialne przekąski nie istnieją. Liczy się ogólny bilans pod koniec każdego dnia. Takie jest moje zdanie.
pozdro
Cessenka!! Przecież nie pójdę do sklepu i nie powiem: poproszę coś na sensowny, racjonalny, posiłek o niskim ig !!:)
No jakieś konkrety są potrzebne np. rano dobry jest makaron z czekoladą i kisielem.
np. rano dobry jest makaron z czekoladą i kisielem. O KURDE !!!!! To Hardcore :eek:
Meeen, chociaż spróbuj !
..i wklej zdjęcie miny ekspedientki tutaj !! <yes>
A poważnie, to Cię znowu rozczaruje moja odp., ale nikt nie obiecywał, że oświecanie to prosta sprawa w końcu.. :eek:;):D
Do konkretów: więc, sympatyczny kolego, żeby można było taki 'przepis' zrobić, trzeba by wiedzieć DLA kogo przynajmniej. Jaka waga, jaka aktywnośc w ciągu dnia, jaki typ przemiany materii, itd. etc.
Nie ma czegos takiego, że 3/4 populacji będzie się rewelacyjnie czuła na płatkach owsianych rano, albo omlecie..Ja miałam naprawde sporo 'myków' przerobione i tzw. diet, zanim metoda prób i błędów doszłam do tego, co faktycznie mi służy.
Jedynym takim 'ogólnikiem', który ma faktycznie w praktyce jakies odniesienie są proporcje, tj.np. ile gram białka/węgli/tł. w przybliżeniu dorosła osoba potrzebuje, żeby 'utrzymać' prawidłową (genetycznie) wagę, czyli żeby się nie spaśc, ani nie wychudzić za nadto..A to i tak mocno umowne, bo dużo od aktywności zależy i masy innych czynników jeszcze, więc generalnie ja za uogólnianiem nie jestem. :D
wg tej tabeli czekolada nie ma wysokiego IG gorzka-22, biała-44
http://dietamm.com/index.php?p=ig
Czekolada gorzka ze względu na żelazo i magnez jest zbawienna dla mięśni przy dużym wysiłku (podchodzenie do góry)
Ja zawsze mam dwie czekolady (gorzką, mocno mleczną niekiedy białą).
Jeżeli wyjazd na narty jest krótszy niż 4-5 godzin to wtedy mam tylko termos z herbatą owocową i czekolady.
Jeżeli jest to całodniowa wędrówka na nartach to moja dieta może nie jest najlepsza, ale wygląda następująco:
- zupa + kanapki w schronisku (na całą trasę 2-4) uwielbiam pomidorową
- termos z herbatą owocową
- 2 czekolady (w razie potrzeby, niekiedy zjem może 2 małe kawałki)
- około 1,5 litra wody z sokiem
- piersiówka w razie draki :p
- jakiś owoc (banan, jabłko, gruszka)
Latem jedynie zwiększam ilość płynów (nawet 3litry)
Jedynym takim 'ogólnikiem', który ma faktycznie w praktyce jakies odniesienie są proporcje, tj.np. ile gram białka/węgli/tł. w przybliżeniu dorosła osoba potrzebuje, żeby 'utrzymać' prawidłową (genetycznie) wagę, czyli żeby się nie spaśc, ani nie wychudzić za nadto..A to i tak mocno umowne, bo dużo od aktywności zależy i masy innych czynników jeszcze, więc generalnie ja za uogólnianiem nie jestem. :D Eeee, to by trzeba przed wyjazdem badania jakies robić żeby wiedzieć ile czego i jak kto spala. Za skomplikowane...
Na razie wiec z polecanych produktów zapamietam sobie te kluski, czekoladę i kisiel, łatwe i dostepne, może ktoś dorzuci jeszcze coś "do smaku"?
Eeee, to by trzeba przed wyjazdem badania jakies robić żeby wiedzieć ile czego i jak kto spala. Za skomplikowane...
Na razie wiec z polecanych produktów zapamietam sobie te kluski, czekoladę i kisiel, łatwe i dostepne, może ktoś dorzuci jeszcze coś "do smaku"? BANANY!!!! (do jedzenia i na twarzy, przez caly dzień).
Co do tej czekolady, to ja nie twierdze, ze ona nie jest kaloryczna (spory bebzon wychodowałem na czekoladzie, więc wiem co mówię. ;):D:D ).
Chodzi mi o to raczej (oczywiście mogę sie mylić), że zatankowanie tabliczki czekolady, nie powoduje natychmiastowego skoku energii (chociaż wiara czyni cuda i efekt placebo może działać).
Czekoladka musi się przedostać gdzie trzeba, enzymy czy cos tam muszą zadziałać, żeby omawianą czekoladkę rozebrać :D:D:D:D (pez niegrzecznych skojazeń :cool:) i dopiero zaczyna ona powoli dawac efekty.
Jak ktoś wie i potrafi napisać, ze to nie prawda, to chętnie sie dowiem jak jest.
pzdr
k.
Skoro pare osób orientuje się w dietach, to moze by ułożyć taką mała "listę przebojów" co by tu zjeść przed wyjściem na narty, żeby to nam się ładnie po kolei stopniowo uwalniało i uzupełniało braki? No a jak by tu jeszcze przepis na złagodzenie dolegliwości zakwasów (przepis o wcześniejszym treningu jest ogólnie znany) ktoś zapodał to by było super. Wolno spalające się węglowodany.
bułka, banan, baton musli, makaron
Cały dzień w trakcie jazdy pogryzasz i ważne jest abyś ostatni baton, czy kawałek banana zjadł/ zjadła zaraz po odpięciu nart w ciagu 10 minut. To ma wpływ na regeneracje organizmu na kolejne dni. Jeśli chcesz schudnąć na nartach to też jedz, zachowasz zdolość do wysiłku i w sumie schudniesz.
Nie dostarczysz węglowodanów, będzie kryzys trzeciego dnia itd. Nie chodzi o energię ale o regeneracje organizmu. Nie dawaj sobie w kość, zachowaj zdolość do dalszego wielogodzinnego wysiłku. Tablczka czekolady nie uratuje Cię jak przesadzisz z poziomem wysiłku. Możliwość regeneracji organizmu jest dużo mniejsza od naszych ambicji.
Wymieniłeś dokładnie te typy węgli, które powodują największy wyrzut cukru do krwi. lol
Chyba, że miałeś na myśli bułkę pełnoziarnistą i makaron razowy, ale jakoś wątpie..;)
Ludziee..jeżeli już chcecie komuś coś radzić, to może najpierw należałoby te informacje sprawdzić?
Ręce opadają.
Nanjbardziej mnie wkurza własnie nie to jak ktoś opowiada co JEMU służy (mimo że np. ja mogę mieć totalnie inne zdanie), tylko jak ktoś szerzy błędne informacje nie zaznaczając przy tym, że "tak mu się tylko wydaje, że jest", albo że podaje je "za określonym źródłem".
Inaczej po cholere pisac cokolwiek..
:rolleyes:..
Podczas wysiłku jakim też sa narty pocimy się, a to powoduje utrate wody i elektrolitów, które mają spory wpływ na wydolnośc mięśni.Czekolada spewnością jest kaloryczna, ale zjadamy ją gdy pojawiają się objawy zmęczenia.Niestety sama czekolada działa po upływie jakiegoś czasu a my przecież potrzebujemy energi teraz.Więc jakiś szejk czekoladowy byłby dobrym rozwiązaniem,żeby szybciej te pyszności trafiły do krwi.
Wymieniłeś dokładnie te typy węgli, które powodują największy wyrzut cukru do krwi. lol
Chyba, że miałeś na myśli bułkę pełnoziarnistą i makaron razowy, ale jakoś wątpie..;)
Ludziee..jeżeli już chcecie komuś coś radzić, to może najpierw należałoby te informacje sprawdzić?
Ręce opadają.
Nanjbardziej mnie wkurza własnie nie to jak ktoś opowiada co JEMU służy (mimo że np. ja mogę mieć totalnie inne zdanie), tylko jak ktoś szerzy błędne informacje nie zaznaczając przy tym, że "tak mu się tylko wydaje, że jest", albo że podaje je "za określonym źródłem".
Inaczej po cholere pisac cokolwiek..
:rolleyes:.. Napisz coś o diecie dla kolarzy, biegaczy. Napisz co jada się w trakcie maratonu a co dzień wcześniej. Napisz co i kiedy jeść, żeby móc sobie pozwolić na codzienny intensywny trening w zakresie przemian tlenowych. Bo takim treningiem jest narciarstwo rekreacyjne. Napisz co pali organizm w trakcie tych przemian, każdy ludzki organizm, bez wzgledu na zdanie organizmu.
Co do bułki z Białego pieczywa, to lepszy jest baton musli, albo ciemne pieczywo. Co do wyrzutu cukru do krwi to zależy ile tego zjesz. Dlatego pisałem żeby pogryzać a nie opchać sie na kolacje. Jak Cię śmieszy batonik zaraz po nartach to popatrz co robią kolarze po zejściu z roweru w wieloetapowych wyścigach. Pamietasz bułkę z bananem Małysza??
Nie no, bez jajec.. To w cholere dużo pisania, a ja nie mam tutaj etatu :rolleyes:;) to raz
Dwa: Wiem do czego zmierzasz, ale za bardzo upraszczasz..
Poza tym- rzecz ZASADNICZA- porównujesz narciarstwo do maratonów i wyścigów kolarskich???
Ładnie powiedziane, tyle że znowu mijasz się z faktami..
Tak się składa, że kolarstwo, jak i biegi długodystansowe to sztandarowe przykłady na trening w zakresie przemian tlenowych o charakterze aerobowym. Czyli kompletnie odwrotnie w stosunku do wysiłku typu 'narciarstwo alpejskie', którym się podpierasz i tworzysz jakieś dziwne 'analogie':rolleyes:, które to jest klasycznym przykładem wysiłku anaerobowego (pot. beztlenowego) -oba terminy do sprawdzenia, polecam.
Jak już dojdziesz do tego punktu i zgodzimy się co do meritum, mianowicie: NIE SĄ to te same typy wysiłku tlenowego, to można pogadać o 'diecie' i co organizm preferencyjnie i szybciej przetwarza na energię wtedy.
Póki co jesteśmy w lesie.. :rolleyes:
pozdro
A ja właśnie nie zgadzam sie co do meritum.
Choć rzeczywiście jazda na nartach w wykonaniu początkujacego narciarza, na rekreacyjnej trasie ( nie mowie o FR czy alpejskich zawodach) może być klasycznym przykładem wysiłku w zakresie glikozy beztlenowej z elementami fosfagenu. Mają potem tz zakwasy.
To co polecasz na tę glikozę beztlenową, po pare godzin dziennie, przez cały tydzień, bo ja nie daje rady i padam:D
Możę wystarczy, że zrezygnuje z białego pieczywa???
Ok, możesz sie nie zgadzać, jasne :) tylko rzecz w tym, że wybierając sam 'kontrargumenty' do tego, sam sobie "strzelasz w kolano" trochę..
Wyjaśnij mi proszę, w jaki sposób jadąc na nartach jesteś w stanie utrzymać tętno w zakresie wysiłku aerobowego przez okres min. 20 min., zakładając że ani razu nie następuje:
a) istotna zmiana rytmu jazdy
B) w wysiłek zaangażowane są mniej więcej w równym stopniu- wszystkie większe grupy mięśniowe
c)* jesteś w stanie kontynuować jazdę (technicznie!) niezaleznie od stopnia nachylenia stoku przez okres min. 20 min
* c z gwiazdką, bo skoro mówimy o jeździe na nartach, to mówimy o jeździe technicznej (więc niekoniecznie poziom zawodniczy, ale amator o zacięciu sportowym tez sie łapie, więc takie rozgraniczenia sztywne nie mają sensu) Proste, że nie możemy tego aspektu pominąć..
Tu nie ma co na cuda liczyć. Ten kto nie wykonuje regularnie ogólnorozwojowego treningu (przynajmniej na 2 m-ce przed wyjazdem) 2-3x w tyg., ten ma znikome szanse na uniknięcie ubytków masy mięśniowej i zakwasów po takim dniu/tygodniu jazdy.
Żeby tony glukozy w siebie po treningu wciskał celem regeneracji 'uszkodzonych włókien mięsniowych', to i tak niewiele tym zwojuje, taka prawda. Chyba jedyne co można zrobić to tak jak pisałam, zacząć myślec o urlopie jakiś czas PRZED urlopem i zacząć organizm przygotowywać.
A wtedy jedząc- z małymi modyfikacjami- wszystko to co normalnie (w domku jeszcze) w czasie posiłków około- i -potreningowych, jesteśmy w formie i nie ma potrzeby ustawiania swojego jadłospisu "do góry nogami" na te kilka dni w roku, z czego zresztą większy chaos w organixmie jest niż pożytek.
pozdro
Sporo tu tzw.lania wody, narciarstwo zjazdowe to nie jest dyscyplina wytrzymałościowa, dajcie sobie spokój, zjeść lekkie śniadanko i jazda na stok !
W porze ciepłej zamieniam się w kolarza szosowego ( jeżdżę maratony ), to już inna jakość jesli chodzi o odżywianie. Przejechanie 250 km bez zaliczenia powaznego kryzysu wymaga pewnej wiedzy, praktyki, poznania własnego organizmu i porządnego treningu przygotowującego do takiego typu wysiłku, z pozoru mały błąd w wyborze posiłku moze zrujnować cały start, nie będę się rozpisywał, odsyłam na fora kolarzy i biegaczy długodystansowych. Na nartach, moim zdaniem, liczy się po prostu minimum zdrowego rozsądku w wyborze diety, nie przesadzać z piwem i kofeiną, to wystarczy;)
j/w
Przecie ja się zgadzam :) Off-top zaczął się w momencie złej klasyfikacji niektórych produktów i polecania szybkich, niekoniecznie genialnych rozwiązań.
Dalej brnąć w szegóły sensu chyba nie ma, zwłaszcza jak czytam "porady" pt. nafutrować się batonami i czekoladą (jakby to coś miało dać "z doskoku", oprócz jakiś dziwnych reakcji hormonalnych).
Też jestem za niekomplikowaniem rzeczy prostych. Tyle że na to jest jeden sposób: wczesniej się przygotować, ot cała filozofia.
to.ja.kas dobrze prawi <yes>
Nie można popadac w jakieś -'zdrowotne' tym razem -skrajności
Wino beee, herbata bee, Kubusie beee...no ludzie :eek:
Jeść można (i nalezy) prawie wszystko. "Prawie" w znaczeniu- w odpowiednich ilościach i porach, ot i wszystko. Naprawdę. :)nie komplikujmy sztucznie tam, gdzie sytuacja tego nie wymaga.
pozdro Wiecie co... Jestem Technologiem żywności od kilku lat aktywnie pracującym w żywności, ale i w nauce, ale tylu (z góry przepraszam ;) ) nieprawdziwych postów na temat żywności - a w szczególności soków nie czytałem... Cytowany post jest jedynym postem - w skrócie oczywiście, który jest godny zacytowania... :)
Oczywiście jeśli ktoś chce mogę troszkę popisać o sokach... Żywności itp... ale straszenie onkologami na forum uważam za mocno przesadzone :) Nie oczerniam nikogo, wręcz jestem pełen podziwu dla ich pracy z tymi chorobami, ale jeśli onkolog wypowiada się na temat soków to jak ja bym się wypowiadał na temat raka ;)
Stosując się do pierwszego postu to co mi szkodzi kubek ciepłej herbaty podczas przerwy w jeżdżeniu?
Stosując się do pierwszego postu to co mi szkodzi kubek ciepłej herbaty podczas przerwy w jeżdżeniu? generalnie nic, nawet wskazany w celu wygrzania, najlepiej jak bedzie z cytrynka i bez cukru, chodz osobiscie uzywam i bede uzywal ... cukru!
Koledzy, cukry proste (czyt. np. glukoza, fruktoza) są nosicielami najszybszej przyswajalnej energii. Ich trawienie, a więc w skrócie dostarczanie do naszego organizmu energii zaczyna się juz ustach. Działa tam już enzym amylaza ślinowa, który to zaczyna trawienie cukrów (złożonych), dalsze procesy zachodzą w żołądku i jelitach. Wracając do tematu, herbatka z cukrem, cytrynką, czy ciepła czekolada, czy grzaniec napewno nas dobrze rozgrzeją - zrobi to alkohol na krótką metę :D - rozszerzy naczynia krwionośne, dostarczą chwilowej energii i poprawią samopoczucie jesli takowe jest złe ;) Trzeba pamiętać, że większość słodkich rzeczy podnosi poziom endomorfin w naszym organiźmie, które to są w dużym stopniu odpowiedzialne za nasze samopoczucie...
Któryś z kolegów pisał, że cukry to "puste kalorie" - wytłumaczę czemu puste kalorie... Pustymi kaloriami nazywa się substancje, które nie dostarczają nic poza energią. Są nimi cukry proste. Z nich mamy czystą energię. Nie niosą one żadnych substancji budulcowych, wspomogających itp itd. Należy się ich na długo metę wystrzegać w dużych ilościach, bo są zgubne. Ale przy dużym wysiłku fizycznym i psychicznym niezastąpione.
Czekolada jest świetnym nośnikiem zarówno energii jak i innych substancji odżywczych, białek, tłuszczy i napewno pomoze nam na stoku. Jest bardzo dobrym dostarczycielem łatwo przyswajalnego magnezu, którego uparcie nam wmawiają w reklamach, że mamy za mało... Dlatego lepiej zjeść kawałek dobrej czekolady niż spożywać suplementy Mg w tabletkach o znikomej przyswajalności przez organizm.
Soki... temat rzeka... Ale też o niego zachaczę. Prawdą jest, że beta karoten w nadmiarze jest szkodliwy - powoduje marskość wątroby. Ale w nadmiarze! Czytaj 0,3L soku przecierowego na bazie marchwi dziennie przez kilka miesięcy? Ktoś pije tyle? Nie wierzę... Tak więc dajmy spokój straszeniu ludzi, że soki są szkodliwe. Prawdą jest, że jak masz wypić sok to zjedz owoc. Wyjdziesz na tym lepiej! Ale nie znaczy, że soki są szkodliwe! Wręcz przeciwnie, dostarczają nam także witamin i innych składników, które są naturalnie w owocach. Są zmienione procesem technologicznym, klarowane, filtrowane, pasteryzowane, przez co są gorsze odżywczo od naturalnych owoców z których zostały zrobione, ale nie znaczy, że są złe.
Wracając do odżywiania się na stoku... DIET CUDÓW NIE MA I NIE BĘDZIE. Jedyna racjonalna dieta to MŻ - Mniej Żreć! :) Żartuję oczywiście... Trochę sportu, ruchu na świeżym powietrzu, mniejsze porcje podczas posiłków i naprawdę można dojść do wyglądu jaki się chce osiągnąć. Nie trwa to miesiąc/dwa tylko sześć czy dwanaście, ale efekt i samopoczucie jest o wiele lepsze...
Jest takie stare przysłowie: "Śniadanie Królewskie, Obiad książęcy, kolacja żebraka". Nim powinniśmy się kierować w codziennym jadłospisie i powinno być ok! Oczywiście jeśli nie mamy żadnych przeciwwskazań lekarskich. WSZYSTKIEGO PO TROCHU!
Ps nawiążę jeszcze do reklam... Słyszy się jak to cudownie jeść ryby... Program unijny. Tylko, że nikt nie mówi, że ryby mają zdolność asymilacji związków rtęci... Rtęć w naszym organiźmie asymiluje się w kośćcu. Resztę sami sobie dopowiedźcie...
Tak więc zasada Cessenka: WSZYTKIEGO PO TROCHU jest naprawdę zdrowa i rozsądna...
Jeszcze jedna rada... Jeśli stosujemy juz jakąś dietę, nie zależnie od tego jaką (np. odchudzającą) powinniśmy mieć od niej odpust na jeden dzień w tygodniu, czyli tego dnia jemy dowoli wszytkiego! To zapewni dobrą równowagę w naszym organiźmie. Długotrwałe odstawienie pewnych związków odżywczych, które wnosimy z pożywieniem może skutkować różnymi chorobami.
Pozdrawiam :)
Swego czasu, we współpracy z Zakładem Żywności i Żywienia AWF w Poznaniu popełniłem krótki artykuł. pt. "Odżywianie w narciarstwie alpejskim"
Oto link do tego artykułu:
http://aktywni.pl/aktualnosci/odzywi...wie-alpejskim/
Pozdrawiam.
wychodząc na stok jem po prostu NORMALNE śniadanie... kiełbaski, jajecznica, kanapki*, jakiś owoc (banan, albo pomarańcza), piję kawkę na rozbudzenie, drineczka albo piwko na "startera", wkłądam do kieszeni Marsa albo Snickersa, piersiówkę z tym rzeczonym winkiem (albo czymś innym...) w kieszeń i na stok! :)
A na stoku w dwóch przerwach kawka, herbatka, piwko, bombardino, jakiś normalny obiadek (na stoku naprawdę na ogół dobrze karmią!) i wszystko jest okej!
Narty to wakacje, czas gdzie niekoniecznie człowiek powinien zwracać uwagę na wszystko co w siebie pcha... dietę się "odrobi" po powrocie:)
* - niepotrzebne skreślić.
TURBO - trafił w sedno - wrzucać na ruszt zróznicowane jedzenie bez wybrzydzania , małe ilosci ale często, jak przyjdzie kryzys podratować się kawą z cukrem - przy wyciągu zawsze sie coś znajdzie.:)
zabrałam się za odchudzanie i chciałabym utrzymać dietę również na stoku. Co bym mogła zjeść przed pójściem na narty żeby mieć siłę, ale żeby nie były to same węglowodany.
skoro już o diecie narciarskiej mówimy, to polecam suplementację glukozaminą - na stawy.